Rozdział 5

1K 68 23
                                    

  Następnego dnia rodzeństwo obudziły krzyki. Zerwali się ze swoich łóżek i popędzili w stronę schodów, gdzie lepiej słyszeli całą kłótnię.
- Mam już tego dość! - usłyszeli. Słowa te musiały należeć do Larissy. Pierwszy raz brzmiała na taką wściekłą.

- Ris, wiesz, że nie możemy ci na to pozwolić. - tym razem głos zabrał dziadek.

- Błagam. Tylko na kilka minut – teraz w jej głosie pobrzmiewało błaganie.

- Nie możesz się zmieniać. To był jeden z warunków. Inaczej dostałabyś zaproszenie na własną egzekucję! - rodzeństwo spojrzało po sobie.

- A nie wpadliście na to, że może wolałabym zginąć niż nie móc być nawet na chwilę sobą?! - potem usłyszeli tylko trzask drzwiami. Seth i Kendra wymienili spojrzenia. Żadne jeszcze nie ruszyło się z miejsca.

- A może pozwólmy jej na to? - odezwała się po chwili babcia Sorenson.

- Nie. - jak widać w tej sprawie dziadek był nieprzejednany – to zbyt niebezpieczne. Poza tym, gdyby ktokolwiek się dowiedział... Jej śmierć byłaby więcej niż pewna, a my także nie skończylibyśmy dobrze. I wiesz o tym... po prostu staramy się ją chronić.

- Masz rację — powiedziała Ruth po chwili – Jednak to, co powiedziała... To takie smutne.

- Tak — zgodził się Stan. - Ale niestety nie możemy nic z tym zrobić. - Rodzeństwo usłyszało odgłosy kroków, więc oboje wycofali się do swojego pokoju.

- Jak myślisz, o co chodziło? - zapytała Kendra — Kim ona jest?

- Nie wiem. Ale z pewnością zamierzam się dowiedzieć.

- Tylko pamiętaj, musimy być dyskretni.

- Chyba zapominasz, Kendro, że „Dyskrecja", to moje drugie imię.

- Co to były za wrzaski? - spytał chłopak, wchodząc do kuchni, gdzie dziadkowie pili kawę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Co to były za wrzaski? - spytał chłopak, wchodząc do kuchni, gdzie dziadkowie pili kawę.

- SETH! - zganiła go siostra, wchodząc za młodszym Sorensonem do pomieszczenia.

- No co. - dziewczyna tylko westchnęła, a chłopak podszedł do blatu i naładował sobie na talerz kilka białych kiełbasek. Dodał parę kromek chleba z szynką, po czym usiadł obok dziadków.

- Więc? - zapytał, gdy Kendra usiadła ze swoim śniadaniem po drugiej stronie stołu.

- No cóż — zaczął dziadek — Larissa nie zawsze potrafi poradzić sobie z... chwilowym spętaniem większości jej mocy. To dlatego czasami jest trochę złośliwa.

- Miałeś na myśli, że to dlatego bywa wcielonym diabł... Aua! - przerwał chłopak, gdy siostra kopnęła go pod stołem.

- Jesz, to jedz — rzuciła Kendra — I siedź cicho. Kiedy zaczniemy zajęcia z nią?

- O, właśnie! Jak dobrze, że mi o tym przypomniałaś — wymienili uśmiechy. - Dzisiaj będą miały miejsce po raz pierwszy. Sama Larissa nazwała to spotkaniem informacyjnym, więc nie mam pojęcia, jak zamierza rozłożyć ćwiczenia z wami. Jednak raczej nie macie nic lepszego do roboty, prawda?

- Nie mamy. - odparła Kendra.

- Właśnie. Poza tym jest coraz mniej czasu do waszej misji.

- Ona chyba nie za bardzo za nami przepada — wtrącił się Seth, kończąc ostatnią kiełbaskę.

- Ona nie przepada za nikim — rzuciła babcia, co zdziwiło chyba wszystkich w pomieszczeniu. - Więc nie macie się czym martwić. - Seth w myślach się z nią zgodził.

- Zjedzcie szybciutko śniadanie. - powiedział po chwili Stan, przerywając ciszę — Larissa będzie na was czekać na was na podwórku, niedaleko drzwi wyjściowych... przynajmniej tak mówiła.



Hej! Jak myślicie, na czym będzie polegało spotkanie informacyjne z Larissą? Lubicie ją, czy może wręcz przeciwnie? Do następnego! ~ Mrs. Hate

Strażniczka (Baśniobór ff) ~ ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz