22.

1K 70 10
                                    

Jechałam windą na parter hotelu, w którym się zatrzymałam w San Francisco. Odwiedziłam chłopaków na parę dni, ale niestety musiałam już wracać do LA. Kiedy opuściłam hotel, kilka fotografów zaczęło robić mi zdjęcia, a dziennikarze wtykali mi mikrofony przed twarz, licząc na jakąkolwiek reakcję z mojej strony. Jednak ja dzielnie stawiałam kolejne kroki w stronę taksówki, którą wcześniej zamówiłam i dumnie do niej wsiadłam. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi i oddaliliśmy się od hotelu, pokazałam środkowy palec do hien. Mogli sobie pomarzyć, że się do niech odezwę. Po moim trupie. Nauczyłam się już ignorować i cieszyłam się z widoku ich zawiedzionych oraz  poirytowanych min. Może to trochę wredne, ale ich natrętne włażenie w czyjeś życie wcale nie jest lepsze. Uśmiechnęłam się zwycięsko i zadowolona z siebie patrzyłam na widok zza okna. Czas wrócić do pracy.

___

Chwię po moim wejściu do mieszkania, ktoś zapukał do drzwi. Zdziwiona, że kogoś niesie w jej skromne progi o dwudziestej drugiej, podeszłam do drzwi i zajrzałam w wizjer. To był błąd. Odsunęłam się jak najciszej się da, ale to nic nie dało.

- Nie oddalaj się, Perrie. Chcę tylko pogadać - Powiedział zza drzwi, Zayn, a ja dostałam gęsiej skórki. Tak dawno go nie słyszałam.

Postanowiłam go zignorować, ale Malik się nie podawał. Natrętnie pukał i dzwonił dzwonkiem. Wkurzona otworzyłam drzwi i spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem.

- Czego?! Po jaką cholerę tu przyszedłeś? - Zapytałam oschłym tonem.
- Jak już wcześniej wspomniałem, chcę pogadać - Odpowiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Nie - Pokręciłam głową.
- Proszę, Pezz.
- Nie mów tak do mnie - Warknęłam, a chłopak cofnął się o krok.
- Przepraszam - Odparł.
- Masz pięć minut - Otworzyłam szerzej drzwi, ponieważ nie chciałam budzić sąsiadów.
- Dziękuję.
- Nie zasłużyłeś nawet na sekundę. To tylko dlatego, że nie chcę sprawiać kłopotu sąsiadom - Odparłam szczerze.
- W każdym bądź razie i tak dziękuję.
- Do rzeczy. Chce mi się spać - Pospieszyłam go.
- Myślałaś może kiedyś o naszym powrocie? O naszej znajomości? - Zapytał, a ja się zaśmiałam.
- Nie, Malik. Ani przez sekundę - Pokręciłam rozbawiona głową.
- A ja zaś przeciwnie. Bardzo często sobie to wyobrażam, wiesz? Tęsknię za tobą, Perrie - Odparł, a mi się zrobiło niedobrze.
- To już nie mój problem, Zayn. Jesteś największym kłamcą i zdrajcą jakiego dane mi było poznać. Żałuję, że zmarnowałam na ciebie tyle czasu. Nasz związek zakończył się cztery lata temu i to najlepsze co mnie mogło spotkać. Nauczyłam się bez ciebie żyć, Malik, więc daj mi święty spokój - Powiedziałam oburzona.
- To nie prawda. Napewno nadal coś do mnie czujesz, albo o mnie myślisz. Nie da się tak wymazać tylu lat związku ze swojego życia - Odparł, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Tak, jak już o tobie pomyślę to jak o mojej życiowej pomyłce. Daj sobie na wstrzymanie, okej?
- Daj mi szansę, Perrie - Poprosił.
- Ty już chyba na rozum padłeś. Wyjdź z mojego mieszkania, Zayn. Twój czas się skończył - Powiedziałam, wskazując na drzwi, ale chłopak ani drgnął.
- Nie odpuszczę tak łatwo. Zależy mi na tobie i te cholerne cztery lata były dla mnie jak tortury. Stoczyłem się, ale z myślą o tobie powstałem.
- A co z twoją Seleną? Gigi? Kendall? Bellą i setkami innych dziewczyn, co? Je poproś o pomoc, a mnie zostaw w spokoju. Ułożyłam sobie życie i jestem szczęśliwa - Odparłam.
- Z tym dzieciakiem? Proszę cię, to jest gówniarz - Prychnął.
- Ten gówniarz jak stwierdziłeś, był przy mnie, kiedy od ciebie odeszłam i przeżywałam największy zawód mojego życia. Razem z dziewczynami pomogli mi na nowo znaleźć szczęście. To dzięki niemu odzyskałam wiarę w męską część tego społeczeństwa. Kiedy ty się upijałeś i pieprzyłeś z laskami, ja płakałam i zastanawiałam się co było ze mną nie tak. Teraz wiem, że to z tobą jest coś nie tak. Nie kochałeś mnie tak, jak kochałam ciebie. Omamiłeś mnie. Czerpałeś z tego przyjemność, wykorzystując mnie. Pierdol się, Malik. Odejdź raz na zawsze, bo nie chcę cię znać. Nienawidzę cię - Warknęłam w jego stronę, ciągnąc w stronę wyjścia. Miałam do już serdecznie dość.
- Ja się tak łatwo nie poddam - Powiedział, zanim zamknęłam mu drzwi przed nosem.

Zamknęłam oczy, biorąc głęboki wdech, powoli wypuszczając powietrze. Ruszyłam do sypialni, kładąc się na łóżku. Potrzebowałam dużej ilości snu. Ten dzień był zdecydowanie pełen zdarzeń.

Without you Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz