Rozdział 25

201 9 1
                                    

Marek

Stałem jak ten idiota przy furtce czekając nie wiem na co. Ona odeszła i już nigdy jej nie zobaczę. Odcięła się od tego co wydarzyło się przez ostatnie dwa lata, a ja muszę to uszanować. Kurwa, ja nic nie muszę, ale chce ? Co się ze mną dzieje ? Przecież ja robię to co JA chce, a nie ktoś inny. Potarłem ręką kark po czym ostatni raz popatrzyłem się na jej dom i okolicę tak dobrze mi znaną. W końcu nieopodal mieszkałem.

Nie czekając ani sekundy dłużej wsiadłem do auta odpalając silnik. Chciałem jak najszybciej stąd zniknąć, aby nie wzbudzać zainteresowania i niepotrzebnych plotek. Dla mnie to bardzo ważne, aby nie sprowadzać sobie na głowę problemów.

Wracając do domu, a raczej do przybranego domu ( bez Meg to już nie będzie taki prawdziwy dom) myślałem jak teraz to będzie. Brak stresu ? I tak zawsze jest. Wolna ręka na akcjach ? Zawsze była bo nie wiedziała co to znaczy „ akcja" w moim wykonaniu. Więcej czasu na sprawy firmy ? No tak, ale i tam myślałem o niej. Jedzenie na mieście ? Już mnie to nie interesowało. Wolałem przyjść i zjeść z nimi niż sam, Tak naprawdę to nie przeszkadzała mi, a pomagała, dawała chęć do pracy, powrotu do domu i powody do uśmiechu. Była słońcem w deszczowe dni, gwiazdą wskazującą drogę do dobrego miejsca, była moim...całym światem, który ja sam zniszczyłem doprowadzając do ruiny. Z nostalgii wyrwał mnie telefon. Pierwszą myślą było czyżby Meg dzwoniła ? Szybko nacisnąłem zieloną słuchawkę na kierownicy i czekałem na jej głos.

- Witaj szefie, jest sprawa – odezwał się głos w słuchawce i nie był to głos, który chciałem usłyszeć

- Słucham – powiedziałem rozczarowany

- Jesteś sam ?

- Tak, a w czym interes bo nie mam czasu na pierdoły

- Jeden z ludzi Mechi wszedł na nasz teren i pobił jednego z naszych

- Kurwa i ty to tak spokojnie mówisz ? I co ma to tego to czy jestem sam ?

- Chodzi o to, że...nie chciałem, aby ona widziała Ciebie w takim stanie – powiedział jąkając się – bałem się, że zrobisz jej krzywdę pod wpływem emocji

Miał rację. Dziewczyna nie wiedziała o niczym, a pod wpływem złości mógłbym jej coś powiedzieć pogarszając sprawę. Ale coś innego wydało mi się podejrzane.

- Od kiedy to interesujesz się innymi ?

- To...znaczy...yyy...jest miła i wszyscy ją polubili – odpowiedział po wielkim trudzie – zawsze się uśmiechała i....

- I co – zapytałem zaintrygowany tą rozmową

- Zawsze przynosiła nas babeczki, to znaczy nie osobiście ale za pośrednictwem – odpowiedział, a mi kopara opadła. Nic o tym nie wiedziałem.

- Dobrze, mniejsza z nią. Zapomnij o jej istnieniu tak jak ona zapomniała o naszym i dawaj namiary na tego chuja

- Zaraz podeślę adres – powiedział męski głos- a ona nie zapomni o nas nigdy, bo...a zresztą sam się przekonasz – rozmowa została przerwana, a ja zostałem z tym nie dokończonym zdaniem sam. Czyżby wszyscy o czymś wiedzieli oprócz niego ?

" Układ "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz