- Musimy stąd iść – nakazała Nobody po jakimś czasie – Nie możemy zostać tu przez wieczność...
- Masz rację – poparła ją Vanessa. Podeszła do Warrena i położyła rękę na jego ramieniu, ale ten strącił ją. Nadal stał oparty o drzwi brata w kompletnym bezruchu – Musimy zdobyć naszyjnik. Inaczej również Seth zginie. Jeśli tu zostaniemy, zginiemy wszyscy – mężczyzna drgnął, po czym odwrócił się bez słowa. Nobody uznała to za gotowość do współpracy. Podeszła do przejścia i podparła się pod boki. Drzwi były wymalowane czymś, co do złudzenia przypominało krew.
- Co tu jest napisane? - spytała Kendra. Seth podszedł do niej i zmrużył oczy.
- Nie wchodźcie tu wszyscy, którzy jesteście ciemnością – przeczytał powoli. Zauważył, że Larissa zbladła.
- Nie mogę wejść z wami – powiedziała, uśmiechając się smutno. - Jeżeli tam wejdę, może nigdy nie uda wam się zdobyć naszyjnika.
- Nie ma mowy – powiedziały niemal równocześnie Vanessa i Kendra, a Seth dodał jeszcze:
- Nikogo nie zostawimy. - Paprot pokiwał głową. Larissa przeczesała włosy dłonią i spojrzała na jednorożca.
- Wiesz, jakie to może mieć skutki – rzuciła zimno.
- Wiem – odpowiedział jej. - Nikogo nie zostawiamy. - Otworzył drzwi. Przed nimi ukazała się falująca tafla. Mieniła się wszystkimi kolorami tęczy, aż prosząc się, by w nią wejść. Po kolei podchodzili do portalu i znikali w nim, pojawiając się w zupełnie innym miejscu. Gdy po drugiej stronie znaleźli się wszyscy, portal zniknął. Otrzepali się i poprawili ubiór i ekwipunek, rozglądając się po sali. Była ogromna. Znowu urządzona w nieco greckim stylu. Na środku, na podwyższeniu znajdowało się coś na kształt zamkniętej trumny. Wyjścia, póki co nie było widać. Vanessa czuła w kościach, że to ostatnia z sal. Nagle ciszę przerwało pytanie:
- Larisso... Co ci jest? - wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę. Kobieta stała tyłem do nich, wpatrując się w swoje dłonie i powtarzając w kółko dwa te same słowa chyba po łacinie.
- Larisso – Paprot wydawał się mocno zaniepokojony zaistniałą sytuacją. Białowłosa odwróciła głowę w jego stronę. W jej oczach czaiło się szaleństwo. Przycisnęła dłonie do piersi. Jej rozbiegany wzrok przez chwilę zogniskował się na jednorożcu, a ten wzdrygnął się pod jego natężeniem.
- Occidit Magicae – powiedziała do niego. Syn Królowej Wróżek otworzył oczy tak szeroko, że teraz przypominały talerze. Wyglądał, jakby rozumiał, co się dzieje. Seth wodził spojrzeniem od jednego do drugiego.
- O co chodzi? - zapytał w końcu, ledwie powstrzymując się od tupnięcia nogą dla podkreślenia swych słów.
- To klątwa – wyjaśniła Larissa po chwili. Jeżeli jej głos kiedyś kojarzył się chłopakowi z kostkami lodu, teraz był zamiecią śnieżną. Albo lodowcem łamiącym wpół Titanica. - Starożytna. Bardziej niż cholernie trudna do nałożenia. Jeżeli złamiesz jakąś zasadę albo przysięgę, zniszczy cię twoją własną mocą. - Wyszczerzyła zęby, ale w zupełnie inny, bardziej desperacki albo szalony niż dziki sposób. Odsunęła dłonie od piersi i pokazała im swoje ręce. Dało się usłyszeć wciągane ze świstem powietrze. Na powierzchni jej białych dłoni bardzo odcinały się koniuszki palców.
- Wyglądają jak węgiel – zauważył Seth. Nobody uraczyła go spojrzeniem pod tytułem: „NoCoTyNiePowiesz". Westchnęła, po czym wytarła dłonie o kubrak, jakby to miało cokolwiek zmienić – Co się z Tobą stanie? Zostaniesz murzynem? - wszyscy dorośli obecni w pomieszczeniu zgromili go wzrokiem.
- Gdy klątwa dotknie serca... Po prostu zniknę. Może nawet z waszych wspomnień. Weźmy się do roboty i wyjdźmy stąd, zanim wszystko się całkowicie spieprzy. Fajnie by było jeszcze raz zobaczyć słońce – dodała już tak cicho, że nawet ci stojący najbliżej nie byli pewni, co powiedziała. Odwrócili się w kierunku trumny. Wszyscy wyciągnęli swoje bronie. Podeszli do podestu z trumną.
- Podobno to w niej ma być naszyjnik. Uważajcie, bo nie wiemy, co jeszcze będzie w środku - powiedziała Nobody. Warren i Paprot podeszli do sarkofagu i odsunęli wieko, po czym odeszli parę kroków. Przez chwilę nic się nie działo. Trumna wyglądała na pustą. Nagle jednak ziemia zatrzęsła się. Niektórzy przykucnęli, inni złapali się najbliższej z kolumn. W środku trumny przesunęła się płyta i wyleciało z niej... Coś.
![](https://img.wattpad.com/cover/97883147-288-k223392.jpg)
CZYTASZ
Strażniczka (Baśniobór ff) ~ Zakończone
FanficByła Strażniczką. Miała chronić tą dwójkę dzieci przed każdym niebezpieczeństwem. Nawet za cenę swojego życia. Złożyła obietnicę. No dobra, nie okłamujmy się. Po prostu musiała to zrobić. Takie były rozkazy. 1 miejsce w #Baśniobór - 4 IX 2018...