Rozdział 4

285 9 1
                                    

Późne popołudnie !

Leżąc i zastanawiając się nad wszystkim co ją spotkało usłyszała pukanie do drzwi. Podniosła się do pozycji siedzącej wpatrując się w drzwi.

- Proszę – powiedziała nie wiedząc kto jest za nimi.

Drzwi lekko się uchyliły , a w nich stał Mietek z telefonem w ręce. Podszedł do łóżka, na którym siedziała Meg i podał jej telefon.

- Słucham ? - powiedziała do słuchawki nie pewnym głosem, nie wiedząc kto jest po drugiej stronie

- Hej. Jak się czujesz ? - zapytał Marek radosnym głosem

- Hej ? Wszystko w porządku- odpowiedziała lekko zdziwiona pytaniami i troską

- To dobrze – odetchną – co byś powiedziała na kolację ? Ja oczywiście stawiam jak na zapraszającego przystało

- Ja...nie wiem – zaczęła się jąkać – raczej nie, nie mam się w co ubrać,a w dresie nie pójdę

- Spokojnie – odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy – Mietek pójdzie do mojego pokoju i weźmie ubrania, które przygotowałem. Przepraszam, że nie są u Ciebie ale tak jakoś wyszło

Słysząc to nie wiedziała co ma powiedzieć. Jaka kolacja, jakie ciuchy? O co tu właściwie chodzi.

- Jak wrócę do domu, to liczę na to że będziesz gotowa do wyjścia i bez gadania,a teraz podaj mi z powrotem Mietka – powiedział licząc na to, że jednak spotkanie dojdzie do skutku

Posłusznie oddała telefon pokazując palcem, że Marek chce z nim porozmawiać. Mężczyzna uśmiechną się i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi. Nastała ponowna cisza i powód do rozmyśleń. I co ja mam teraz zrobić ? Iść na kolację z osobą, która wplątała mnie w takie kłopoty ? Odcięła od rodziny i znajomych ? Miała mieszane uczucia i mętlik w głowie. Z jednej strony chciała iść bo chociaż wyszła by do ludzi, ale z drugiej nie z nim. O czym mieli by rozmawiać no chyba, że o starciu bo innego pomysłu na rozmowę nie miała. Wstała z łóżka z sercem na ramieniu i decyzją. Podeszła do drzwi z chęcią otwarcia ich, ale ktoś ją uprzedził i spotkali się w progu.

- Chciałem zapukać, ale nie zdążyłem – zaśmiał się z ubraniami zawieszonymi na ręce – Marek kazał mi przynieść Tobie ciuchy, które przygotował na dzisiejsze wyjście – ponownie uśmiechną się

Popatrzyła na rzeczy z lekką niepewnością. Podniosła wzrok na uradowane oczy przed nią i poczuła żal który mu sprawi słowami

- Dziękuję, ale ...ja nigdzie nie idę. Nie mam ochoty na wyjścia...wolałabym zostać tutaj i odpocząć – powiedziała z lekkim zawahaniem

- Ale dlaczego ? On się tak stara, a Ty cały czas go odpychasz. Zmienił się na lepszą osobę tylko dlatego, że...- zdążył się zatrzymać i ugryźć w język , aby nie powiedzieć prawdy – ciebie lubi i nie chce stracić twojego zaufania. Czy Ty tego nie widzisz ?

Nie mogła uwierzyć w to co słyszy. On się bał utraty jej zaufania? Zmienił się dla niej ? Co to wszystko miało być, żarty czy jakaś ukryta kamera. Podniosła wzrok na mężczyznę i spotkali się wzrokiem. Widziała w nich rozczarowanie i pytanie, dlaczego ona taka jest bez serca.

- Nie chcę...tworzyć z nim relacji bo przecież...- zawiesiła się nie wiedząc jak to ująć – po tym wszystkim nasze drogi się rozejdą i każdy wróci do swojego życia. Tak przynajmniej powiedział, taki był układ – powiedziała spuszczając wzrok na podłogę.

" Układ "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz