Rozdział IX: Zakazany korytarz

11K 424 313
                                    

~ Głupia Rita Skeeter... Po co się tak czepiała...? Nie znoszę jej.
Ta dziennikarka, od siedmiu boleści, używa samonotującego pióra. Zapomniała wspomnieć, że wymyśla ono również własne historie.

Dumbledore prosił, abym z nią nie rozmawiała oraz nie podawała swojego znaczenia w Turnieju.

Harry opowiedział mi o liście, który dostał od Syriusz'a. Boli mnie, że praktycznie moja jedyna rodzina, oprócz brata, nie chce się ze mną spotykać. W trakcie przygotowań do Zawodów, nawet własny brat się mną nie interesuje. Postanowiłam dziś ulotnić się do Hogsmeade, a ponieważ Hermiona nie toleruje łamania zasad, wybrałam się tam sama.

Siedziałam w pub'ie Pod trzema miotłami, popijając piwo kremowe.

Nie miałam w sumie ochoty wracać do szkoły.

Mam po prostu dosyć tego, że wszyscy traktują mnie jak dwutlenek węgla - jakbym była niewidzialna i niepotrzebna.

Wcale się nie użalam nad sobą...

- Hej. - powiedział jakiś chłopak, podchodząc do mojego stolika.

- Hej. - udałam jego głos. Nie zniechęciłam go.

- Co taka ładna dziewczyna robi tu sama? - spytał, niby uwodzicielsko.

- Nie wiem. Siedzi przy innym stoliku. Możesz iść i ją zapytać. - syknęłam, na co on tylko się zaśmiał. Wepchnął się na miejsce obok mnie.

- Wydaje mi się, że skądś się znamy. - zagadnął po chwili.

- Nie sądzę. - zauważyłam na jego lewym przedramieniu coś niepokojącego. - Nie zadaję się ze Śmierciorzercami. - powiedziałam obojętnie.

Chłopak wstał, po czym dyskretnie przyłożył różdżkę do mojego boku. ~ Nie żyjesz, gościu.

Wyszliśmy z baru.

- Bądź grzeczna, to nic ci nie zrobię. - rzekł, dotykając ustami płata mojego ucha.

- Chyba ja powinnam to powiedzieć. - odpowiedziałam spokojnym tonem.

Już po sekundzie lampy dookoła zaczęły mrugać, a następnie pękać. Zauważyłam przed sobą kałużę. Skupiłam się na niej, a woda przygwoździła napastnika do muru, następnie zamarzła.

- Czego ode mnie chcecie? - przyłożyłam patyk do jego gardła. Nic nie odpowiedział. - Czego chcecie?! - powiedziałam głośniej.

- Nie możesz mnie zabić. - odparł cicho.

- Fakt. - przytaknęłam. - Mogę jednak zgłosić to do Ministerstwa.

- Nic mi nie zrobią. - prychnął. - Jestem pod ochroną Czarnego Pana. - odsunęłam się od niego. Moje oczy wyglądały zapewne jak pięciozłotówki.

- On nie żyje! - krzyknęłam.

- Już niedługo się odrodzi. Nie martw się. - złapał mój podbródek ręką, która nie była przymrożona do ściany. -Pamięta o tobie. - odrzuciłam jego dłoń. - Jesteś pierwsza, a twój braciszek zaraz za tobą. - syknął zadowolony.

- Nie! - wrzasnęłam i pobiegłam do jednego z tajnych przejść, aby wrócić do szkoły... Być bezpieczna...

- Lily! - Hermiona przytuliła mnie, gdy tylko weszłam do dormitorium.

- Tak... - odsunęłam się od niej, po czym padłam na łóżko.

- Gdzieś ty była?! Martwiłam się!

- Chyba jako jedyna... - powiedziałam cicho.

- Co ty mówisz? Harry...

- Harry nawet nie zauważył, że zniknęłam. - nie dałam jej skończyć.

Hold my hand, Malfoy... || D.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz