Koniec tęsknicy

866 44 72
                                    

Iruka zamrugał oczami czując się dziwnie. Zdawało mu się, że przed sekunda rozmawiał z Hatake, ale wnioskował ze swojego położenia, że musiało mu się oko przymknąć. Leżał na czymś ciepłym, jednocześnie twardym i miękkim. Przetarł zaspane oczy.

- Wyspałeś się, skarbie?- zaświergotał Kakashi pochylając się nad nim.

- He? Zasnąłem? Długo spałem?

- Wiesz.... zaraz zacznie zmierzchać. Musiałeś być padnięty. Znowu pracowałeś w domu?

- Och.... wybacz. Nie pracowałem. Właściwie jeszcze powinienem być w szpitalu, ale wysępiłem wypis do domu i trochę jednak jeszcze słaby jestem.

- Nie stresuj się. Mogłem cię podziwiać jak drzemiesz, a to niespotykane zjawisko.

- Pf.... lepiej wracajmy zanim się zrobi ciemno i Tsunade zaraz się pojawi i zacznie opieprzać nas obu.

- Przeżyje. To idziemy do mnie. Muszę się trochę tobą nacieszyć, skoro wszystko już sobie wyjaśniliśmy, prawda?

- Czemu nie chcę ci odmówić?- zastanowił się na głos.

- Powiedzmy, że nie mam pojęcia?- rzucił radośnie, uśmiechając się.

Spakowali resztki i śmieci po pikniku. zwinęli koc i ruszyli do domu Hatake. O dziwo po drodze nikt ich nie zaczepiał i nie zatrzymał. 

Weszli do sypialni wciąż nie mogąc się sobą nacieszyć i nasycić. Niedbale zamknęli drzwi i wymieniając się głodnymi pocałunkami podeszli do łóżka.

- Hej, Iruuuuuś... powiedz, co zboczonego chciałbyś mi zrobić?

- N-nie wiem... może jak w piątym tomiku?

- 69? I tyle?

Odpowiedziało mu niezbyt pewne kiwnięcie głową.

- No łeeee.... to może i było by przyjemne, ale ja za bardzo jestem wyposzczony. Chcę coś naprawdę zboczonego. Chcę żebyś sprawił, aby wszystkie moje zmysły krzyczały.

Iruka spojrzał na niego i nagle zaczerwienił się strasznie.

- Oooo.... to to. Chcę to. Właśnie to.- zareagował od razu domyślając się, że przez śliczną główkę bruneta musiało przemknąć coś naprawdę zboczonego, o czym pewnie nie chciałby mówić.

- A-ale...

- Ja naprawdę spełnię twoją najbardziej zboczoną fantazję. Zróbmy to, co właśnie przeszło ci przez myśl.- powiedział uśmiechając się głodnie.

- Nie wierzę. Zgodzisz się na unieruchomienie i zdanie na moją łaskę?

- Tak!

- Ty naprawdę jesteś chory z tym swoim zboczeniem.- burknął i oderwawszy się od niego podszedł do szafy.

- A co ja mam robić w tym czasie?

- Tyyyy?- zapytał przeciągając słowo.- Mmm.... Mógłbyś się rozebrać z łaski swojej i wejść do łóżka.- dodał nie patrząc na niego i przekopując mu szafę.

- Och... to takie zboczone i... nie ważne.- mruknął rozmyślając się a może szukając odpowiedniejszego słowa, którego nie potrafił znaleźć. 

Iruka znalazł coś odpowiedniego i z gracją polującego drapieżnika wszedł na łóżko. Kakashiemu strasznie  się taki Iruka podobał i szalenie podniecał. Czuł, że już w tym momencie robi się sztywny i nie musiałby wiele robić, by doprowadzić go do końca. 
Tymczasem jego mały drapieżca zaatakował mu usta wygłodniałymi pocałunkami, które Kakashi chętnie przyjmował i nawet się nie zorientował, że Iruka równocześnie przywiązuje go do ramy łóżka. Wystarczająco mocno, by mu nie uciekł i nie mógł się wyrwać, ale i odpowiednio, by nie odciąć dopływu krwi do rąk, nawet jak się ten trochę poszarpie. Kiedy już unieruchomił mu ręce zaczął schodzić z pocałunkami niżej. Opuszkami palców drażnił alabastrową skórę od wewnętrznej, wrażliwszej na dotyk strony. Kakashi mruczał zadowolony czując rozkoszne dreszcze. Ten delikatny dotyk równocześnie irytował i sprawiał wielką przyjemność.  Doprawdy nie pamiętał czy kiedykolwiek ktoś był dla niego tak... delikatny i czuły. Pewnie dlatego tak rozpaczliwie pragnął Iruki. Zachłysnął się głupią myślą, co by było gdyby teraz wpadli tu ich uczniowie? Wielka legenda i największa tajemnica Konohy leży przed byle nauczycielem akademickim z rozłożonymi nogami i jęczy jak oszalały? 

Opiekun do psówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz