*15* The end

453 26 22
                                    

^ dwa tygodnie później^

Pers. Tom

Siedziałem z Tordem w salonie i oglądaliśmy film, a raczej horror ,,Diabelskie nasienie"(sory ale musiałam xd). Siedzieliśmy tak do 12 albo i dłużej, wstałem z kanapy z lekkim trudem ale dałem radę, i pokierowałem się w stronę kuchni w celu zrobienia coś do picia. Tord zaprosił swoich dawnych przyjaciół z pracy, aby im mnie przedstawił (oczywiście oni wiedzą że tom jet w ciąży a Tord jest ojcem) mają na imię Paul i Patryk. W czasie robienia nam kawy usłyszałem dzwonek do drzwi, to pewnie oni.

-Ja otworzę!-krzyknął Tord z salonu i otworzył drzwi

-Hej! Miło was widzieć!

-Nam też^^-powiedział ten wyższy 

-Chodźcie do kuchni.- powiedział Tord i zaczęli się kierować w stronę pomieszczenia.

Uszykowałem jeszcze dwa kubki na kawę dla gości. Szukałem kawy ale niestety była akurat na najwyższej półce, więc miałem mały problem przez ten brzuch. Ale gdy już miałem sięgać tą zasraną kawę (xd) akurat przyszedł Tord z Paulem i Patrykiem.

-Tomi poznaj moich przyjaciół z Norwegii- widać było że się trochę stresował, tak samo jak ja.

-Miło nam...ja jestem Patryk- powiedział ten wyższy z małą kitką z tyłu głowy i grzywką, wyciągając w moją stronę rękę, którą ścisnąłem.

-A ja Paul- powiedział ten niższy z dość dużymi brwiami i również wyciągną rękę, którą ścisnąłem.

Rozmawialiśmy dość długo, a tą kawę zrobił Tord. Miło się z nimi rozmawiało, pytali się jak będzie miał na imię nasz synek, ale nie wiedziliśmy, więc nam pomogli. Wyszło na to, że będzie miał na imię Torm^^.

^time skip^

Gdy poszedłem na górę aby odpocząć Tord rozmawiał jeszcze z gośćmi. Gdy dotarłem do sypialni zabolał mnie brzuch, ale szybko przeszło, gdy się położyłem poczułem ogromny ból i skurcz. Zacząłem jęczeć z bólu i krzyczeć. To tak boli. Ale jeszcze nie mogę... za wcześnie!

Pers.Tord

Gdy Paul i Patryk już wychodzili usłyszeliśmy wszyscy jęki i krzyki Toma, szybko się zerwaliśmy i pobiegliśmy do mojej i Toma sypialni. Na łóżku leżał Tom, który zaczął płakać, nagle zrozumiałem, że zaczyna rodzić.  Spanikowany podbiegłem go niego i złapałem za rękę. Paul zadzwonił po karetkę , a Pat zaczął uspokajać Toma razem ze mną.

-Tomi wytrzymaj!- powiedziałem spanikowany, a Tom zaczął głębiej oddychać. Zauważyłem, że Tom robi się blady jak i czerwony na twarzy.

- Karetka już jedzie!- krzyknął paul

-TO BOLI!! AAAHH- wykrzyknął Tom ale z osłabionym głosem, zacząłem naprawdę się niepokoić.

Usłyszeliśmy karetkę i Paul pobiegł szybko otworzyć drzwi, po chwili weszli ratownicy i zajęli się Tomem. Gdy karetka odjeżdżała pojechałem z nimi a pat i Paul jechali za nami. Tom już był coraz słabszy co było po nim widać, ale się nie poddawał.

^time skip^ 

Jestem pod salą porodową gdzie był Tom. Bardzo się bałem, Paul i pat zaczęli mnie uspokajać i mówić, że wszystko będzie dobrze. Z sali szybko wybiegła pielęgniarka co mnie zaniepokoiło, wróciła z jakimś pudłem. 

^time skip^

Siedzieliśmy jeszcze z godzinę do póki nie wyszedł lekarz.

- przykro mi to mówić,ale... pański partner nie przeżył lecz z dzieckiem wszystko dobrze- Gdy odchodził poklepał mnie po ramieniu, stałem jak słup do póki nie zobaczyłem jak wywożą Toma, był cały siny od płaczu i strasznie blady, zacząłem płakać i to strasznie. Paul i pat podeszli do mnie i mnie przytulili. Kierowałem się z nimi do sali gdzie byli zawożeni martwi ludzie, nikogo tam nie było tylko Tom. Usiadłem obok łóżka gdzie leżał Tom. Był taki spokojny. Strasznie płakałem, gdy pomyślałem,że to moja wina, że Tom w takim młodym wieku zaszedł w ciąże, urodził i zmarł. Złapałem go za jego zimną rękę i pocałowałem go w pliczek.

-Przepraszam Tomi, że to przeze mnie tak cierpiałeś, że przeze mnie musiałeś przez to przechodzić, a teraz... teraz masz spokuj i niczym nie musisz się martwić... będziesz szczęśliwy, ale cię tylko proszę o jedno... przynajmniej jako anioł będziesz obok naszego synka i będziesz go pilnował tak samo jak ja...- rozpłakałem się bardziej. Do sali wszedł lekarz z naszym synkiem, spojrzałem się na lekarza a później na naszego syna. Podarował mi go i wyszedł z sali.

- Spójrz jaki śliczny... tak jak ty...- spojrzałem na małego a później na Toma i złapałem go za rękę i się uśmiechnąłem z łzami. Mały Torm o tworzył oczka jedno było czarne a drugie mia z szarymi źrenicami. Spojrzał na mnie i się uśmiechną. Położyłem małego na łóżku

- Hej Tormuś to ja twój tatuś, a to twój drugi tatuś- powiedziałem ponownie biorąc go na ręce. Do sali weszła pielęgniarka i powiedziała, że muszę wyjść. Zanim to zrobiłem, pocałowałem Toma w czoło i powiedziałem cicho ,,dobranoc kochanie'' i wyszedłem z sali z małym.

^ cztery lata później^

Przyszedłem z Tormem na cmentarz aby odwiedzić grób Toma. Torm szybko wziął znicz i podbiegł pod grób Tomka kładąc znicz na grobie. Torm miał już cztery lata i wiedział kim jest dla niego Tom.

- Tato masz zapałki?bo tatuś kazał mi ci przypomnieć abyś wziął- powiedział Torm podbiegając do mnie.

- Mam, tym razem nie zapomniałem- uśmiechnąłem się i dałem mu zapałki. Gdy znicz został już zapalony posiedzieliśmy trochę i kierowaliśmy się w stronę samochodu, odwróciłem się jeszcze raz w stronę grobu i ujrzałem ledwo co widoczną postać, która stała nad zapalonym zniczem, była szczęśliwa i się na mnie patrzyła z tym słodkim uśmiechem. Wiedziałem, że to Tomi. odwróciłem się całkowicie i też się uśmiechnąłem mówiąc ,, bardzo tęsknimy" postać pokiwnęła głową w górę i dół po czym zniknęła. Uśmiechnąłem się na samą myśl, że nas nie zostawił.

Od tamtego zdarzenia cały czas gdy idę spać czuję na sobie czyjeś spojrzenie i w ogóle, że ktoś jest w sypialni. Wiem doskonale, że to Tom. Czasem Torm do mnie podchodził mówiąc, że Tom jest w łazience i się uśmiecha, a przez to, że mamy duże lustro to mógł go zobaczyć.

Ojciec Toma jak i cała rodzina oraz klasa, przyjaciele byli poinformowani, że Tom nie żyje.

Gdy Torm miał już 29 lat, pooli nadszedł na mnie czas, już nie miałem na nic siły. Cieszyłem się bardzo, że zobaczę Toma i go przytulę, ale byłem też smutny, że zostawię Torma.


Nadszedł już ten czas, leżę w szpitalu gdzie zmarł Tom i leżałem widząc jak Tom się patrzy na mnie ze smutkiem.

- Nie smuć się kochanie.. już do ciebie idę-podniosłem rękę w jego stronę. Do sAli wszedł Torm, był też bardzo smutny.

- synku nie smuć się teraz będę wraz z twoim tatą i będziemy przy tobie cały czas- uśmiechnąłem się do niego po czym zaczął rozmazywać mi się obraz a później ciemność.

Pers. Narrator

Tord jak i Tom byli zawsze razem i jak obiecywał Tormowi Tord cały czas byli przy nim. Tord został pochowany obok Toma, Tord miał już rodzinę, ojciec Toma został zamknięty w więzienu, Edd i Matt bardzo żałowali to co zrobili Tomowi więc odwiedzali Torma co jakiś czas, a Tom i Tord... no cóż cały czas byli przy swoim synku i go pilnowali , cieszyli się z siebie i znów byli razem tym razem na zawsze... nawet śmierć ich nie rozłączyła...

Bo to jest prawdziwa miłość...

_________________________

Helo 

no cóż to już koniec...

jak pisałam ten rozdział to aż płakałam...

Bajo~

Nauczyciel T.L [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz