Jenny

90 4 1
                                    


Układałam włosy cztery godziny, żeby doprowadzić je do porządku, a i tak ostatecznie wyglądały jak trochę mniejsza kupa siana. Pośród tych wszystkich dziewcząt, każdej ładniejszej od drugiej, byłam naprawdę szarą myszką wśród pawi. Przygryzłam wargę, czując smak szminki. Wygładziłam sukienkę w kolorze burzowego nieba i patrzyłam, jak mój partner nalewa nam ponczu. Pomachał mi z szerokim uśmiechem, a ja blado go odwzajemniłam. Czekałam trzy tygodnie, aż Tom mnie zaprosi. Trzy pieprzone tygodnie. W końcu musiałam przyjąć do świadomości, że on tego nie zrobi, a potem usłyszałam, jak Druella Rosier chwali się, że z nim idzie. I nie ukrywam. To zabolało.

Zostało mi tylko kilku wolnych chłopców z rocznika mojego i ostatecznie zdecydowałam przyjąć zaproszenie krukona, którego kojarzyłam z eliksirów. Czasami pożyczałam mu pióro. To musiał być jego sposób na podryw, bo pewnego razu, gdy dziękował mi znowu za ratowanie życia, zaproponował mi pójście na to przyjęcie razem. Powiedziałam, że się zastanowię i na szczęście, gdy otrzeźwiałam z uczuć do Toma, krukon był jeszcze wolny.

Byłam na siebie wściekła, że w ogóle wzięłam taką możliwość pod uwagę, że Tom mógłby mnie gdzieś zaprosić. Co dopiero na bal, gdzie roiło się od uczniów. Najwidoczniej dla niego nic ważnego było w tych spojrzeniach na spotkaniach klubu ślimaka, tych posyłanych uśmiechach i gapieniu się na mnie.

Ale to właśnie one sprawiały, że na spotkania leciałam jak na skrzydłach.

Po kilku tańcach z krukonem, poprosiłam o chwilę odpoczynku, więc poszedł tańczyć z innymi dziewczynami. Nie miałam mu za złe. Nie byłam zbyt rozmowna. Po sali kręcili się uczniowie w specjalnych szatach, pełniący rolę kelnerów. Sprzątnęłam grzankę z serem z tacki jednego i kieliszek szampana od drugiego. Wcale nie byłam taka głodna, ale marzyłam o pójściu do dormitorium, a zwłaszcza, gdy zobaczyłam Toma. Wyglądał przystojniej niż zazwyczaj w swojej szacie wyjściowej. Włosy miał dokładnie ułożone, a jego zęby wciąż błyszczały w uśmiechu, niestety, nieskierowanym do mnie, ale do Druelli. Ona przeszła samą siebie, zakładając długą, czarną suknię, idealnie podkreślają jej kobiece kształty. Poczułam rosnącą gulę w gardle. Suka z tej Druelli, ale przynajmniej miała ładną buzię.

Zjadłam już grzankę i polowałam na następną, dopijając szampana, gdy nagle poczułam dotyk dłoni na nagim ramieniu. Odwróciłam się i stanęłam sparaliżowana z miną wyrażającą zapewne niedowierzanie.

- Hej - Tom uśmiechał się do mnie nieśmiało. Dawno nie byliśmy już tak blisko. Pachniał tak hipnotyzująco. Otworzyłam usta, ale nie zdążyłam się odezwać, gdy kieliszek wyślizgnął się z moich palców. Rzuciłam się, by pozbierać skorupy naczynia.

- Przepraszam - mruknęłam, gdy on nachylił się, by mi pomóc. Wyciągnął różdżkę i zaklęciem sprawił, że kieliszek był, jak nowy. Oddał mi go z uśmiechem duży szerszym niż poprzedni. Wyprostowaliśmy się i poczułam, jak z tej niezręczności robię się cała czerwona. Założyłam lok włosów za ucho. - Nie spodziewałam się, że do mnie zagadasz.

- Tak - wbił spojrzenie w podłogę. - Ja chyba też nie. - Zaśmiał się krótko. - Ale twój partner jest bardzo zajęty moją partnerką. - Wskazał na krukona, który pochłonięty był rozmową z Druellą. Tom nieśmiało popatrzył na mnie. - Pomyślałem, że to moja ostatnia szansa.

Pokraśniałam. Znów zapadło między nami milczenie, mniej niezręczne od poprzedniego, w czasie, którego gapiliśmy się na naszych trajkoczących towarzyszy.

- Druella wygląda przepięknie - wypaliłam, gdy nawet ja nie mogłam oderwać wzroku od jej pełnego gracji ciała, gdy odgarniała włosy, wdzięcząc się do krukona. Tom zrobił krok do przodu, przybliżając się do mnie.

Zanim NIM się stałem - Tom RiddleWhere stories live. Discover now