*14* Udało się

284 19 3
                                    

^09:28^

Pers.Tord

Wstałem dość wcześnie, ale zauważyłem, że obok mnie nie ma Toma co mnie dość bardzo zdziwiło, bo zawsze wstaje około godziny 11. Wstałem i wyszłem z pokoju. Na początku chciałem się do salonu, ponieważ może się tam znajdować Tom. Byłem już w salonie, ale Toma tam nie było, więc kierowałem się w stronę kuchni, ale tam też go nie było. Zacząłem powoli panikować, bo przecież w tym stanie jest bezbronny. Pobiegłem do łazienki i przemyłem szybko twarz, poszedłem się ubrać i już gotowy szybko wybiegłem z domu zamykając drzwi za sobą na klucz. Bardzo się bałem. Kierowałem się w stronę parku z nadzieją, że tam może się znajdować. Przeszedłem cały park ale go nie było, więc została tylko rzeczka.

^time skip^

Jestem coraz bliżej rzeczki, gdy usłyszałem jak ktoś płacze, od razu wiedziałem, że to Tom. Pobiegłem w stronę dźwięku i znalazłem Toma, który siedział na ziemi, był cały mokry i płakał.

-Tom?!- krzyknąłem a chłopak się odwrócił w moją stronę.

-T-tord?-łzy mu spływały coraz szybciej

-Co się stało?- podeszłem do niego i przytuliłem go czule.

-...- (te kropki to znaczy cisza ^^')

-Tomi...powiedz- złapałem go za policzki i lekko musnąłem jego usta.

-E-Edd i-i M-Matt- powiedział jąkając się, nie za bardzo zrozumiałem.

Pers.Tom

Wstałem tak około godziny 7:00, Tord jeszcze smacznie spał, więc wstałem tak cicho jak mogłem, aby go nie obudzić po czym zacząłem kierować się w stronę łazienki. Po mojej porannej rutynie poszedłem się ubrać i kierowałem się w stronę kuchni. W czasie ubierania się brzuch mi trochę przeszkadzał, bo był już dość duży. Po ubiorze zrobiłem sobie jakieś kanapki i spojrzałem na zegarek, była godzina 8:35, a przez to,że mi się nudziło postanowiłem się przejść do parku. Po cichu wyszłem z domu, nie informowałem o tym Torda,że idę się przejść bo myślałem, że wrócę zanim się obudzi.

^time skip^w parku

Usiadłem na ławce rozmyślając co będzie dalej gdy mały się urodzi...mały? chyba już czas myśleć nad imieniem dla naszego synka, ale to dopiero po powrocie od lekarza. Chwile tak myślałem gdy usłyszałem w oddali chyba Edda i Matta, odruchowo podniosłem głowę i za uwarzyłem, że się na mnie patrzą i do siebie szepczą. Wstałem i kierowałem się w stronę rzeczki, gdzie wczoraj byłem z Tordem. Słyszałem za sobą kroki, ale nie zwracałem na to uwagi.

Byłem już przy rzeczce, lecz cały czas słyszałem za sobą kroki już wnerwiony się odwróciłem, był to Edd i Matt. Zdziwiłem się trochę bo sądziłem,że są na mnie źli.

-Emm..hej?

-Hej Tom!- krzyknął Edd, za to Matt pomachał i podszedł do mnie od tyłu (lenny face) co mnie trochę zdziwiło.

-Emm... Co ty- nie dokończyłem bo Matt mnie złapał za ręce, za to Edd zaczął mnie wyzywać i poniżać, nie ukrywam że mnie to bolało, nagle Edd walną mnie w brzuch, a Matt wrzucił mnie do rzeczki. Szybko próbowałem się wynurzyć, ale ból brzucha mi przeszkadzał. Na szczęście udało mi się wynurzyć, lecz z trudem. Wyszłem na brzeg i usiadłem jak najdalej od wody, zacząłem płakać, ból nie ustawał. W oddali usłyszałem,że ktoś biegnie.

-Tom?!- krzykną w moją stronę, szybko się odwróciłem, był to Tord.

-T-tord?

-Co się stało?- podszedł do mnie i mnie przytulił, było mi tak ciepło

-...-nie odpowiedziałem

-Tomi...powiedz-pocałował mnie lekko

-E-Edd i-i M-Matt- zacząłem mocniej płakać. Bardzo mnie to bolało,że przyjaciele od pszedczkola zrobili mi taką krzywdę.

-Cii... spokojnie...jestem tu...-powiedział biorąc mnie na ręce, syknąłem z bólu.

^time skip^

Pers.Tord

Zaniosłem mojego Toma do domu, był cały mokry i zimny, zaniepokoiło mnie również to,że syknął z bólu. Położyłem go na kanapie, zdjąłem mokre ciuchy i przyniosłem suche oraz przy okazji koc, ubrałem go i przykryłem, poszedłem zrobić mu kakao, aby się rozgrzał. Gdy wróciłem usiadłem obok niego i przytuliłem.

-Powiedz co się stało...

Zaczął mi wszystko opowiadać. Nie sądziłem, że ten Edd i Matt są do tego zdolni. Zacząłem go uspokajać , spojrzałem na jego brzuch, który miał po lewej stronie siniaka. Myślałem przez chwilę jak ich ukarać, ale nie pobić czy coś, to będzie surowa kara ale do przeżycia.

Spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 13:30, więc wziąłem rozgrzanego Toma na ręce i zaniosłem do samochodu.

^time skip^

Wróciliśmy do domu bardzo szczęśliwi, bo z dzieckiem wszystko jest dobrze, a co najlepsze spuchlizna zniknęła! Lekarz powiedział, że dziecko urodzi się za niecałe 2 miesiące, więc Tomi musi być cały czas w cieple. Gdy byliśmy w domu było w miarę wcześnie  postanowiliśmy coś obejrzeć. I tak właśnie miną nasz cały dzień.

_________________________

Helo!

i

Bajo~


Nauczyciel T.L [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz