15

3.4K 207 56
                                    

Jimin właśnie otwierał okno jakby chciał przez nie wyjść.

- Co robisz? - Zapytał Kookie, zamykając drzwi za sobą i oparł się o nie.

- Myślałem, że już nie wrócisz - usiadł na parapecie - ale jednak nie - uśmiechnął się lekko.

- Mama chciała porozmawiać o tym - pokazał na swoją szyję z kilkoma malinkami. - Miałem drobne przesłuchanie.

- I co jej powiedziałeś? Że jestem psychopatą, że jesteśmy jak Harley Quinn i Joker? - Dla niego było to najlepsze porównanie.

- Nie. Nie chce żeby zrobiła jak mój ojciec tylko, żeby cię lubiła - powiedział szczerze, chociaż to porównanie w jakiś sposób było dla niego kochane i urocze.

- Czyli, że twoja mama nie polubiła by prawdziwego mnie? Trochę przykre - wszedł znowu do domu.

- Bała by się o mnie, raczej o to chodziło - podszedł do niego i przytulił go mocno - na pewno i takiego by cię polubiła... Ale nie chcę żeby zakazała mi z tobą kontaktu jak ojciec. - Spojrzał na niego z dołu z lekkim uśmiechem.

- Nie chcesz ryzykować? Rozumiem... - zaczął całował jego włosy. - Też bym tak postąpił...

- Yhm - oparł głowę na jego ramieniu i pocałował jego szyję. - Kocham cię... Pierwszy raz mówię te słowa szczerze wiesz? Przy mojej byłej to nie było to samo - powiedział ze szczerym uśmiechem.

- Ja też cię kocham, a te słowa nigdy nie wyszły z moich ust, nawet dla rodziny - odwzajemnił gest wracając z mniejszym na łóżko, trzymając go w swych ramionach.

- Dlaczego nie mówiłeś tego rodzinie? Twoja mama jest bardzo miła - zapytał gdy leżeli już na łóżku. Jimin normalnie na plecach, a Jungkook ułożył się wygodnie na nim co chwila muskając jegi szczękę.

- Nie była taka miła jak byłem młodszy - wsunął mu palce we włosy żeby masować jego główkę.

Kookie patrzył mu zmartwiony w oczy.

- Dlaczego? Coś było wtedy nie tak? - Sam zaczął bawić się skrawkiem jego sweterka.

- Nie chcę o tym rozmawiać, skupmy się po prostu na sobie - zamknął oczy. - A nie na głupich wspomnieniach, które są nic nie warte.

- No... Dobrze - uległ mu - ale innym razem masz mi powiedzieć - nachylił się i musnął jego wargi.

- Coś za coś - pokazał mu koniuszek języka nadal mając zamknięte oczy - za to chce poznać twoje w życie w większym mieście.

- Nie wiem czy jest o czym mówić... - uśmiechnął się lekko - ale to na inny dzień... Teraz chce się tobą nacieszyć bo o 22 mam oglądać z mamą jakiś film - znów się do niego nachylił i pocałował go na trochę dłużej

Pieścili się bez żadnych głębszych czułości tak długo aż Jungkook miał zejść na dół. Jimin z taką trudnością puścił go na dół, najchętniej zamknąłby go w swoich ramionach i nie wypuszczał, ale nie mógł. Ostatnim pocałunkiem się z nim pożegnał, a Kookie opuścił już pokój.

***

Następnego dnia było tak jak mówiła Mei. Wyszła  na joge, zostawiając syna samego, który miał zebrać pranie, które było za domem niedaleko studni. Musiał się streszczać, nad głową miał już ciemne chmury.

Jak tylko wstał przebrał się jedynie w dres i od razu ruszył na dół z koszem na pranie. Postawił go koło słupka i zaczął ściągać ubrania ze sznurków.

Na podwórku pojawili się nagle nieproszeni goście.

- Ty jebany morderco! - Krzyknął jednen z dwóch chłopaków. Byli to przyjaciele blondyna, który został potrącony przez samochód. - Znaleźliśmy cię!

- Nie było aż tak trudno - Jungkook został popchnięty w stronę studni.

Jeon spojrzał na nich przerażony. Chciał by był tu Jimin i mu pomógł. Oparł się o kamienny krąg tworzący studnię.

- Czego wy chcecie!? Idźcie stąd! - Krzyczał spanikowany.

- Rozproszyłes uwagę naszego przyjaciela, to twoja jebana wina, że zginął!

- Nie wybaczymy ci tego! - Czarno włosy pchnął go ten ostatni raz wrzucając tym samym Jungkooka do studni, której woda sięgała mu do pasa, a sam z niej nie wyjdzie na pewno - dobra, uciekamy.

Woda słabo zamortyzowała upadek przez co bardzo bolała go noga na, którą upadł. Zresztą, studnia była głęboka, więc widział tylko nieduże kółko u szczytu. Zaczął panikować, cały się trząsł, a z jego oczu płynęły łzy. Nigdy się tak nie bał, co teraz będzie? Przecież miało już być dobrze, miał być szczęśliwy z Jiminem i mamą. Krzyczał by o pomoc, ale płacz ścisnął mu tak gardło, że ledwo oddychał. Minęło może 20 minut gdy zaczęło kropić, a po kolejnych 10 minutach deszcz lał już mocno wlewając dodatkową wodę do studni. Poziom wody niebezpiecznie zaczął się podnosić. Jungkook nie był dobrym pływakiem. Bał się potwornie śmierci. Z każdą chwilą wody przybywało, a oddechu w jego płucach ubywało. Niedługo potem Jungkook znalazł się pod wodą...

Coś objęło go nagle w pasie ciągnąc na górę, żeby nie utonął, chociaż było coraz mniej czasu.

- Płyń! - Obok niego pojawił się Jimin - masz płynąć! - Mimo strachu przed burzą przybył tutaj, tylko dla niego... tylko dlatego żeby nie przytrafiło się mu to samo co Parkowi przed laty.

Młodszy nie słyszał go przez wodę w uszach. Ostatkiem sił starał się poruszyć nogami, ale niewiele to dało. Zamknął oczy i nastała ciemność...

Moi kochani
Zbliżamy się już wielkimi krokami do końca
Przewiduje może jeszcze dwa... Może trzy rozdziały
Miłego wieczoru ❤❤

My Sweet Monster // Jikook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz