W kuchni została tylko Larissa i opiekunowie Baśnioboru.
- Posłuchajcie — zaczęła Larissa cicho.
- Chcę was prosić o uwolnienie części mojej magii — uniosła dłoń, gdy dziadkowie już mieli zaprzeczać, więc dali jej mówić dalej — Oczywiście moja przemiana byłaby nadal niemożliwa — mówiła wyjątkowo zrezygnowanym tonem — Jednak jestem, kim jestem. Mimo że dobry ze mnie wojownik, nie potrafię chronić waszych wnuków tak, jak tego oczekujecie bez magii. - Za drzwiami coś zaszemrało. Kobieta zmarszczyła brwi, ale nadal udawali, że nic się nie stało. - Proszę — wydusiła, jakby dławiła się samym brzmieniem tego słowa. Dziadkowie wymienili spojrzenia, po czym skinęli głowami.
- Dziękuję — rzuciła tylko cicho, po czym bezszelestnie wstała. - Ktoś chce się chyba z wami pożegnać — rzuciła, a podsłuchujący Seth wpadł do pomieszczenia. Kobieta powstrzymała go przed upadkiem, łapiąc go za uchwyt na plecak.
- Do zobaczenia — powiedziała, uśmiechając się złośliwie — będę czekać w samochodzie. - Wyszła z kuchni, łapiąc po drodze swoją torbę. - za chwilę również Kendra zeszła na dół. Pożegnali się z dziadkami i wyszli na dwór. Na podjeździe czekało na nich srebrne siedmioosobowe auto. Wpakowali torby do bagażnika i wsiedli do samochodu. W pierwszym rzędzie siedziała Larissa i Vanessa, za nimi Seth, Dale i Warren, a na samym końcu Paprot z Kendrą. Nobody skomentowała to ułożenie jedynie lekkim uniesieniem białej brwi, ale nie powiedziała. Dziadkowie machali do nich z werandy, gdy opuścili podjazd i ruszyli w drogę.
***
Droga była wąska i kręta, jednak nie sprawiało to wielkich problemów kierującej Larissie. Zielone wzgórza Szwajcarii ciągnęły się bez końca w kantonie Vaud. Łagodne zbocze prowadziło w stronę parkingu przed ogromną budowlą. Słońce dotarło prawie na szczyt nieboskłonu.
- Weźcie broń — zarządziła Larissa, gasząc silnik. - Tylko schowajcie tą, którą da się schować. Póki co idziemy zobaczyć co i jak. A. I ktoś musi zostać, pilnować samochodu — wysiadła z samochodu, schowała kluczyki i ruszyła w stronę parkingowego.
- To jak? - spytała Kendra.
- Ja zostanę. - zaoferowali równocześnie Dale i Warren, po czym spojrzeli po sobie i parsknęli śmiechem.
- Brzmi dobrze — zauważył Seth. Reszta grupy również wysiadła z pojazdu, zostawiając w środku miecze i resztę większych broni. Kendra przez chwilę rozważała wzięcie łuku, jednak ostatecznie zrezygnowała. Gdyby ktoś zarekwirował jej go pierwszego dnia, nie byłoby chyba zbyt dobrze. Schowała tylko po kieszeniach noże motylkowe i razem z Paprotem stanęła na kamieniach.
- Chodźmy — powiedziała Larissa, podchodząc do reszty „towarzyszy". Ruszyli ścieżką w kierunku zamku. Widok zapierał dech w piersiach. Kamienna, olbrzymia budowla otoczona przez szumiącą wodę Jeziora Genewskiego. Dął delikatny wiatr. Krystaliczne krople rozbijały się o grube mury. Cztery wieżyczki strażnicze, okalające niegdyś most zwodzony stanowiły teraz dopełnienie drewnianego przejścia do bram zamku. Spadziste, rdzawoczerwone dachy i małe okna nadawały całej budowli niepowtarzalnego, ale równocześnie poważnego charakteru. Cały zamek otaczała aura potęgi. Na ustach Larissy wykwitł uśmiech, gdy zerknęła na miny współtowarzyszy podróży. Westchnęła lekko i ruszyła w stronę wejścia. Gdy minęli bramę i weszli na dziedziniec, Paprot poszedł kupić bilety. Gdy Larissa zobaczyła kasy oraz masę ludzi zwiedzających i robiących zdjęcia, warknęła dziko i z wściekłością odeszła parę kroków dalej, odwracając się tyłem do Vanessy, Setha i Kendry. Dziewczyna ruszyła w jej kierunku, jednak powstrzymała ją ręka Santoro.
- Daj jej chwilę — powiedziała - Zaraz się uspokoi. Poza tym, jeśli tam pójdziesz, najpewniej rozszarpie cię na strzępy.
- Co jej się stało? - spytał Seth.
- No cóż... Po prostu nie zdążyła się przygotować na ten widok. Jest jej ciężko.
- Ale dlaczego?
- Ostatni raz była tutaj, gdy trwał konflikt. Prawie pięćset lat temu.
Hej! Co sądzicie o rozdziale i o realcji Larissy? Dajcie znać! Do następnego! ;3 ~ Mrs. Hate
![](https://img.wattpad.com/cover/97883147-288-k223392.jpg)
CZYTASZ
Strażniczka (Baśniobór ff) ~ Zakończone
FanficByła Strażniczką. Miała chronić tą dwójkę dzieci przed każdym niebezpieczeństwem. Nawet za cenę swojego życia. Złożyła obietnicę. No dobra, nie okłamujmy się. Po prostu musiała to zrobić. Takie były rozkazy. 1 miejsce w #Baśniobór - 4 IX 2018...