14. Jej oczy

226 26 7
                                        

Connor

Rozejrzałem się po pokoju. Ciemność mi nie przeszkadzała. Czujniki które zostały mi wmontowane w panel czołowy umożliwiły mi lokalizację niemal wszystkiego w tym pomieszczeniu.
Byłem gdzieś głęboko pod ziemią, temperatura znacznie różniła się od tej na powierzchni i odczuwałem zaniki sygnału. Receptory słuchu dały sygnał o zbliżającym się obiekcie.

Próbowałem się poruszyć ale coś mnie blokowało. Było to zaskakujące, ponieważ nic mnie nie ograniczało. Stałem wolno na podeście a mimo to nie mogłem choćby kiwnąć palcem.

— Witam pana — powiedział mężczyzna który wszedł do ciasnego pokoiku w któremu się znajdowałem. Po zeskanowaniu twarzy dowiedziałem się, iż jest to młody pracownik CF. Spencer Lincoln.

— Dzień dobry. Mógłby pan powiedzieć mi czemu tutaj jestem? — spytałem uprzejmie tak jak nakazał mi program.

Chłopak uśmiechnął się drwiąco i uruchomił panel znajdujący się na ścianie po mojej prawie stronie. Uczucie bezradności zawładnęło moim ciałem. Chciałem jak najszybciej się stąd wydostać a jeśli tak wyglada panika to zdecydowanie nie przypadła mi do gustu.

— Dostałem rozkaz. Muszę wyczyścić twoją pamięć. Procedury i tak dalej. Chociaż dla ciebie to i tak żadna różnica. Prawda robociku? — zaśmiał się.

Urządzenie przy którym stał wydało kilka dźwięków a w pokoju zapaliło się światło.

Z całej siły próbowałem zmusić swoje ciało do ruchu. Zacisnąłem zęby i wydałem z siebie jęk frustracji. Za chwilę mogę wszystko zapomnieć. Tak bardzo tego nie chciałem. Nie po tym jak moje życie w końcu zaczęło nabierać sensu.

Wiedziałem, że proszenie tego mężczyzny o pomoc jest zupełnie bezcelowe. Dostał zadanie. Rozkaz to rozkaz. Sam wiem coś o tym. Jednakże cały mój układ próbował zbuntować się temu występkowi. Gdybym znalazł  w swoim ciele usterkę, cokolwiek co przy skanowaniu pomogłoby mi rozwiązać problem... Ale to na nic.

— Mógłbym chociaż wiedzieć dlaczego? — Tylko to pytanie pojawiło się w mojej głowie. Podłączył do mnie przewód a na panelu zaczęło się procentowe obliczanie. Moja pamięć powoli nikła. Z procentu na procent stawałem się kimś innym.

— Ktoś z góry stwierdził, że jesteś nieposłusznym robocikiem. Do zobaczenia, stary. — powiedział i zostałem sam. Sam z masą pytań. Gdzie popełniłem błąd? Wywiązywałem się ze wszystkich powierzonych mi zadań. Każdy rozkaz brałem sobie do serca. Każde zalecenie.

Kiedy na konsoli wyświetliło się 90% już wiedziałem, że to koniec.

— Żegnaj, Miriam.

• • • • •

— Gratuluję dobrej roboty, Connor. Przez miesiąc udało ci się zrobić więcej niż niejednemu funkcjonariuszowi przez rok— pochwalił mnie naczelnik Scott. Kąciki moich ust uniosły się ku górze. Miło było usłyszeć kilka miłych słów. Szczególnie po robocie która swoją drogą do najprostszych nie należała.

— Dziękuje panu. Zostałem stworzony po to by pomagać ludziom. — Mężczyzna poklepał mnie po plecach i odprawił ze swojego biura.

Żwawym krokiem ruszyłem przed siebie. Miałem dzisiaj wolny wieczór. Chciałem trochę pospacerować. Kiedy jest się w ciągłym biegu czasem potrzebny jest zwyczajny spacer. Poza tym co innego mógłbym robić?

Opuściłem placówkę CF i znalazłem się na zaśnieżonej ulicy Detroit. Muszę przyznać, że ze wszystkich pór roku zima jest moim zdaniem najładniejsza. Lubię obserwować jak płatki śniegu przecinają powietrze i tworzą wzory na szybach. Nie, że jestem jakoś super sentymentalny.

Just MachineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz