To, co zobaczyłam zaparło mi dech w piersi...
Po środku pokoju klęczał wysoki blondyn o zielonych oczach. Chyba jest z Durmstrang'u. W jednej ręce trzymał bukiet róż, a drugą miał luźno spuszczoną w dół.
- Lily Potter, czy zgodzisz się pójść ze mną na bal? - dostrzegłam błysk w jego oku.
- Ja... - zastanowiłam się. Przecież nawet nie wiem, jak ma na imię. Z drugiej strony, muszę mieć partnera na bal... - Zgadzam się. - podniósł się i wręczył mi bukiet.
Osoby, które zebrały się dookoła zaczęły głośno wiwatować.
- A teraz zapraszam na mały spacer po błoniach. - wystawił w moją stronę ramię. Dygnęłam i ruszyłam razem z nim.
- Więc... - zaczęłam niepewnie. - Znamy się? Zapomniałam twojego imienia? Jeśli tak, to przepraszam...
- Nie, nie... Nie znamy się. - przerwał mi. - Jestem Beck. Chodzę do Durmstrang'u, szósty rok. Kiedy chodziłaś jeszcze do naszej szkoły, nie miałem odwagi do ciebie zagadać... - podrapał się po karku. Zachichotałam.
- Nieważne. Ważne jest to, dlaczego zaprosiłeś mnie na bal.
- Od zawsze mi się podobałaś. Nie wiem, jakie musiałem mieć szczęście, że taka dziewczyna jak ty umówiła się ze mną...
- Taka, czyli jaka? - zmarszyłam brwi.
- Jesteś słodka, mądra, śliczna... - zarumieniłam się. - Nie sądziłem, że zdążę cię zaprosić przed resztą męskiej populacji...
- Przestań... - zatrzymałam go.
- Przepraszam, powiedziałem coś nie tak? - zakłopotał się.
- Nie! - odparłam szybko. - Ale... Jestem cała czerwona... - powiedziałam cicho, próbując zasłonić twarz włosami. Złapał delikatnie mój podbródek.
- Ładnie ci w rumieńcach. - uśmiechnął się uroczo. No nie... Trzeba się ewakuować...
- Wiesz co... Ja już muszę iść. - zaczęłam biec w stronę zamku.
- Widzimy się później! - nawet się nie odwróciłam.
Biegnąc korytarzem, wpadłam na kogoś.
- Uważaj, jak leziesz, brudna szlamo! - nie miałam wątpliwości, kto to taki.
- Ej! - warknęłam.
- To ty... - nie wyglądał, jakby był zadowolony z tego, że mnie widzi.
- Coś się stało? - zdziwiłam się.
- Nie. Czemu miałoby się stać? - zrobił pauzę. - Dlaczego nie jesteś ze swoim nowym chłopakiem? - spytał wrednie.
- Nie wiem, o czym mówisz. - odparłam.
- Nie udawaj. Słyszałem o tym kolesiu z Durmstrang'u. ~ Wieści się szybko rozchodzą... Zdarzyło się to pół godziny temu, a informacja dotarła już do Lochów.
- Aaaa... Mówisz o Beck'u... Nie jesteśmy razem. Po prostu zaprosił mnie na bal. - odpowiedziałam pewnie.
- Ta... - zamyślił się.
- Draco...? - nie odpowiedział. - Draco...?
- Co?! - podniósł głos. Odskoczyłam gwałtownie do tyłu.
- Czemu na mnie krzyczysz? - spytałam, czując, jak do moich oczu napływają łzy.
- A co, nie mogę?! - zakpił.
- Ale...
- Co "ale"?!
- Przestań... - zająknęłam się.
- Bo?! - krzyczał coraz głośniej, a ja już nie mogłam tego wytrzymać.
Odbiegłam. Nie wiedziałam, gdzie idę, byle od niego uciec. Biegnąc, płakałam. Nie mogłam się powstrzymać. Schowałam się za jedną z rzeźb na korytarzu.
Usłyszałam kroki. Stłumiłam szloch, ale po chwili dźwięk wydostał się z moich ust ze zdwojoną siłą. Osoba zatrzymała się. Chyba zaczęła podchodzić do mojej kryjówki. Byłam już gotowa, aby ponownie się ulotnić, jednak silne ramiona mi na to nie pozwoliły. Spojrzałam prosto w oczy mojego brata.
- Hej, co się stało? - spytał, gdy zobaczył łzy na moich policzkach.
- Nic... Muszę już lecieć... - chciałam uciec, ale on mi na to nie pozwolił.
- Lily, co się stało? - powtórzył dobitnie.
- Ja... - zająknęłam się. ~ Najwyższy czas mu powiedzieć... - Chodź ze mną. - pociągnęłam go za rękaw szaty do mojego dormitorium. Dziewczyn nie było.
- Więc? - spojrzał na mnie pytająco.
- Posłuchaj, to, co ci teraz powiem... Ehhh... Po prostu na mnie nie krzycz. Tak jakoś wyszło i tyle...
- Nie będę. No, mów już. - machnął niedbale ręką.
- Bo... Przyjaźnięhrnmasięhdbdhsjzgd Malfoy'emjdbbd... - wymamrotałam niewyraźnie.
- Co? Jeszcze raz. - poprosił.
- Przyjaźnię się z Malfoy'em. - odparłam powoli.
- Że jak?! - podniósł głos.
- Obiecałeś. - przerwałam mu.
- Dlaczego?
- Co?
- Co w nim widzisz?
- Przyjaźnimy się Harry.
- Od tego się zaczyna...
- Harry! - zganiłam go.
- Nic nie mówię... - podniósł ręce w geście obronnym. - Jest dla ciebie dobry?
- Jest dobrym PRZYJACIELEM. - zaznaczyłam ostatnie słowo.
- Wiesz, że go nienawidzę. Jeden fałszywy ruch i po nim. Jeśli ci coś zrobi, to po nim. Dotknie cię w nieodpowiedni sposób, po nim. Podejdzie za blisko, po nim. Jeśli będziesz przez niego płakać, po nim... - zerknął na mnie, ponieważ od razu, gdy usłyszałam ostatnie zdanie, zaczęłam przyglądać się swoim butom. - Lily? - podniósł mój podbródek. Na moich policzkach wciąż znajdowały się wysuszone ślady po łzach. - Czy to...? - pokiwałam twierdząco głową nim skończył. - Zabiję skurwiela! (sorki za przekleństwo, ale czasem trzeba) - ruszył w stronę drzwi, ale go zatrzymałam.
- Harry, nie. Nie rób nic głupiego. Załatwimy to między sobą. - zapewniłam go.
- Ale, jeśli cokolwiek... - ponownie nie dałam mu skończyć.
- Tak, tak, wiem. Po nim. - zacytowałam go.
Sorki, że tak długo. Wiem, iż rozdział jest krótki, ale stwierdziłam, że muszę w końcu coś wstawić.
Jeśli chodzi o media, to nie chciało mi się zbytnio wysilać. 😂
Zastanawiam się nad wstawieniem nowej książki i napisaniem kolejnej. Doradźcie. Do zobaczenia! 😘
CZYTASZ
Hold my hand, Malfoy... || D.M
FantasyLily Potter, siostra Chłopca-Który-Przeżył, dostała imię po matce. Po pobycie w Durmstrangu wraca na 4 rok nauki do Hogwartu. Brat wspiera ją i chroni, jak tylko może. Dziewczyna przeżywa wiele uczuć, które zdążyły zniknąć w poprzedniej szkole. Nien...