Rozdział 57

161 12 4
                                    

Marek

Po krótkiej kłótni zostałem sam na środku drogi. Patrzyłem na odchodzącą dziewczynę zastanawiając się dlaczego ona cały czas robi mi trudności. Nigdy nie robi tego co mówię, wszystko po swojemu.

- Wykończy mnie ta dziewczyna – powiedziałem przeczesując włosy- gdyby nie to, że coś do niej czuję już dawno siedziałaby w domu, a nie pałętała się po mieście sama.

Wróciłem do domu po kurtkę. Musiałem obmyślić plan i pójść za nią. Nie miałem zamiaru ryzykować tego, że coś się jej stanie, tym bardziej kiedy złożyłem obietnicę jej rodzicom. Jej bezpieczeństwo jest moim priorytetem.

-Jak tam nasze sprawy?

- Jak na razie nie chce nic mówić- powiedział Mietek- uważa, że nic nie zrobił tylko wyrównywał stare porachunki. Nie wiem w co się kiedyś wpakowałeś, ale wszyscy wokół ciebie cierpią oprócz ciebie

- Wiem przecież, ale skąd mogłem wiedzieć że zacznie mścić się na Meg szkodząc mi?

- Trzeba było myśleć szybciej, a nie teraz. Wiesz czym się zajmujesz i wśród jakich ludzi jesteś. Musisz uważać, a nie popełniać błędy.

-Przestań mnie strofować, nie jestem szczeniakiem!- krzyknąłem do słuchawki zaczynając tracić cierpliwość. Wiem, że dobrze mówi ale przez męska godność nie potrafiłem się przyznać.

- Zachowujesz się jak gówniarz to będziesz traktowany tak, a nie inaczej- powiedział ewidentnie podniesionym głosem- ale skończmy to i powiedz mi co tam u Meg?

Zamilkłem na chwilę nie wiedząc co powiedzieć. Z jednej strony miałem ochotę powiedzieć jaka jest prawda, że pokłóciliśmy się i każdy z nas poszedł w inną stronę ale wtedy przyznałbym się do porażki czego nie miałem zamiaru robić, a z drugiej chciałem poznać jego zdanie na temat tego co mam teraz robić, aby zdobyć jej zaufanie tak jak on.

- Poszła do parku – tylko tyle byłem w stanie powiedzieć

- Mam nadzieję, że nie sama? - zapytał pełen podejrzeń

- Pokłóciliśmy się- powiedziałem wzdychając głośno- próbowałem ją zatrzymać, ale nie chciałem robić scen na środku ulicy

- No pięknie- usłyszałem – cały Ty. Nigdy nie potrafisz zachować się jak facet, zawsze boss który musi mieć wszystko pod swoje dyktando- krzykną mi do słuchawki- na co Ty jeszcze czekasz idź ją poszukać i zobacz w jakim jest stanie, a przede wszystkim przeproś.

- Właśnie idę ją szukać – powiedziałem mijając jakieś auto- ale przepraszać jej nie będę bo nie mam za co. To jej wina, że mnie nie słucha.

- O co poszło? Co jej znowu powiedziałeś ?

-Dlaczego zawsze moja wina? - zapytałem oburzony. To, że mam dominujący charakter nie znaczy, że zawsze będę brał każdą kłótnię na siebie.

- Nie znam Ciebie od godziny, ale od paru dobrych lat. Wychowałem i wszystkiego nauczyłem więc nie dziw mi się takich spostrzeżeń. Więc o co poszło ?

- Małe spięcie podczas rozmowy- zacząłem – chciałem z nią porozmawiać o wyjeździe na parę dni do mnie aby wyciągnąć coś z tego dziada, ale sprzątała i wszedłem bez pukania- odchrząknąłem zmieszany- próbowała mnie wyprosić, ale zostałem więc ona wyszła.

- Cały Marek – zaśmiał się do telefonu sprawiając, że poczułem się winny tego wszystkiego- i co dalej ? Bo domyślam się, że na tym się nie skończyło

- Wybiegłem za nią i nawrzeszczałem co wyrabia i dlaczego tak ryzykuje. Ale ona się odszczekała i nie dała sobie powiedzieć, że się martwię i nie potrafię stać obojętnie.

- Czyli naruszyłeś jej prywatność- podsumował- złamałeś przestrzeń osobistą wywołując u niej brak swojego terenu. Powiem szczerze, że moja szkoła jeśli chodzi o załatwianie takich spraw z Tobą- zaśmiał się – jestem z niej dumny

- Nie odzywała się, myślałem że coś się stało i wszedłem. Chciałem tylko porozmawiać, a wywołałem kłótnie i problemy bo nie wiem gdzie jest, co robi – spuściłem głowę dochodząc do parku, w którym zobaczyłem dziewczynę

- Obrońca świata się znalazł. Ona ma prawo żyć po swojemu, a Ty wiecznie u jej boku nie będziesz i nie zawsze zdołasz ją chronić. Daj jej wolność i luz, jest młoda i pełna energii, a Ty ją hamujesz nie pozwalając jej na nic- zaczął kazanie- to, że ciebie nie kręcą imprezy i spacery nie znaczy że ona tak samo ma się zachowywać

- Dobrze, przemyślę to wszystko- powiedziałem obchodząc park dookoła tak, aby pozostać niezauważalny przez dziewczynę- a teraz kończę bo znalazłem ją

- I co żyje ? Jest cała ?

- Nie kpij ze mnie dobrze ?

Rozłączyłem się nie dając dokończyć Mietkowi swojej wypowiedzi. Wiedział, że zawsze tak robię kiedy ktoś zaczyna mnie wkurzać, lub irytować.

Wolnym krokiem podszedłem do najbliższej ławki tak, aby mieć dobry widok na nią. Wolałem wszystko kontrolować, z ukrycia a przy okazji nie wywoływać u niej kolejnego powodu do nerwów. Postanowiłem uspokoić się i przemyśleć to co powiedział mi mój „ojciec". Może jednak miał rację ? Może za dużo ją kontroluję ? Nie daję żyć normalnie powodując niechęć do mnie ? Nigdy nie miałem takich problemów. Zawsze brałem i robiłem tak jak chciałem, a ludzie musieli się do tego dostosować, czy tego chcieli czy nie. Uczucia były dla mnie czymś obcym, czymś co w moim świecie nie istniało, do momentu jak nie poznałem Meg, która odmieniła moją strefę uczuciową i która tworzyła mnie na nowo. To dla niej starałem się zmienić na kogoś lepszego i bardziej milszego dla ludzi. Na każdym kroku starała się pokazywać jak powinno wyglądać normalne życie z nutką mojego szalonego zawodu. Czułem się przy niej jak normalny człowiek, który ma szanse na miłość, założenie rodziny i prowadzenie życia jak reszta społeczeństwa.

Bezwiednie oparłem się o oparcie ławki zamykając oczy. Wiatr ochłodził mi nerwy dając miejsce logicznemu kalkulowaniu. Powoli dochodziło do mnie jak musi się czuć niewinna osoba z niską samooceną przy mnie i z takimi scenami jakie robiłem każdego dnia.

- Nie!!- usłyszałem. Szybko otworzyłem oczy i ujrzałem szczupłą posturę patrzącą w moją stronę. Przetarła twarz odrzucając kosmyki spadających włosów, po czym odwróciła się na pięcie i poszła prawdopodobnie do domu

Wstałem przeczesując włosy i bardzo wolnym krokiem udałem się za nią. Tym razem nie zamierzałem spuszczać jej z oka.

%%%%%%%%

Hej, hej :) 

Dawno mnie nie było :( bardzo tego żałuje, ale brak motywacji i chęci dał o sobie znać. Za dużo czasu w pracy( od poniedziałku do soboty) dobrze na mnie nie działa hehe. 

Mam nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta pomimo tak długich odstępów  w publikacji. Ale spokojnie dopóki tego nie skończę nie zamierzam Was opuszczać :D

Życzę miłego czytania i pisania komentarzy tych dobrych jak i złych :D 

" Układ "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz