Rozdział 8

1K 79 17
                                    

  Gdy Larissa zniknęła z ich pola widzenia, Paprot otoczył Kendrę ramieniem i schował twarz w jej włosach. Dziewczyna uśmiechnęła się i pogładziła jego srebrzyste kosmyki. Po chwili skierowali się w kierunku ławeczki stojącej niedaleko pomostu. Usiedli na niej, nie puszczając swoich dłoni.

- Ja też tęskniłam — powiedziała Kendra, opierając głowę na ciepłym ramieniu jednorożca. - Jak idzie budowa? - spytała po chwili.

- Dobrze. Właściwie już niedługo ją ukończymy. Wróżki są bardzo zdeterminowane, a moja matka... odkąd ojcu się polepszyło, ma dwa razy więcej energii, chęci i miłości niż wcześniej. Dzięki jej sile królestwo rozkwita jak nigdy dotąd.

- A więc twój ojciec... - zaczęła dziewczyna, nie wiedząc jak skończyć pytanie.

- Wszystko idzie ku dobremu. - Paprot uśmiechnął się, po czym zaczął obkręcać sobie pasma włosów ciemnookiej wokół palców.

- Tak właściwie... dlaczego Larissa cię nie lubi? - Kendra w końcu odważyła się zadać to pytanie.

- „Nie lubi" to moim zdaniem złe określenie — zaczął Paprot, a jego oczy pociemniały — Myślę, że „nienawidzi" to lepsze sformułowanie.

- Nie sądziłam, że istnieje ktokolwiek, kto mógłby cię nienawidzić.

- No cóż... Chodzi po prostu o to, że... - zaczął Paprot, ale nie kończył przez dłuższą chwilę. Kendra oderwała się od niego i spojrzała na jednorożca z troską w oczach. - Nie zawsze podejmuje się dobre decyzje. Jako członek Rycerzy Świtu miałem prawo zagłosować... zadecydować o jej losie. Nie wiedziałem wszystkiego o jej sprawie, jednak... gdyby nie Stan i Ruth pewnie by nie żyła — jego oczy zasnuł cień. - Żałuję swojego głosu, teraz gdy poznałem całą sytuację. Jednak nie sądzę, by Larissa Nobody o tym wiedziała... Wątpię, czy kiedykolwiek wybaczy mi błędną decyzję, która mogła ją kosztować życie.

- Zaraz, zaraz... Czyli... głosowałeś za jej śmiercią? - jednorożec spuścił głowę.

- Wtedy czułem tylko gniew... z jednej strony część jej przewinień uległa sporemu przedawnieniu, jednak... gdy dowiedziałem się, co zrobiła... Nie rozumiałem jej i nie zamierzałem zrozumieć. Była tylko osobą, która popełniła zbyt wiele złego, także wróżkom, by trzymać ją przy życiu. Teraz tego żałuję.

- Rozumiem — powiedziała Sorenson po chwili — Nie zamierzasz mi powiedzieć, co zrobiła, prawda? Ani kim jest? - Jednorożec pokręcił głową.

- Przykro mi, ale złożyłem przysięgę. Nie mogę ci powiedzieć nic więcej, niezależnie od tego, jak bardzo bym chciał. Ale błagam — zsunął się z ławki i klęknął przed nią, opierając czoło na jej kolanach — Błagam, wybacz mi ten błąd.

- Nie mnie powinieneś prosić o wybaczenie — zauważyłam.

- Próbowałem — rzucił głucho — Ale ona... Jednorożce nie za dobrze rozumieją się z jej... gatunkiem. Nie rozmawia ze mną dłużej niż to konieczne, a i wtedy nie za bardzo mnie słucha. A ja zawsze widzę ją taką jak tamtego dnia. Zakutą w kajdany, wychudzoną. Bezbronną. A jednak trzymała się prosto jak królowa. Pamiętam, jak patrzyła na mnie tym mrocznym wzrokiem, a ja... Chciałem ją zabić. Jest mi tak okrutnie wstyd. - głos mu się załamał, a Kendra poczuła, że jego łzy zostawiają na jej spodniach mokre plamy. Westchnęła cicho.

- Spokojnie, Paprot. - pogładziła go po włosach, po czym przygarnęła go do piersi i przytulała przez długą chwilę. - Nie ma rzeczy, której bym ci nie wybaczyła, wiesz? - powiedziała cicho, po czym dodała:

- Skoro mamy dzień wyznań, to ja też muszę ci coś powiedzieć — Paprot uniósł na nią zaszklone oczy, a ona uśmiechnęła się triumfalnie. - Wiedz, że cię kocham. I że chcę być z tobą na zawsze. - zasłoniła mu usta dłonią, próbując stłumić zapewnienia o odwzajemnieniu uczuć, po czym odetchnęła ciężko i zebrała się na odwagę, by wyznać:

- Zamierzam zostać Wieczną.


No witam, witam! Co sądzicie o pomyśle Kendry? Jak myślicie, co na to nasza Paprotka? Dajcie znać! Do następnego! <3 ~ Mrs. Hate  

Strażniczka (Baśniobór ff) ~ ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz