Rozdział 9

225 11 1
                                    

Poranek zleciał dosyć szybko. Mietek zajmował się codziennymi sprawami, a Meg poświęciła swój czas na przeglądanie szafy i kanałów na tv.

- Teraz Twoja kolej – powiedziała Meg spoglądając na niego z kanapy- ja powiedziałam o wszystkim co mnie gryzło, teraz pora na Ciebie – uśmiechnęła się wstając sprzed telewizora i podchodząc do stojącego mężczyzny.

- Dobrze – odpowiedział z uśmiechem – usiądź – wskazał ręką krzesło nieopodal niego- Marka poznałem jak on miał z 5 lat – zaczął swoją opowieść od pierwszych dni spędzonych wraz z nim – był uroczy i ciekawy świata – uśmiechną się na samą myśl o tych czasach – pracowałem dla jego ojca jako asystent , prawa ręka do negocjacji jak sama zauważyłaś. To ja prawie go wychowałem bo jego rodzice nie mieli czasu. Zabierałem go do firmy ojca, aby wiedział jak on wygląda. Z czasem zacząłem traktować go jak własnego syna, którego nigdy nie miałem – spuścił głowę – ale on zapełnił tą pustkę. Sprawił,że poczułem się potrzebny.

- To dlaczego nie ułożyłeś sobie życia ? Dom, rodzina, dzieci ?

Podniósł wzrok na nią i popatrzył głęboko w oczy. Wiedział, a przynajmniej tak podejrzewał, że to pytanie padnie. Bał się go, ale szczerość za szczerość – jestem bezpłodny. Każda kobieta z czasem pragnie mieć dziecko, rodzinę, a Ja nie mogłem tego dać. Próbowałem się leczyć, ale nic to nie dało. Rzuciłem się w wir pracy, zacząłem zaniedbywać wszystkich dookoła i tylko praca mi została. Ojciec Marka wiedział o tym i dlatego powierzył mi opiekę nad swoim synem tak, aby Marek miał kogoś za wzorzec, a Ja kogoś kto będzie mnie traktować jak członka rodziny. W ten sposób zaprzyjaźniliśmy się i tak trwa to aż do dzisiaj – uśmiechną się wstając od stołu – wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale to ja wciągnąłem go w to wszystko. To ja przegrałem wiele kasy w kasynie i na różnych akcjach. Liczyłem na pomoc pracodawcy, ale się przeliczyłem. Wyrzucił minie z pracy, odciął od wszystkiego co było dla mnie ważne, próbował nawet zniechęcić Marka do kontaktów ze mną, ale dzieciak było mądrzejszy i wybrał mnie – podszedł do ekspresu z kawą i nalał do kubka – odciął się od rodziny, która nie miła dla niego czasu, nie znali go tak dobrze jak ja. Tylko ze mną czuł się swobodnie, czuł że ktoś go kocha i potrzebuje. Miła zaledwie dwadzieścia lat, a musiał myśleć jak przeżyć i spłacić moje długi. Pewnego dnia w naszych drzwiach stanęli ludzie, którym byłem winien poważne pieniądze. Marek o niczym, aż tak do końca nie wiedział. Myślał że to parę tysięcy, które okazały się poważną sumą i do tego z odsetkami. Pieniądze nie na moje fundusze. Prace dorywcze służyły nam na przeżycie i opłaty – usiadł z oczami smutnymi i załamanymi – wtedy mój chłopiec postanowił mi pomóc dołączając do gangu. Ma głowę do interesów i potrafi sprawić, że człowiek ulega jego sugestii. Od dziecka tak robił jak coś chciał osiągnąć, lub mieć – podniósł wzrok na nią – sama o tym wiesz – uśmiech wrócił na jego twarz – z czasem zaczął radzić sobie w tym fachu jak spec, o czym dowiedział się boss mafii. Od razu chciał go mieć do swojego użytku. Zaoferował dużą kasę, a że była nam potrzebna przyjął ją bez zastanowienia. Dowiedziałem się o tym jak spłacił cały mój dług. Przyznał się do wszystkiego i w pierwszej chwili byłem zły, obawiając się tego jakim człowiekiem się stanie, kiedy przyjdzie do mnie jakiś z jego kolegów i powie że już go nigdy nie zobaczę. Nie chciałem tego tracić. Tylko on sprawia, że czuję się człowiekiem potrzebnym i mogącym coś jeszcze osiągnąć. To on nauczył mnie być twardym.

- Nie wiem co powiedzieć – załapała go za rękę i uśmiechnęła pocieszająco- ale jak zdobył pieniądze to dlaczego nie opuścił ich ? Dlaczego brną w to dalej ?

- Może dlatego, że stać go było na wszystko czego sobie zapragną ? Może imponowało mu to, że każda dziewczyna na niego leciała ? A może dlatego, że spodobało mu się to życie ? Nie wiem – westchną głośno – wiem jedno, jestem z niego cholernie dumny. Może i nie jestem normalny, ale gdybym wiedział że będzie szczęśliwy z nimi, że odnajdzie swoje miejsce i powołanie na ziemi to powtórzył bym swoje zachowanie. Zawsze obawa jest, ale jako szef mafii jest już bezkarny, ma za sobą ludzi, którzy gotowi są oddać za niego życie. Zawsze ma plecy i nigdy nie jest sam. Wiadomo ma wrogów, ale kto ich nie ma – zaśmiał się upijając łyk kawy – każdy zazdrości mu pozycji i są zdolni zrobić wszystko, aby się go pozbyć. Każdy chwyt jest dobry, aby się poddał i oddał im teren, władzę czy jak to tam zwą w ich slangu.

- Ale jak to się stało, że został szefem skoro był zwykłym „pomocnikiem" ? Taki awans za coś musi być. Nie ma nic za darmo, ani losowo.

- Oczywiście, że tak – chrząkną poprawiając się na krześle – świetnie zarządza ludźmi, potrafi ich słuchać i zarazem dyscyplinować. Nie ucieka się do przemocy, a przynajmniej na początku. To bardzo spodobało się Alexisowi i wyznaczył go na swojego zastępcę w razie śmierci. Na szczęście żyje, ale jest już bardzo stary na około osiemdziesiąt lat jak nie więcej więc już też i nie może wszystkiego, aż tak dobrze kontrolować. Na szczęście nikt nie protestował i każdy poparł jego decyzję. Jak to kiedyś powiedzieli „ Właściwy człowiek na właściwym miejscu" - zaśmiał się przypominając sobie całą imprezę, którą zorganizował wraz z jego przyjaciółmi a zarazem i podwładnymi.

- Rozumiem – powiedziała wstając powoli z krzesła – a Ty jesteś z nim, aby go pilnować ? Pomagać i trzymać w rydzach aby nie zdurniał co czyni od pewnego czasu.

Mietek popatrzył się na nią z szeroko otwartymi oczami. Myślał, że tylko jemu wydaje się że Marek aż nadto szaleje i durnieje, czego nigdy nie robił.

- Też to zauważyłaś ?

- Tak, na początku był oschły, wulgarny i udawał groźnego. Z czasem pokazał swoją drugą twarz, twarz człowieka który potrzebuje pogadać, wymienić wnioski, poradzić się lub poznać opinie innych – przeszła się powoli po salonie – ale od kiedy zgodziłam się zostać i pomóc mu stał się bardziej pewny swego i zaczął z powrotem wracać do dawnego JA – popatrzyła się na siedzącego mężczyznę- może mi się wydaje, ale... - nie zdążyła dokończyć zdania gdyż drzwi się otworzył a w nich stał nie kto inny niż Marek z teczką i gradową miną.

" Układ "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz