Weszli do domu. Iruka zdjął im smycze i obroże. Widać było, że jest niezadowolony z wyniku spaceru. Wszystkie psy spojrzały z pretensją na biednego Shibę.
Nie dość, że obraził się i nie chciał z nimi bawić, to jeszcze polazł gdzieś i przez niego Iruka nie da im tego, co tam tak ładnie pachniało i widocznie było dla nich przeznaczone od początku, bo on chciał im to dać, ale nie za darmo. Cóż... ludzie widać już są tak skonstruowani, że za darmo to dosłownie nic nie ma, bo nawet na strzelenie w pysk trzeba zasłużyć.Iruka chwilowo je zignorował i pobiegł po apteczkę. Wrócił i od razu zajął się raną Shiby. Był skupiony i delikatny. Z braku lepszego zajęcia pozostałe psy obserwowały każdy jego, spokojny, dokładny ruch. Nie było tu miejsca na chaos i panikę. Wszystko było zaplanowane. Działał zupełnie inaczej niż Kakashi. Może dlatego, że był obcym i nie czuł więzi?
Brunet odwrócił głowę w ich stronę. Patrzył na nie przez chwilę jakby coś rozważając.
- Wyjdzie z tego. Dzień, może dwa i się zagoi. Pewnie jesteście głodni i spragnieni? Już się i wami zajmuję.- powiedział nieco zmęczonym głosem i smutno się uśmiechając.
Psy patrzyły na niego i miały wrażenie, że oczy tego człowieka mówią: wiem o czym myślicie i zgadzam się z tym, ale to nie ja chciałem się wami zajmować. Prośba przyjaciela.
Zastanawiały się tylko czy w ogóle istnieje między nim, a Kakashim coś takiego jak przyjaźń. Coś było na pewno, ale to było coś świeżego, nowego. Nigdy wcześniej nie widziały, by Kakashi rozmawiał z kimś w ten sposób, nigdy wcześniej go nie zapraszał do domu, ale musiał być naprawdę kimś dla niego ważnym lub cennym, bo byle kogo nie zaprasza, a już na pewno nie śpią razem w jego sypialni!
Do tej pory to był wyłącznie ich przywilej. Były trochę zazdrosne, że Kakashi wpuścił tam obcego człowieka. Pozwolił mu tam sypiać, a najgorsze, że pozwolił mu się rządzić.
Był intruzem, który chciał ukraść im Kakashiego. Postanowiły go przetestować. Nie pozwolą zbliżać się do ich przywódcy stada komuś, kto chce, może go skrzywdzić. Kakashi zbyt wiele już przeszedł, by być ponownie zranionym, a one były przy tym i widziały, czuły jego cierpienie. Jeśli testu nie przejdzie nigdy więcej nie pozwolą mu się do niego zbliżyć.Iruka tymczasem niczego nieświadomy zasypał im michy. Miskę z karmą i woda dla Shiby wziął do rąk i przyniósł do kominka, przed którym go położył. Postawił je przed nim.
- Będziesz jadł czy może bardziej chce ci się pić?- zapytał z troską w głosie.
- Chcę Kakashiego.- mruknął i położył łeb na łapach.
- Za niedługo wróci, a ty musisz jeść, by odzyskać siły.- powiedział i zaczął go głaskać po grzbiecie.
Poczuł nagle jak jego futro się zjeżyło i miał wrażenie, że jakby uniosło. Był tym zaskoczony. W książeczce pisało, że psy lubią być głaskane w ten sposób.
- Zawołaj jakbyś się namyślił czy coś.- powiedział cicho i zostawił go w spokoju.
Poszedł za stół i spojrzał na czekającą sforę.
- Możecie jeść. Zasypałem wam i uzupełniłem wodę.- powiedział łagodnie.
- Iruka-sensei?
- Tak?
- Śmierdzą ci stopy.- powiedział Guruko patrząc mu bezczelnie w oczy.
Iruka zamiast się na nie drzeć, czego się spodziewały, zrobił coś, czego po człowieku, by się nie spodziewały. No dobra. Kakashi się nie liczył. On był członkiem stada. Brunet podniósł nogę i pochylił się. Podciągnął stopę wyżej i powąchał ją. Skrzywił się i spojrzał na psy.
- Rzeczywiście. Potrzebuję się umyć. Idźcie jeść, a ja pójdę do łazienki.- powiedział zmierzając w jej stronę.- Walą bardziej niż zazwyczaj.- dodał pod nosem kręcąc głową z dezaprobatą, nie sądząc nawet, że psy zamiast iść jeść, słuchały jego mamrotania pod nosem.
Poszedł do łazienki i wziął szybki, ciepły prysznic. Wychodząc zajrzał jeszcze do kuchni i pouzupełniał miski z wodą. Pół śpiący poszedł do sypialni i zasnął niemal natychmiast. Właściwie to zawsze tak miał. No, a bynajmniej odkąd został sam, zwłaszcza kiedy przyszło mu pracować. Szybko się nauczył, że musi być choć parę minut przed czasem. Dlatego umiejętność zasypiania niemal od razu, była jego zdaniem wyjątkowo cenna i użyteczna.
Północ właśnie mijała w kompletnej ciszy. Iruka spał mocno zmęczony wydarzeniami dnia. Czasem tylko krzywił się i przewracał niespokojnie, ale nie budząc się.
Wtem do sypialni wślizgnęli się intruzi. Jeden z nich ulokował się tuż przy jego twarzy, a reszta podjęła trud ściągnięcia z niego kołdry modląc się w duchu, by chociaż ten spał jak człowiek w piżamie, o ile psy mogą to robić....
- Iruka-sensei, Iruka-sensei. Obudź się. No, obudź się człowieku, noooo...Iruka po dłuższej chwili otworzył niechętnie kompletnie zaspane oczy.
- Kakashi?- wymamrotał nic nie widząc.
- Nie. To ja Pakkun. Chyba Shibie się pogorszyło. Możesz do niego zajrzeć? Martwimy się.
- Och. Jasne.- znów wymamrotał wcale nie wyraźniej i zapalił nocną lampkę stojącą na stoliku obok łóżka.
Psy przezornie wycofały się do drzwi. Iruka na pół śpiąco wstał z łóżka. Poszedł do łazienki, by po chwili wyjść z niej ze sporą apteczką, która na pewno nie należała do Kakashiego. Wyszedł z sypialni i w trybie zombie zszedł na dół do salonu. Podszedł do kominka i uklęknął przez leżącym na boku psem.
- Co się dzieje?- wymamrotał otwierając apteczkę.
- Boli. Bardzo. - zaskomlał.
Iruka odwinął lekko poplamiony opatrunek. Obejrzał dokładnie ranę i oczyścił ją delikatnie gazikiem. Nałożył jedną ze swoich maści, a tuż przy ranie wstrzyknął zawartość nieznanej fiolki.
- Co prawda to dla ninja, ale zwykłym burkiem to ty też nie jesteś. Powinno zaraz pomóc.- wymamrotał i poskładał rzeczy do apteczki. Wstał i w tym samym trybie miał wrócić, ale Shiba uniósł się lekko i zaskomlał zatrzymując go w miejscu.
- Iruka-sensei, nie idź.
- Czemu? Nie jestem Kakashi.- wymamrotał jakby z lekkim wyrzutem.
- Wiem, ale... mógłbyś chociaż dzisiaj zostać? Głupio to zabrzmi, ale obecność człowieka daje poczucie bezpieczeństwa.- powiedział łypiąc na niego tak smutno jak tylko potrafił.
- Wiedziałem, że to nie będzie takie łatwe.- burknął do siebie pod nosem i poszedł na górę.
Odłożył apteczkę i podszedł do łóżka. Żałował coraz bardziej swojej decyzji. Zerżnięcie tego jounińskiego tyłka jednak nie warte było takiej ceny. Westchnął ciężko, wziął budzik ze stolika i kołdrę z łóżka. Wyszedł z sypialni i poszedł do salonu.
Położył się obok psa na skórze jakiegoś zwierza i nad głową postawił budzik. Opatulił się kołdrą i przyciągnął do siebie rannego i w tym momencie szczerze zaskoczonego psa. Zamknął oczy.- Tylko nie na włosy i twarz.- mruknął zrezygnowany czując ruch wokół siebie.
Pozostałe psy cicho ułożyły się wokół niego znów czując zazdrość, że to Shiba został potraktowany w taki sposób. Po dłuższej chwili zasnęły wszystkie kołysane do snu równym, mocnym oddechem mężczyzny.
Może i nie należał do stada, ale nie był taki zły jak sądziły na początku. Chociaż wciąż uważały, że śpi za mocno jak na shinobi i nie jest najlepszą partią dla ich przywódcy.
![](https://img.wattpad.com/cover/158304176-288-k969480.jpg)
CZYTASZ
Opiekun do psów
ФанфикKakashi prosi Irukę o opiekę nad jego nindogami, kiedy on będzie na misji. Jednak nie spodziewa się jakiej nagrody ten zażąda ani tym bardziej tego, jak to się dalej potoczy.