Rozdział 58

178 11 1
                                    

- Gdzieś się wybierasz ? - zapytał Marek stając w drzwiach

- A nie widać ?- odpowiedziała malując rzęsy- idę na imprezę z koleżanką

- Którą ?- zapytał wchodząc do pokoju- imię i numer telefonu, zweryfikuje twoje słowa

- Słucham ? - odwróciła się do niego- jestem dorosła i nie potrzebuję kontroli. Nie zniszczysz mi kolejnego dnia- wskazała na niego szczoteczką z tuszem- zajmij się sobą, a mi daj spokój

- Ale Ja nie proszę, tylko żądam- podszedł bliżej siadając na łóżku- mam Ciebie pilnować, więc zamierzam to robić. Twoje bezpieczeństwo to mój priorytet

- Nie zamierzam się Tobie tłumaczyć, gdzie i z kim idę- odpowiedziała piorunując go wzrokiem- mała impreza, nie daleko skąd, sami znajomi a i tak będę bawić się w swoim gronie, a nie z obcymi ludźmi

- Beze mnie nigdzie nie idziesz- oznajmił spoglądając na telefon. Dochodziła godzina dwudziesta pierwsza i zaczynało robić się szarawo ze względu na deszczową pogodę i początki jesieni

-No chyba sobie żarty robisz. Nigdzie ze mną nie idziesz, nie potrzebuję niańki, ani opiekuna

- Ale ochroniarza już tak- uśmiechną się widząc jej minę- wierz przecież w jakim towarzystwie się obracam, a przy znajomości ze mną jesteś również narażona na niebezpieczeństwo

-Wiem, ale wiecznie nie będę się ukrywać. Muszę zacząć żyć tak jak przed wszystkimi zdarzeniami, a Ty cały czas przy mnie nie będziesz- uśmiechnęła się perfidnie wracając do malowania się

-Czyżbyś coś mi sugerowała?-wstał podchodząc do niej i odwracając krzesło, na którym siedziała przodem do siebie

- Skądże- uśmiechnęła się- każdy musi nauczyć się sam żyć i bronić siebie- wstała z krzesła wymijając go- to co się teraz dzieje jest okresem przejściowym i każdy o tym wie-otworzyła szafę wybierając odpowiednią kreację- Sprawa ucichnie, a My tak jak za pierwszym razem rozstaniemy się i każde pójdzie w swoją stronę. Nie ma co się oszukiwać- puściła do niego oczko wchodząc do łazienki

Marek

Widząc jak się szykuje na imprezę, na którą jej oczywiście nie puszę i słysząc jej słowa co do dalszej naszej znajomości nie mogłem w to uwierzyć. Traktowała mnie jak osobę, która nie gra zbytniej roli w jej życiu. Osobę, która jest potrzebna do obrony w razie czego, a jak się wszystko ustabilizuje w co oczywiście wątpię, bo w świecie w którym żyję takie historie nie są zamiatane pod dywan. Co za tym idzie ? Będę z nią do końca moich dni, a jak nie ja to moi ludzie. Nie zostawię jej tak na pewną śmierć. Zdaję sobie sprawę, że dałaby radę zadbać o siebie, sam jej tego uczyłem, ale nikt nie obroni jej tak dobrze jak Ja.

- Nigdzie nie idziesz!!- powiedziałem stojąc przy drzwiach łazienki- mam ważniejsze sprawy na głowie, niż Twoje wyjście- oczywiście nie usłyszałem odpowiedzi. Jedyny odgłos jaki dotarł do moich uszu była płynąca woda z prysznica. Nie miałem zamiaru odpuścić i tak jak powiedziałem nigdzie tego dnia nie wyjdzie. Wziąłem głęboki wdech i zeszłam na dół. Stanie pod drzwiami nic mi nie da, a w międzyczasie obmyślę jakiś plan.

Meg

Po wejściu do łazienki i zamknięciu za sobą drzwi oparłam się o ścianę. Nigdy nigdzie nie wychodzę, a jak już nadarzyła się okazja nie mogę iść bez niego. Łzy same zaczęły napływać mi do oczu, a bezradność dawała o sobie znać. Położyłam moją kreację na pralkę i wolnym krokiem podeszłam do wanny.

- Nigdzie nie idziesz!!- usłyszałam za drzwi- mam ważniejsze sprawy na głowie, niż Twoje wyjście

-To nie musisz ze mną iść- pomyślałam po czym odkręciłam kurek z wodą. Nie miałam zamiaru odpuścić, bo wielkiemu Panu nie pasuje. Na początku rodzice mnie strofowali, a teraz on. Skończyło się. Jestem dorosła i odpowiadam za siebie. Mam ochotę na imprezę to idę na nią, a przede wszystkim mam zamiar dobrze się bawić.

" Układ "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz