Rozdział 16

832 60 20
                                    

  W kuchni została tylko Larissa i opiekunowie Baśnioboru.

- Posłuchajcie — zaczęła Larissa cicho.

- Chcę was prosić o uwolnienie części mojej magii — uniosła dłoń, gdy dziadkowie już mieli zaprzeczać, więc dali jej mówić dalej — Oczywiście moja przemiana byłaby nadal niemożliwa — mówiła wyjątkowo zrezygnowanym tonem — Jednak jestem, kim jestem. Mimo że dobry ze mnie wojownik, nie potrafię chronić waszych wnuków tak, jak tego oczekujecie bez magii. - Za drzwiami coś zaszemrało. Kobieta zmarszczyła brwi, ale nadal udawali, że nic się nie stało. - Proszę — wydusiła, jakby dławiła się samym brzmieniem tego słowa. Dziadkowie wymienili spojrzenia, po czym skinęli głowami.

- Dziękuję — rzuciła tylko cicho, po czym bezszelestnie wstała. - Ktoś chce się chyba z wami pożegnać — rzuciła, a podsłuchujący Seth wpadł do pomieszczenia. Kobieta powstrzymała go przed upadkiem, łapiąc go za uchwyt na plecak.

- Do zobaczenia — powiedziała, uśmiechając się złośliwie — będę czekać w samochodzie. - Wyszła z kuchni, łapiąc po drodze swoją torbę. - za chwilę również Kendra zeszła na dół. Pożegnali się z dziadkami i wyszli na dwór. Na podjeździe czekało na nich srebrne siedmioosobowe auto. Wpakowali torby do bagażnika i wsiedli do samochodu. W pierwszym rzędzie siedziała Larissa i Vanessa, za nimi Seth, Dale i Warren, a na samym końcu Paprot z Kendrą. Nobody skomentowała to ułożenie jedynie lekkim uniesieniem białej brwi, ale nie powiedziała. Dziadkowie machali do nich z werandy, gdy opuścili podjazd i ruszyli w drogę.

***

Droga była wąska i kręta, jednak nie sprawiało to wielkich problemów kierującej Larissie. Zielone wzgórza Szwajcarii ciągnęły się bez końca w kantonie Vaud. Łagodne zbocze prowadziło w stronę parkingu przed ogromną budowlą. Słońce dotarło prawie na szczyt nieboskłonu.

- Weźcie broń — zarządziła Larissa, gasząc silnik. - Tylko schowajcie tą, którą da się schować. Póki co idziemy zobaczyć co i jak. A. I ktoś musi zostać, pilnować samochodu — wysiadła z samochodu, schowała kluczyki i ruszyła w stronę parkingowego.

- To jak? - spytała Kendra.

- Ja zostanę. - zaoferowali równocześnie Dale i Warren, po czym spojrzeli po sobie i parsknęli śmiechem.

- Brzmi dobrze — zauważył Seth. Reszta grupy również wysiadła z pojazdu, zostawiając w środku miecze i resztę większych broni. Kendra przez chwilę rozważała wzięcie łuku, jednak ostatecznie zrezygnowała. Gdyby ktoś zarekwirował jej go pierwszego dnia, nie byłoby chyba zbyt dobrze. Schowała tylko po kieszeniach noże motylkowe i razem z Paprotem stanęła na kamieniach.

- Chodźmy — powiedziała Larissa, podchodząc do reszty „towarzyszy". Ruszyli ścieżką w kierunku zamku. Widok zapierał dech w piersiach. Kamienna, olbrzymia budowla otoczona przez szumiącą wodę Jeziora Genewskiego. Dął delikatny wiatr. Krystaliczne krople rozbijały się o grube mury. Cztery wieżyczki strażnicze, okalające niegdyś most zwodzony stanowiły teraz dopełnienie drewnianego przejścia do bram zamku. Spadziste, rdzawoczerwone dachy i małe okna nadawały całej budowli niepowtarzalnego, ale równocześnie poważnego charakteru. Cały zamek otaczała aura potęgi. Na ustach Larissy wykwitł uśmiech, gdy zerknęła na miny współtowarzyszy podróży. Westchnęła lekko i ruszyła w stronę wejścia. Gdy minęli bramę i weszli na dziedziniec, Paprot poszedł kupić bilety. Gdy Larissa zobaczyła kasy oraz masę ludzi zwiedzających i robiących zdjęcia, warknęła dziko i z wściekłością odeszła parę kroków dalej, odwracając się tyłem do Vanessy, Setha i Kendry. Dziewczyna ruszyła w jej kierunku, jednak powstrzymała ją ręka Santoro.

- Daj jej chwilę — powiedziała - Zaraz się uspokoi. Poza tym, jeśli tam pójdziesz, najpewniej rozszarpie cię na strzępy.

- Co jej się stało? - spytał Seth.

- No cóż... Po prostu nie zdążyła się przygotować na ten widok. Jest jej ciężko.

- Ale dlaczego?

- Ostatni raz była tutaj, gdy trwał konflikt. Prawie pięćset lat temu.  

Hej! Co sądzicie o rozdziale i o realcji Larissy? Dajcie znać! Do następnego! ;3 ~ Mrs. Hate

Strażniczka (Baśniobór ff) ~ ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz