Rozdział 31

178 11 1
                                    

Meg

Jadąc do pracy rozglądałam się co chwilę szukając czegoś podejrzanego i niecodziennego. Auta jechały swoim rytmem, ludzie szli tak samo jak codziennie. Przeprowadzona rozmowa dała mi do myślenia i napawała strachem jak i obawą o swoje jak i rodziców życie. Pierwszy raz bałam się o kogoś prócz siebie. Wolałabym umrzeć niż narażać kogoś, a zwłaszcza moją rodzinę, niczego nie świadomą rodzinę. Dopiero teraz zrozumiałam dlaczego Marek był taki zamknięty w sobie, nie dopuszczając do siebie osób zewnątrz. Próbował chronić, nie narażając nikogo na niepotrzebne ryzyko. Uśmiechnęłam się na samą myśl jego osoby. Zawsze wiedział jak się zachować w chwili grozy i sprawić, aby człowiek był bezpieczny.

- Marek – powiedziałam pół szeptem – dlaczego pojawiłeś się na mojej drodze ? - zaśmiałam się skręcając na teren firmy.

Miejsce parkingowe o cudo było blisko co sprawiło, że uśmiech pozostał na mojej twarzy na dłuższy czas. Zgasiłam silnik, sprawdziłam telefon puszczając sygnał do mamy, wyciągnęłam kartę wejścia. Zamknęłam auto idąc pewnym krokiem na portiernię.

- Dzień dobry – powiedział mężczyzna stojący na stróżówce

- Dzień dobry – odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy

Przeszłam koło niego udając się do szatni, a później na teren hali. W tym momencie chyba tam byłam bezpieczna i wśród ludzi.

Marek

Spotkania poszły po mojej myśli dając mi satysfakcję z udanej prezentacji i negocjacji. Ten kontrakt dawał mi duże zyski i możliwości rozwoju. Kolejnym moim krokiem było udanie się na drugie piętro, w celu uregulowania podpisów i spraw bieżących. Uśmiech nie schodził mi z ust dając pracownikom, że mogą być spokojni i liczyć na moje zaangażowanie w różne tematy i pytania.

Wbiegłem na wyznaczone piętro. Nigdy nie lubiłem windy, nawet gdy trzeba było wchodzić nawet i trzydzieści pięter do góry.

- Witam – zawołałem od progu- przyszedłem uregulować zaległości – zaśmiałem się widząc zdziwioną minę księgowej

- Dzień dobry – powiedziała wstając za biurka kierując się w moją stronę – to nie było, aż tak ważne- zaczęła – po prostu...tylko kazałam zgłosić, że...

- Tak, tak – zaśmiałem się klepiąc kobietę po ramieniu- im szybciej tym lepiej. Po co robić sobie zaległości, skoro można załatwić to od ręki tym bardziej, że wkrótce wyjeżdżam i nie będzie mnie w firmie – puściłem jej oczko widząc jak się czerwieni. Znowu przypomniałem sobie Meg.

" Układ "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz