*Hinata*
Od pamiętnej nocy, gdy rozstaliśmy się z moimi teściami minęły 2 lata. Tego dnia spędziliśmy na głowie Czwartego Hokage jeszcze około 5 godzin.
Naruto... on... płakał.
Rozumiałam go, a przynajmniej starałam się. Nigdy nie zaznał miłości rodziców, a gdy już miał ich na codzień, na wyciągnięcie ręki po prostu musieli odejść. Gdy był mały nie wiedział co to znaczy mieć kochających rodziców, więc nie wiedział co go ominęło. Teraz dotarło do niego co tracił. Tuliłam go do serca i głaskałam po bujnej blond czuprynie. Uspokoił się po godzince.
- Hinata... - szepnął czule.
Zmieniliśmy pozycję i teraz to ja tuliłam się do jego torsu. Wiedziałam, że teraz tego potrzebuje. Chce dbać i chronić swoich bliskich nawet, gdy sam jest w rozsypce. To cały on i za to go kocham.
- Hinata... - znów podjął próbę rozmowy - ja...
- Ćśśśś... Nic nie mów. Wiem, że potrzebujesz chwili dla siebie, dla swoich przemyśleń.
- Dziękuję. - pocałował mnie głowę, a obok tego miejsca spadło kilka ciężkich łez. Postanowiłam spojrzeć mu w oczy. - Dziękuję, że jesteś ze mną. Nie chcę więcej płakać. Nie chcę, żebyś to widziała. Jako głowa rodziny muszę być twardy. Muszę pokazać moim dziecią, że będę ich opoką. W końcu przyszły najwspanialszy Hokage nie może się mazać. - uśmiechnął się bardzo charakterystycznie, aż rozpaliło to moje serce - Hinata nie jesteś jeszcze moją żoną, a czuję jakbyś już nią była. Mimo to, że jesteś cichą i spokojną kobietą..., dobra chociaż nie zawsze nią jesteś, hahaha to się z tego cieszę. Wiesz dlaczego? Moja mama taka była. Kochana, spokojna, póki ją ktoś nie zdenerwował. Przeżyłem z nią kilka pięknych dni. Kocham ją nad życie, tak jak ciebie, no... może ciebie troszkę mocniej, ale ćśśś nie mówmy jej tego. - zaśmiał się. - Chce przez to powiedzieć, że wiem jaka była i mając cię przy sobie zawsze będę mieć namiastkę matczynej miłości. - wstał pociągając mnie za sobą. Miał zamiar mnie pocałować, ale mój wyraz twarzy chyba go przeraził, bo po chwili speszony dodał - eeee to nie tak, że masz w naszym małżeństwie mi matkować. Od tego to raczej znajdzie się teściowa, dattebayo. Po prostu wiem, że będzie przy tobie czuwać. Opowiedziała mi kiedyś pewną sytuację. To było chwilę przed ich śmiercią, że mam sobie znaleźć żonę podobna do mamusi, a tata wtedy prychnął. - zamyślił się.- Eeee na czym to ja?
- Nie mogę słuchać jak się bardziej pogrążasz - chwiciłam go za poły marynarki, przycisnełam do siebie i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Hina
- Wiem, chcesz żebym kochała cię jak żona, przyjaciółka i odrobinę jak matka. Chcesz bym była w naszej małej rodzince matką, żoną, przyjaciółką i ... - wszedł mi w słowo
- Najlepszą kochanką?
- Musiałeś akurat teraz?! Miał to być wzruszający moment.
- Przepraszam, dattebayo. Ale przyznaj - położył dłonie na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie. Po czym uruchomił swój uwodzicielski ton głosu przeznaczony tylko dla mnie. Przechylił lekko głowę, gwiazdy odbijały się w jego oczach. - Chciałaś to powiedzieć.
- Może tylko troszkę - odpowiedziałam równie uwodzicielsko, chociaż w moim wykonaniu brzmiało to trochę jakbym miała chore, bolące gardło.
- Troszkę? - przysunął twarz bliżej mojej - A może bardzo?
- No tak chciałam to powiedzieć, - wyznałam - ale boję się, że nie będę dobra.
Pocałował mnie. Nie tak byle jak. Nie jakieś cmok. To był prawdziwy żarliwy pocałunek, taki jak ten pierwszy.
CZYTASZ
NaruHina i początki Wielkiego Dnia
FanficOpowieść o młodym Naruto przed którym czeka misja. Misja którą musi przejść każdy mężczyzna. Jedyna taka w życiu.