3

5.5K 322 375
                                    

Do szkoły dotarł po dwudziestu minutach. Cieszył się, że wyszedł tak wcześnie, bo nim on znajdzie odpowiednią salę czy cokolwiek innego w tej szkole to idealnie zdąży na akademię. Po tym jak dowiedział się w sekretariacie gdzie ma iść i do, której klasy został przydzielony, udał się we wskazane miejsce. Gdy był już w klasie i wychowawca go przedstawił zajął wolne miejsce koło jednego z chłopaków. Był on bardzo sympatyczny, od razu się zakumplowali co bardzo cieszyło Jungkooka. Gorzej było z faktem, że mieszkał on po drugiej stronie wsi, więc nadal był skazany na, na pewno częste, wizyty Jimina.

Do domu wrócił koło południa idealnie by się przebrać i pomóc matce przy obiedzie.

- Już jestem! - krzyknął wchodząc do środka.

Jimin siedział w pokoju Jungkooka na jego łóżku, czytając jego książki.

- Dobrze! Obiad będzie za godzinę, idź do pokoju się w tym czasie przebrać! - krzyknęła matka. Schody były już zrobione, w innym kolorze niż reszta nadal brudnej podłogi.

Zadowolony wszedł normalnie po nowych schodach. Cieszył się, że chociaż to zostało już zrobione. Wszedł do pokoju zaraz zamykając drzwi za sobą. Gdy zobaczył chłopaka na łóżku prawie dostał zawału.

- Co ty tu robisz?! - zapytał przesuwając się bliżej drzwi.

- Siedzę - posłał mu słodki uśmiech odkładając książkę obok siebie - Widzę że jesteś podczas dekorowania pokoju, mój był aż tak brzydki?

- N-nie był w moim stylu... - mruknął opierając się o drewnianą powłokę - Czemu tu jesteś? Nie uwierzę jeśli powiesz że mój ojciec ci pozwolił - starał się nie patrzeć na niego. Wzrok miał wbity w podłogę. Ojciec nie pozwalał się mu zbliżać do swoich chorych psychicznie pacjentów.

- Pomyślałem że może się poznamy. Ty nie znasz tu nikogo a ja jestem znudzony.

- A czy ludzie przypadkiem nie są dla ciebie śmieciami? - powtórzył to co usłyszał wtedy w gabinecie. Zerknął na niego tylko na chwile, ale znów odwrócił wzrok.

- Mówisz o tamtym? Chodziło o moje sny i to co w nich robię, choć w rzeczywistości też trochę nie lubię ich - wstał podchodząc do niego - a ty jesteś całkiem słodki, chcesz dzielić ze mną moje sny? - złapał jego brodę w dwa palce, unosząc jego główkę.

Poczuł nieprzyjemny dreszcz strachu. Ojciec zawsze powtarzał, że ma się nie zbliżać do jego pacjentów, a teraz był zdecydowanie za blisko.

- O-odsuń się proszę... - szepnął czerwieniąc się lekko.

- Nie chcesz? Może nie jesteś taki jak myślałem...- odsunął się tak jak prosił.

- Czyli jaki? - zmarszczył brwi. - I jak miałbym dzielić z tobą sny... To nie jest możliwe... - pokręcił głową lekko.

- Właśnie dlatego... myślisz, że jest to niemożliwe. Wszystko jest możliwe jeśli w to uwierzysz, a każdy nienormalny jest cudowny - włożył ręce do kieszeni - ale ty nie... jesteś nudny, a normalni ludzie mnie przerażają.

- Pokaż mi to - powiedział odważnie i z zaciekawieniem. Nadal się go bał, ale mówił tak, że Jungkook chciał to zobaczyć. W jego oczach można było dostrzec iskrę ciekawości.

Jimin się szeroko uśmiechnął.

- Świetnie - wyjął, ręce z kieszeni. - Musisz tylko zrobić pewną rzecz, by to się stało - zbliżył się do niego składając delikatny pocałunek na jego wargach.

Jungkook otworzył szeroko oczy zaskoczony. Położył dłonie na jego ramionach żeby go odepchnąć, ale coś mu nie pozwalało... Nieśmiało oddał pocałunek chociaż był to jego pierwszy raz z mężczyzną.

Pewna słodka substancja pojawiła się na jego języku. Wtedy starszy się odsunął mając dolną wargę ubrudzoną krwią.

- Połknij - nakazał.

Bez zastanowienia połknął dziwną substancje.

- Co to jest? Czemu ty krwawisz? - zapytał trochę przestraszony.

- Głupie pytanie na które sam możesz sobie dowiedzieć. To co połknąłeś to moja krew - zlizał słodką substancję z wargi uśmiechając się przy tym.

Zamrugał kilka razy. Nie sądził, że krew może być taka słodka.

- I co teraz? - Bał się pytać o cokolwiek, ale nie był zbytnio cierpliwy.

- Do widzenia rano - ominął go wychodząc z pokoju.

***

Wieczorem tego samego dnia, parę osób z jego szkoły jak i klasy było na ulicy przed domem. Jungkook uznał to za szanse zdobycia znajomych, więc postanowił od razu wyjść z domu by z niej skorzystać.

- Cześć - podszedł do nich - jesteśmy z tej samej klasy prawda? Mieszkacie niedaleko? - uśmiechał się miło. Naprawdę chciał znaleźć tu jakichś przyjaciół.

Trójka spojrzała na niego dziwnie. Jakby z wyższością.

- Mieszkasz w tym domu? - blondyn pokazał na dom za nim.

Kookie podrapał się nerwowo po karku i zarumienił ze wstydu.

-  Dopiero się wprowadziłem... Będzie jeszcze remontowany, ale trzeba czekać i muszę wytrzymać na razie z tym co jest - przyznał beznamiętnie jakby chciał pokazać że to po nim spływa.

- Widać, że biedny - zaśmiali się wrednie, - Ile twoja mama wzięła w gębę zanim to kupiła?

- Słucham? Wypraszam sobie - powiedział oburzony. - I nie jesteśmy biedni, rodzice po prostu mają mały kryzys ostatnio, ale to tylko chwilowe - zacisnął dłonie w pięści i nieświadomie tupnął nogą. Nie podobało mu się gdy ktoś obrażał jego rodzinę.

- O jeju... tupnął nogą, jak słodko! - Brunet pchnął go w stronę krawężnika - spierdalaj do domu gówniarzu - warknął. Był od Jungkooka o głowę wyższy.

- Nie zadajemy się z dziećmi pękniętego chuja - dodał wrednie jeden z chłopaków z tyłu.

Kook był wściekły. Nie pozwoli sobą tak pomiatać ani się obrażać. Również pchnął bruneta tak, że zatoczył się lekko do tyłu. Był z siebie zadowolony, ale gdy zobaczył ich rozgniewane miny biegiem wrócił do domu. Wpadł do środka jak huragan i od razu zamknął drzwi na klucz. Znów poczuł ogromną nienawiść do tego miejsca i złość na rodziców za to, że go tu przeprowadzili.

Wieczorem po kąpieli, przebrany w bokserki i koszule nocną położył się do łóżka. Czuł strach i ekscytację na myśl co może zaraz go spotkać. W końcu ma dzielić sny z Jiminem. Cokolwiek to znaczy...

Się rozkręciłam....

Mam nadzieję że się podoba ❤❤❤❤

My Sweet Monster // Jikook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz