1

14K 397 378
                                    

Wściekły nastolatek siedział na tylnym siedzeniu samochodu, patrząc bezmyślnie na krajobraz za szybą. Jeszcze tydzień temu wszystko było dobrze. Był w swoim pokoju ze znajomymi i narzekał na koniec wakacji, a teraz? Teraz musiał jechać na jakieś kompletne zadupie, bo jego rodzice nagle postanowili się przeprowadzić! W dodatku sześć godzin drogi od miasta rodzinnego, więc na jeżdżenie tam, na weekend nawet, nie było sensu.

- Daleko jeszcze? - zapytał zdenerwowanym tonem. Ostatnie dni chodził zły i odnosił się do wszystkich niezbyt miło, jednak jego rodzice to rozumieli. Wiedzieli że tak będzie, więc ignorowali szorstki ton syna.

- Właściwie to już jesteśmy - odezwał się ojciec parkując. Po ponad sześciu godzinach jazdy Jungkook niemal wyskoczył z auta żeby rozprostować zdrętwiałe nogi i odetchnąć w końcu świeżym powietrzem.

Zatrzymali się przed ogrodzeniem ich nowego domu. Było to naprawdę odludne miejsce, gdzie były jedynie domki jednorodzinne stojące jeden obok drugiego. Ich dom był zrobiony w starym stylu, a że był tani i duży rodzice bez wahania go kupili. Ojciec tracąc klientów stracił też i pieniędze dlatego wzięli pierwsze na co było ich stać. Był on psychiatrą, pracował w domu pomagając każdemu kto się do niego zgłosi.

- Co to za rudera? - mruknął pod nosem najmłodszy Jeon. Dom wyglądał jak z jakiegoś horroru, co nie zbyt mu się spodobało. - Mamo czemu musimy tu mieszkać? - zwrócił się do kobiety, która właśnie wysiadła z auta.

- Ponieważ to jedyny duży dom z gabinetem gdzie twój tata może pracować i, na który było nas stać - wzięła ich walizki - I tu masz naprawdę duży pokój tylko dla ciebie, więc nie marudź.

- Jeden plus na tyle minusów - westchnął ciężko i zabrał od mamy walizki. - Pomogę ci. Weź coś lżejszego - uśmiechnął się lekko do rodzicielki, złość chyba powoli mu przechodziła, co nie znaczy, że pogodził się z tym, że będzie tu mieszkać.

- Też pomogę - zaoferował ojciec. Kobieta jedynie rzuciła mu spojrzenie, którego Jungkook nie potrafił zrozumieć, nim dała walizkę mężczyznie - Kochanie... - zaczął mężczyzna jednak ta nie pozwoliła mu skończyć.

- Po prostu chodźmy - powiedziała z wymuszonym uśmiechem i weszli do środka, pomieszczenie było też urządzone w starym stylu - Ładne witraże - były na każdym oknie piękne i kolorowe ukształtowane na kwiaty.

- Ładne kłęby kurzu i pajęczyny - powiedział wrednie Kookie i położył walizkę na bok. - Ja nie wejdę po tych schodach - wskazał na stare schody. Niektóre schodki były popękane i bał się, że się pod nim połamią.

- Remont będzie dopiero w przyszłym tygodniu, a mam tutaj już załatwionych dwóch klientów. Musisz poczekać - stwierdził ojciec i udał się wzdłuż korytarza do swojego gabinetu, który w sumie mógłby robić za salon, gdyż był tak samo duży.

- Skarbie idź na górę, nic ci się nie stanie... - kobieta sama nie była zadowolona, ale starała się jak najlepiej, by dać takie poczucie synowi.

- Jeśli chociaż jedna rzecz mi się nie spodoba... To śpię w samochodzie, aż do remontu - zapowiedział i na razie bez walizki podszedł do schodów.

Stawiał ostrożnie kroki patrząc uważnie pod nogi.
Schody skrzypiały, a dwóch ostatnich nawet nie było, więc musiał zrobić duży krok do przodu. Na górze był jego pokój i sypialnia rodziców, tuż obok schodów. Jungkook miał za to na końcu korytarza pod wejściem na strych. Na suficie była klapa z wysuwaną drabiną. Przełknął ciężko ślinę dalej powoli przemierzając korytarz. Teraz był na piętrze więc gdyby nagle podłoga się załamała... Pokręcił głową odganiając od siebie te pesymistycznie myśli. W końcu doszedł do drzwi pokoju. Klamka była cała ulepiona i w kurzu więc naciągnął rękaw bluzy na dłoń i dopiero wtedy otworzył drzwi. Uderzyła w niego chmura kurzu przez, którą natychmiast zaczął kasłać i machać ręką by ją odgonić.

My Sweet Monster // Jikook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz