Jenny

93 5 0
                                    


Nie wierzyłam, że to Hagrid był sprawcą tych wszystkich zbrodni i nic przyjemnego było w widoku, gdy prowadzili go skutego kajdankami do wyjścia. Jedni się śmiali, inni wygrażali, a ja stałam, nie należąc do żadnej z tych stron. Nie wierzyłam, że to Hagrid. Nie wierzyłam, że chciał szkody tych wszystkich dzieciaków. I śmierci Marty.

Ale wierzyłam Tomowi. A Tom był pewien, że to Hagrid. Choć sam twierdził, a przynajmniej słyszałam, jak zapewniał jakiś tłum przestraszonych nastolatek, że Hagrid zrobił to nieświadomie. Bo kochał tego potwora. Nieprawdopodobne. Kochać potwora!

Wieczór przed tym wszystkim był pogodny, ale ja płakałam. Bo to ja znalazłam Martę, jej zimne zwłoki w strugach wody łazienki. Najpierw omal nie zwymiotowałam. Potem poprawiłam okulary na jej nosie. Dopiero, gdy wyciągnęłam jej ciało z łazienki, zaczęłam wrzeszczeć o pomoc. Chyba dopiero wtedy dotarło do mnie, że ona nie jest nieprzytomna. Może tak wtedy marzyłam.

Ja trafiłam do skrzydła szpitalnego, by się uspokoić. Ale to nie zmieniło faktu, że pamiętałam. I tak kilak dni później płakałam tamtego wieczoru, gdy znalazł mnie Tom.

Był bardzo miły. Usiadł obok mnie i zaczął pocieszać. Nie znałam jego intencji, ale nie miałam odwagi zapytać. Uspokoił mnie i poszedł do dyrektora. A w kilkanaście godzin później szkołę obiegła wieść, że zabójca Marty zdemaskowany. Nie znałam zbyt dobrze Hagrida. Ale i tak nie wierzyłam. To był duży, pyzaty chłopiec, zawsze uprzejmy. Nie morderca.

Czy to zbieg okoliczności, że Tom postanowił go zdemaskować w parę godzin po naszej rozmowie, gdy zwierzałam mu się, jak bardzo boję się o innych? Czy może...

Nie. Nie pozwoliłam sobie dokończyć tej myśli w głowie.

Stałam we wrzącym tłumie, gdy Hagrida wyprowadzali. Odnalazłam parę oczu chłopaka, który badawczo mi się przyglądał, a był to Tom. Byłam pod wrażeniem, że się mu udało dokonać tego, czego nie potrafili nawet wyspecjalizowani nauczyciele. Jeżeli wierzyć temu, co mówili, uczniowie byli bezpieczni. Dzięki Tomowi. Nie był jak reszta ślizgonów. Jak jego przyjaciele.

Uśmiechnął się do mnie. A może...

Odwzajemniłam uśmiech, gdy drzwi z hukiem zatrzasnęły się za Hagridem i aurorami.

Zanim NIM się stałem - Tom RiddleWhere stories live. Discover now