Słońce ty moje

1K 64 129
                                    


Iruka właśnie siedział nad klasówkami w pokoju nauczycielskim. Większość z nich właśnie szykowało się do wyjścia, kiedy do środka wszedł Kakashi wzbudzając nielichą sensację. Tym większą, że skierował się prosto do biurka zatopionego w pracy Iruki.

- Yo, sensei.- powitał się krótko.

- Ohayo, Hatake-jounin. Co cię do mnie sprowadza o tej porze?

- Powiedz, słońce ty moje, o której kończysz dzisiaj. Wiem, że byliśmy umówieni dopiero na wieczór, ale tego... mam pusta lodówkę i pomyślałem, że najpierw skoczymy na małe zakupy, ten tego...- wyjaśnił obszernie.

- Za dwie godziny. Poczekaj przed akademią. I nie jestem twoim słońcem.- mruknął czerwieniąc się, ale starając zachować swój oficjalny ton głosu.

- Och. Jesteś dla mnie taki okrutny. Najpierw chcesz mnie przelecieć a teraz nawet nie pozwalasz do siebie tak ładnie mówić.- najwyraźniej postanowił się trochę poprzekomarzać. 

- Hatake!- krzyknął na niego uderzając pięścią w biurko.

- Dobra, już dobra. Zrozumiałem. Tylko się nie złość. Złość piękności szkodzi.

- Jeszcze słowo, Hatake a popamiętasz mnie.- zagroził mu naprawdę zły.

- Nie mogę się doczekać, co zboczonego i strasznego chcesz mi zrobić.- wymruczał wdzięcząc się przed nim jak dziewica na wydaniu.

- Won!- krzyknął na niego i rzucając w niego najgrubszym tomiszczem jakie się mu pod rękę nawinęło.

Kakashi specjalnie wyłapał je na twarz. Aż przysiadł od siły uderzenia.

- si-silny.- mruknął wstając.

Rozejrzał się po wszystkich. Uśmiechnął pod nosem. Uzyskał zamierzony skutek. Wyszedł z pokoju, by więcej nie drażnić uroczego sensei'a.

Iruka z zagniewanym wyrazem twarzy wrócił do pracy. Sam nie wiedział czy ma być na niego faktycznie zły czy jednak cieszyć się, że to nie był tylko chory sen, i że pomyślał o tak prozaicznej rzeczy jak zakupy. Chociaż z drugiej strony równie dobrze w przeciągu tych dwóch godzin mógł sam je zrobić. Westchnął pod nosem.

Pozostali nauczyciele szeptali między sobą jaki to Iruka jest sztywny i okrutny dla kopiującego ninja, który z niewiadomych przyczyn się tak do niego przymila.

Po dwóch godzinach Iruka niechętnie zaczął składać dokumenty, swoje notatki, przybory i sprzątać biurko. Właśnie wstał i zaczął chować notatki do torby, kiedy do pustego już pokoju wszedł uciążliwy intruz. Iruka spojrzał na niego lekko zirytowanym wzrokiem. Sam nie wiedział dlaczego ten facet działa mu na nerwy samą swoją obecnością.

- Yo. Tylko wpadłem zobaczyć, czy dużo ci zostało.- powiedział.

- Już wychodzę. Tylko schowam wszystko i możemy iść.

- Cudownie.

- Dlaczego nie mogłeś zrobić zakupów sam? Co ty kombinujesz?

- Chciałem kupić to, co będzie potrzebne do zrobienia kolacji i co tam będziesz chciał jeszcze, ale nie wiedziałem jakie papu ma być, więc tego...

- Mogłem się tego domyślić. Nie myśl tylko, że ja będę gotował a ty będziesz się obijał.

- Przejrzałeś mnie. Gotowy?- powiedział uśmiechając się do niego.

- Chodźmy.- burknął Iruka.

Kakashi uśmiechnął się i wyszedł czekając na niego. Iruka podążył za nim zrezygnowany. Musiał teraz się zastanowić co można by było zrobić na kolację i nie stracić przy tym za wiele czasu.

Opiekun do psówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz