Rozdział X: Multum wizyt

11.5K 455 735
                                    

Jest sobota wieczór. Wiem, że nie powinnam, ale muszę podsłuchać chociaż odrobinę z tego, o czym Harry rozmawia z Syriusz'em.

Powoli schodziłam po schodach, do Pokoju Wspólnego. Ostrożnie wychyliłam głowę zza ściany. Zauważyłam twarz wuja w kominku. Widziałam, że rusza ustami, ale nic nie słyszałam. Postanowiłam wejść i schować się za kanapą. Zanim jednak to uczyniłam, musiałam się potknąć.

- Uważaj, Harry. Oni chcą Lily. Ma moc, by pokonać zło. Uważaj na nią. Pilnuj jej. -mówił

- Co to było? - szybko się pozbierałam i pobiegłam do dormitorium, nim mój brat się zorientował.

Leżąc, zastanawiałam się, o co mu chodziło.

"Ma moc, by pokonać zło"?

Żywioły, otoczenie, zmiana koloru oczu... Dla mnie to tylko sztuczki, nie moc.

Rano obudziło mnie głośne walenie do drzwi.

- Czego?! - wrzasnęłam. Nikt nie odpowiedział. Dalej słyszałam ten nieznośny hałas. - Cholera... - syknęłam. - Granger, otwórz te drzwi... - powiedziałam nieprzytomny głosem do przyjaciółki.

Ona tylko przewinęła się na drugi bok, coś jęknęła i spała dalej. Pukanie było coraz głośniejsze.

- Nie pali się! - niezgrabnie wyczołgałam die z łóżka, po czym poczłapałam w stronę drzwi. Nie, nie wstydzę się swojego brzucha. - Co? - spytałam, nie otwierając oczu. Osoba, a raczej osoby się nie odezwał. - Gadaj. - pokazałam palcem w byle jaką stronę.

Usłyszałam tylko chichot. Po paru sekundach zmusiłam się do podniesienia powiek. Zobaczyłam mojego brata, Fred'a, George'a, Cedric'a oraz... Krum'a? - Co wy tu wszyscy robicie?! - wydarłam się.

- Ja do Panny Granger. - powiedział Wiktor z bułgarskim akcentem.

- OK... - weszłam na chwilę do Pokoju. - Harmiona... - zaczęłam cicho, ale to nie podziałało. - Granger! Krum do ciebie! - rzuciłam się na jej łóżko, przy okazji ją przygniatając.

- Co...? Co się dzieje...? - spytała zdziwiona. - Śniło mi się, że tir mnie potrącił. - spojrzała na mnie wymownie.

Złapałam ją rękami i nogami, po czym sturlałam razem z nią oraz kołdrą z posłania. Usłyszałam śmiechy chłopców.

- Panów zapraszam do poczekalni. Pokój Wspólny Gryffindor'u do waszej dyspozycji. Pan Potter pierwszy. Pan Krum czeka pod drzwiami. Dziękuję za cierpliwość. - spojrzeli na mnie niezrozumiałe. - Wynocha! - zwiali. - Hermiona, Krum do ciebie... - szepnęłam jej do ucha.

- Co?! - wbiegła szybko do łazienki.

- Teraz cię słucham, braciszku. - przytuliłam go na powitanie.

- Słuchaj... Ron widział cię wczoraj bardzo późno na schodach do Pokoju Wspólnego... Czy to ty...?

- Tak. - weszłam mu w słowo. - Słyszałam tylko część tego, co mówił Syriusz. - uśmiechnęłam się niewinnie.

- Wiesz... Przepraszam za to, jak cię ostatnio traktowałem... Hermiona wszystko mi powiedziała. - spojrzałam na dziewczynę, która właśnie wychodziła z dormitorium. - Nie powinienem cię tak olewać. Wciąż jesteś moją siostrzyczką.

- Starszą... - zaśmiałam się. On puścił moją uwagę, mimo uszu.

- Sama słyszałaś... Voldemort będzie chciał dorwać najpierw ciebie. Uważaj... Ufaj tylko przyjaciołom... - zaczął wymieniać.

- Harry, wyluzuj. - zatkałam mu usta ręką. - Dam radę.

- Nie, Lily. To nie jest zabawa. Jeśli cię stracę...

Hold my hand, Malfoy... || D.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz