12

3.7K 244 86
                                    

Jimin tym razem nie pojawił się w jego domu do końca dnia. Gdy wynosili jego mamę Jungkook zamknął się w jej pokoju, a ojciec pojechał do pracy, chcąc tak zapomnieć o śmieci żony.

Kookie został sam w domu. Leżał w pokoju mamy gdzie nadal było czuć jej zapach. Na szafce nadal leżały opakowania tabletek które zarzyła jego mama.

Ktoś zapukał do drzwi mieszkania, więc ociągale zszedł na dół i otworzył drzwi. Był to Jimin, na którego widok jego serce zabiło mocniej.

- Zapomniałem czegoś z biura twojego ojca, mogę to odebrać? - Zapytał bez większych emocji w głosie.

Młodszy kiwną głową i odsunął się żeby ten mógł wejść. Zamknął za nim drzwi i poszedł za nim krok w krok do biura ojca. Na miejscu Park wziął swoją bluzę, którą zostawił dwa dni wcześniej, jeszcze przed tym jak przestał leczyć go pan Jeon. Rozejrzał się jeszcze.

- Dobra, to tyle - ruszył do wyjścia z gabinetu, lecz Jungkook zamknął drzwi i oparł się o nie żeby nie mógł wyjść.

- Nie idź... - szepnął spuszczając wzrok.

- Hmm - lekko przekręcił głowę w bok - Jednak chciałbym wyjść - widział karatekę przed domem, ale co go to obchodzi.

- Zrobię co chcesz - uniósł na niego swój nadal zapłakany wzrok. - Tylko nie idź - niepewnie się do niego przysunął i go przytulił.

- Nie chce żebyś cokolwiek robił dla mnie - ręce trzymał dalej od niego nie obejmując go - puść.

- Nie puszczę - wzmocnił uścisk. - Nie zostawiaj mnie proszę - pociągnął noskiem - zostałeś mi już tylko ty...

- Masz jeszcze ukochanego ojca, a ja nie zadaje się z kimś twojego pokroju.

- Nie mam już - spojrzał na niego z dołu - zrobię co chcesz, ale mnie nie zostawiaj proszę - znów zaczął płakać - nienawidzę go - powiedział tak cicho, że mogło się wydawać iż poruszył tylko ustami.

- Jeśli taka jest prawda to po prostu pójdź spać... resztą zajmiemy się we śnie - przytulił go całując po główce.

Uśmiechnął się lekko czując ciepło na sercu. Jimin go przytulił, nawet pocałował, dawno nie czuł się tak szczerze szczęśliwy. Nie chciał się od niego odsuwać, czuł się w jego ramionach bezpiecznie. Przymknął oczy i zasnął wtulony w niego.

Jimin położył go na kanapie, samemu kładąc się obok.

Pojawili się w więzieniu kiedy ojciec rozmawiał z jednym z niebezpiecznych przestępców. Był on przywiązany do krzesła, a przed nim siedział pan Jeon piszący o jego dolegliwościach.

- Co mam zrobić? - zapytał od razu. Jego głos był całkiem wyprany z uczuć. Nie chciał znać ojca.

- Nic trudnego, zabierz zapasowy długopis ojcu i daj mężczyźnie do rękę. Najpierw jednak odwiąż
go.

- A on nas nie widzi tak? - Wolał się upewnić.

- Wszystko jest zatrzymane w czasie, on na pewno cię nie widzi.

Kiwną głową i podszedł do ojca. Zabrał mu długopis i wcisnął go do ręki przestępcy. Następnie odwiązał go i wrócił do Jimina.

- Dobrze a teraz - pchnął go na stolik zawisajac nad nim. - Musisz się obudzić.

Zastanowił się chwilę i postanowił uszcypnąć się mocno. Na szczęście podziało i już po chwili znów leżał na kanapie w gabinecie.

Poczuł zapach mięsa w sosie słodko kwaśnym. Może Jimin się rozgościł i zrobił obiad? Wstał i poszedł do kuchni zwabiony pysznym zapachem.
Nie spodziewał się ujrzeć swojej ukochanej matki, która nakładała właśnie obiad na dwa talerze.

- O hej - uśmiechnęła się widząc syna w kuchni. - Jak tam po szkole?

- Mama? J-jakim cudem? - Podszedł do niej ze łzami wzruszenia w oczach i przytulił ją mocno. - Boże to naprawdę cud - szepnął gdy mógł dotknąć jej i się w nią wtulić jeszcze bardziej.

- Cud? - Zaśmiała się przytulając syna. - Nie rozumiem jaki cud, przecież kurczak był i wczoraj.

Zaśmiał się pod nosem ocierając szybko łzy.

- Nie ważne - zrozumiał, że ona nic nie wie dlatego wolał jej nie uświadamiać. - Ciesze się, że cię widzę - uśmiechnął się szeroko.

- Właśnie zauważyłam - podała mu talerz - proszę, zjedz cały żeby był silny - uśmiechała się jak nigdy wcześniej przez ostatni rok.

- Dziękuję - usiadł przy stole i zaczął zajadać. Po posiłku udał na górę do swojego pokoju. Chciał porozmawiać z Jiminem i miał nadzieję, że jak zwykle go tam zastanie i tak właśnie było.  Park siedział na łóżku również się uśmiechając na widok uśmiechu młodszego.

Uśmiech Jungkooka powiększył się jeszcze bardziej. Podszedł do niego i usiadł mu na kolanach przytulając go.

- Chcesz zapytać jak? - Objął go kładąc się z nim na łóżku.

- Możesz powiedzieć. Jestem przeszczęśliwy, że znów mogłem ją zobaczyć - pocałował go w policzek.

- To spotkanie było parę dni wcześniej, na początkach wprowadzki tutaj, czyli ,że twoja mama wtedy jeszcze żyła.

Kiwną głową i wtulił się w niego. Ojciec zasłużył na taki los. Na szczęście miał jeszcze swoją mamusię i Jimina.

- Dziękuję - szepnął.

- Proszę, dla ciebie zrobię wszystko... kocham cię - uśmiechnął się lekko mówiąc to poraz pierwszy w życiu.
Kookie poczuł jak jego serduszka bije szybciej, a na usta wkrada się jeszcze szerszy uśmiech, od którego bolały go policzki.

- Też cię kocham - uniósł się trochę na łokciach i pocałował go słodko.

Jimina uczucia zostały odwzajemnione, poraz pierwszy ktoś nie widzi go jako debila o idiotycznych myślach. Oddał pocałunek, czując się szczęśliwym, jak jeszcze nigdy przedtem.

Nie mogę was od tak zostawić ❤

Nie kiedy dzieją się tu takie rzeczy ❤❤

Wiem, że krótko, ale jestem przed ważnym wydarzeniem (moja ciocia która jest najmłodszą siostrą mojej mamy, wychodzi za mąż w te sobotę )

Postaram się wstawić niedługo kolejny rozdział ❤❤❤

A jakby ktoś był ciekaw, to czuję się już lepiej i dziękuję każdemu kto chociaż w minimalnym stopniu się przejął ❤❤❤❤

Kocham was, naprawdę ❤❤❤❤❤

My Sweet Monster // Jikook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz