Ogród i kąpiel

519 43 12
                                    


Iruka w porze lunchu wpadł do domu jak wicher. Zakręcił się i wypadł w ogrodzie. Wziął się pod boki i rozejrzał po zdewastowanym trawniku, który przypominał pobojowisko, a nie ogród. 

- Iruka-sensei? Coś się stało?- zapytał jeden z psów.

- Chcę zrobić Kakashiemu niespodziankę i odnowić ogród. Pomożecie?

- Niby w czym?

- Cóż... najpierw musimy tu wszystko pomierzyć. Potem polecę kupić sadzonki i jak wrócę, to wy będziecie kopać dołki w miejscach, które wam wskażę, a ja je tam  posadzę. Na koniec wszystkie je podlejemy i posiejemy mięciutką trawę. Będzie mu się o wiele lepiej odpoczywać. 

- To głupi pomysł, ale zgoda.- odpowiedział i zostawił go samego. 

Iruka stworzył sobie bushina i z jego pomocą szybko dokonał odpowiednich pomiarów. Z notatkami wybiegł z domu i tyle go widzieli.  

On tymczasem niezrażony poleciał w odpowiednie miejsce. Pozostały czas lunchu jaki mu pozostał wykorzystał na planowanie ogrodu z panią Yamanaka, która była chyba najlepsza w tych sprawach. Zwłaszcza, kiedy dowiedziała się, że robi to dla Hatake, żeby mu sprawić przyjemność, jak wróci z ciężkiej misji, to zaproponowała, że projekt będzie gratis, a materiały do urządzenia ogrodu dostarczą do domu. Na dodatek obiecała mu pomóc z tym przedsięwzięciem, które było zbyt duże jak na jednego nauczyciela. Iruka początkowo nie chciał się zgodzić, ale ona się uparła i musiał odpuścić. 

Wyszedł z pracy o czasie i od razu podążył do domu. Rzucił torbę w korytarzu i pobiegł do ogrodu, gdzie prace już trwały. Cała trawa została już ściągnięta, a psy radośnie kopały dziury w miejscach, które wskazywała im pani Yamanaka. 

- Dobrze, że wyszedłem wcześniej. Planowaliście sami wszystko zrobić?- odezwał się poirytowany.

- Planowaliśmy poczekać na ciebie z sadzeniem.- odpowiedziała uśmiechając się.

- Zarządzam przerwę. Pewnie nic nie piliście odkąd zaczęliście pracę?- burknął

- No nie mieliśmy za bardzo czasu. Chcieliśmy chociaż tą darń pozrywać zanim przyjdziesz i wywieść to na odpady.- odpowiedziała.

- To zróbcie sobie przerwę. Pójdę zrobić coś do picia.- mruknął i zniknął w domu. 

Westchnął ciężko kiedy spojrzał na już i tak zadeptaną podłogę. Poszedł do kuchni i postanowił przygotować orzeźwiająca lemoniadę. Wycisnął do dzbanka sok z cytryn, dodał łyżkę odpowiedniego miodu i zalał zimną wodą. do wysokich szklanek, których znalazł zaskakująco dużo, w liczbie pięciu, i wsypał tam trochę pokruszonego lodu. Postawił to wszystko na największej tacy jaką znalazł i ostrożnie wyniósł na zewnątrz. Postawił i ponalewał lemoniady do szklanek.

- Chodźcie! Picie gotowe!- zawołał na nich.

Kiedy zaczęli się schodzić i częstować, wrócił do środka. Po chwili znów wyszedł i skierował się w stronę psów wciąż radośnie grzebiących w ziemi.

- Hatake mnie ukatrupi jak ich nie wykąpię.- westchnął pod nosem. 

Gwizdnął mocno na psy i czekał aż się oderwą od tak fascynującego zajęcia. Pozostali patrzyli na niego zastanawiając się gdzie i kiedy się tego wszystkiego nauczył. 
Psy wiedząc już, co to oznacza, a właściwie co mogą tym zyskać, zostawiły kopanie dziur w ziemi i przybiegły do niego. Grzecznie w rządku się ustawiły. Iruka przeliczył je i obejrzał krytycznym wzrokiem.

- Za to, że pomagacie nam w pracy mam tu dla was nagrodę. Dla każdego po jednym.- oświadczył uśmiechając się ciepło.

Szedł od jednej strony do drugiej i wręczał każdemu smakołyka. Kiedy skończył zajrzał do woreczka i odetchnął w duchu. Wystarczy jeszcze na zachętę kąpielową. 

- No dobrze.... Czas się zabrać za zapełnianie tych dziur.- powiedział i raźno ruszył w stronę całej masy sadzonek. 

Zaraz też obok niego pojawiła się pani Yamanaka i pomogła mu wybierać te odpowiednie według wcześniej ustalonego projektu. Po niedługiej chwili również pozostali ruszyli do pracy. 

Ściemniało się, kiedy właśnie kończyli podlewać posadzone rośliny i wysiewać nową trawę, która oczywiście też została obficie zroszona. Trawę, by ptactwo nie kusiła, przykryli cieniutką włókniną służącą właśnie do kiełkowania w warunkach niemal idealnych. 

- Zostaniecie na kolacji? Zrobię coś na szybko?- zaproponował.

- To bardzo miłe z twojej strony, ale nie. Wrócimy do siebie. Ty i tak będziesz miał jeszcze sporo pracy.- powiedziała Yamanaki patrząc na umorusane błotem i trawą psy oraz na zadeptaną podłogę, którą byli święcie przekonani, że Iruka jeszcze dziś wyszoruje. 

- Rozumiem. Jeszcze raz bardzo wam dziękuję za pomoc, choć wcale nie musieliście. 

- Przyjmijmy, ze bardzo się nam twój pomysł spodobał. Chyba jeszcze nikt tyle dla niego nie zrobił, więc początkowo może być w niezłym szoku.- zaśmiała się pani Yamanaka.

- Mam nadzieję, że nie będzie bardzo zły, że naprawiłem mu ogród.- westchnął ciężko.

- Zły? Na ciebie? To niewykonalne. Już szybciej bym uwierzyła, że jesteś członkiem formacji i skrzętnie ukrywasz swoją prawdziwą moc, niż to, że można być na ciebie złym.- zaśmiała się i ku jego zaskoczeniu przytuliła mocno. 

- Ma pani rację. Nie ma co się zamartwiać na zapas. To będzie naprawdę ładnie wyglądać i nie jest przeładowane. Do tego ta trawa, która nie będzie tak łatwa do zniszczenia...- zamyślił się.

- No widzisz? Jak chcesz to potrafisz. Musisz nam koniecznie potem opowiedzieć o jego reakcji jak wróci.- powiedziała puszczając go i żegnając się. 

- Dobrze.- kiwnął im głową i uśmiechnął się radośnie, choć już był widocznie zmęczony. 

Wszedł do środka i najpierw przygotował psią kąpiel. Zdjął zabłoconą bluzę i taki bosy i półnagi poszedł do kuchni skąd słyszał psie głosy.  Wszedł tam.

- No dobrze, brudaski. Czas na kąpiel. Potem dostaniecie kolację i smakołyka dla każdego, kto będzie czysty i pachnący.- powiedział nieświadomie traktując ich bardziej jak swoich uczniów niż jak psy. 

- A ty?

- Ja najpierw was wykąpię i nakarmię, potem posprzątam cały ten bajzel, a na koniec szybki prysznic i spać. Może zdążę to wszystko zrobić jeszcze dzisiaj.- powiedział zamyślając się lekko.

Psy spojrzały po sobie. Właściwie to były przekonane, że tylko nasypie im karmy i pójdzie spać. Wyglądał naprawdę na wykończonego. Jednak mimo to chciał najpierw zająć się nimi, potem sprzątać, a siebie postawił na szarym końcu. 

- Zgoda.- powiedziały.

- W takim razie zapraszam. Kąpiel gotowa.- powiedział uśmiechając się lekko.

Psy posłusznie podążyły za nim do łazienki, gdzie wszystkie zostały wyszorowane, wysuszone i wyczesane. Poszli do kuchni, gdzie Iruka zasypał im michy i uzupełnił wodę. 

Kiedy one jadły poszedł sprzątać. Najpierw ogarnął zewnętrzne podłogi i ściany. Potem wycofał się do wnętrza i ogarnął salon z korytarzem. Została mu już tylko kuchnia i łazienka. Wszedł do kuchni i zobaczył, że psy wciąż tam czekają. Wtedy przypomniał sobie, że przecież obiecał im coś. Sięgnął do szafki i wyjął woreczek smakołyków. 

- Przepraszam. Zeszło mi z tym dłużej niż przypuszczałem. 

- Nic się nie stało. Zjedliśmy spokojnie i teraz mamy miejsce na deser. 

Iruka uśmiechnął się do nich. Rozdał ostatnie smakołyki. Poczekał aż wyjdą wszystkie z kuchni i szybko ją ogarnął. Z ciężkim, zmęczonym westchnięciem poszedł do łazienki. Wziął prysznic i ogarnął ją też po psiej kąpieli. Troszeczkę był zaskoczony, że tak sprawnie to poszło. Z tego, co Kakashi mu powiedział, to kąpiel jest bezpardonową walką o wrzucenie ich do wanny i wyszorowanie. Nie mówiąc już o suszeniu i wyczesywaniu. Chociaż to ostatnie było nawet przyjemne. Zastanawiał się przez chwilę czy im też mogło się to spodobać. 
Był już tak wykończony, że zamiast do sypialni, to ściągnął jakiś koc i położył się na kanapie w salonie. Zasnął natychmiast wręcz kamiennym snem. 

Opiekun do psówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz