Rozdział 28

710 57 3
                                    

  - Musimy stąd iść – nakazała Nobody po jakimś czasie – Nie możemy zostać tu przez wieczność...

- Masz rację – poparła ją Vanessa. Podeszła do Warrena i położyła rękę na jego ramieniu, ale ten strącił ją. Nadal stał oparty o drzwi brata w kompletnym bezruchu – Musimy zdobyć naszyjnik. Inaczej również Seth zginie. Jeśli tu zostaniemy, zginiemy wszyscy – mężczyzna drgnął, po czym odwrócił się bez słowa. Nobody uznała to za gotowość do współpracy. Podeszła do przejścia i podparła się pod boki. Drzwi były wymalowane czymś, co do złudzenia przypominało krew.

- Co tu jest napisane? - spytała Kendra. Seth podszedł do niej i zmrużył oczy.

- Nie wchodźcie tu wszyscy, którzy jesteście ciemnością – przeczytał powoli. Zauważył, że Larissa zbladła.

- Nie mogę wejść z wami – powiedziała, uśmiechając się smutno. - Jeżeli tam wejdę, może nigdy nie uda wam się zdobyć naszyjnika.

- Nie ma mowy – powiedziały niemal równocześnie Vanessa i Kendra, a Seth dodał jeszcze:

- Nikogo nie zostawimy. - Paprot pokiwał głową. Larissa przeczesała włosy dłonią i spojrzała na jednorożca.

- Wiesz, jakie to może mieć skutki – rzuciła zimno.

- Wiem – odpowiedział jej. - Nikogo nie zostawiamy. - Otworzył drzwi. Przed nimi ukazała się falująca tafla. Mieniła się wszystkimi kolorami tęczy, aż prosząc się, by w nią wejść. Po kolei podchodzili do portalu i znikali w nim, pojawiając się w zupełnie innym miejscu. Gdy po drugiej stronie znaleźli się wszyscy, portal zniknął. Otrzepali się i poprawili ubiór i ekwipunek, rozglądając się po sali. Była ogromna. Znowu urządzona w nieco greckim stylu. Na środku, na podwyższeniu znajdowało się coś na kształt zamkniętej trumny. Wyjścia, póki co nie było widać. Vanessa czuła w kościach, że to ostatnia z sal. Nagle ciszę przerwało pytanie:

- Larisso... Co ci jest? - wszystkie oczy zwróciły się w jej stronę. Kobieta stała tyłem do nich, wpatrując się w swoje dłonie i powtarzając w kółko dwa te same słowa chyba po łacinie.

- Larisso – Paprot wydawał się mocno zaniepokojony zaistniałą sytuacją. Białowłosa odwróciła głowę w jego stronę. W jej oczach czaiło się szaleństwo. Przycisnęła dłonie do piersi. Jej rozbiegany wzrok przez chwilę zogniskował się na jednorożcu, a ten wzdrygnął się pod jego natężeniem.

- Occidit Magicae – powiedziała do niego. Syn Królowej Wróżek otworzył oczy tak szeroko, że teraz przypominały talerze. Wyglądał, jakby rozumiał, co się dzieje. Seth wodził spojrzeniem od jednego do drugiego.

- O co chodzi? - zapytał w końcu, ledwie powstrzymując się od tupnięcia nogą dla podkreślenia swych słów.

- To klątwa – wyjaśniła Larissa po chwili. Jeżeli jej głos kiedyś kojarzył się chłopakowi z kostkami lodu, teraz był zamiecią śnieżną. Albo lodowcem łamiącym wpół Titanica. - Starożytna. Bardziej niż cholernie trudna do nałożenia. Jeżeli złamiesz jakąś zasadę albo przysięgę, zniszczy cię twoją własną mocą. - Wyszczerzyła zęby, ale w zupełnie inny, bardziej desperacki albo szalony niż dziki sposób. Odsunęła dłonie od piersi i pokazała im swoje ręce. Dało się usłyszeć wciągane ze świstem powietrze. Na powierzchni jej białych dłoni bardzo odcinały się koniuszki palców.

- Wyglądają jak węgiel – zauważył Seth. Nobody uraczyła go spojrzeniem pod tytułem: „NoCoTyNiePowiesz". Westchnęła, po czym wytarła dłonie o kubrak, jakby to miało cokolwiek zmienić – Co się z Tobą stanie? Zostaniesz murzynem? - wszyscy dorośli obecni w pomieszczeniu zgromili go wzrokiem.

- Gdy klątwa dotknie serca... Po prostu zniknę. Może nawet z waszych wspomnień. Weźmy się do roboty i wyjdźmy stąd, zanim wszystko się całkowicie spieprzy. Fajnie by było jeszcze raz zobaczyć słońce – dodała już tak cicho, że nawet ci stojący najbliżej nie byli pewni, co powiedziała. Odwrócili się w kierunku trumny. Wszyscy wyciągnęli swoje bronie. Podeszli do podestu z trumną.

- Podobno to w niej ma być naszyjnik. Uważajcie, bo nie wiemy, co jeszcze będzie w środku - powiedziała Nobody. Warren i Paprot podeszli do sarkofagu i odsunęli wieko, po czym odeszli parę kroków. Przez chwilę nic się nie działo. Trumna wyglądała na pustą. Nagle jednak ziemia zatrzęsła się. Niektórzy przykucnęli, inni złapali się najbliższej z kolumn. W środku trumny przesunęła się płyta i wyleciało z niej... Coś.  

Strażniczka (Baśniobór ff) ~ ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz