Rozdział VI: Wyznanie

15.2K 504 747
                                    

Siedziałam na kanapie w PWG. Było bardzo późno, więc wszyscy spali już w swoich dormitoriach.

W mojej głowie panował zupełny chaos. ~ Czy Malfoy jest taki, jak o nim mówią? Co zrobić z Nick'iem? Co będzie, jeśli to znów się zdarzy, a nie będzie nikogo obok? - Właściwie, mogłabym wezwać brata w razie czego, ale trzeba będzie poćwiczyć zaklęcie komunikacji. Oklumencja też by się przydała... Ale nie czas na to! Muszę pokazać tej szkole kim jestem!

Na pierwszej lekcji z Moody'm usiadłam z Hermioną.

- Alastor Moody. - zaczął. - Były auror - zapisał na tablicy swoje nazwisko. -, krytykant Ministerstwa, nowy nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią. Jestem tu, bo Dumbledore tak chciał. Koniec sprawy. Do widzenia. Kropka. ~ Już go lubię... - Są pytania? Dobrze... Wyznaję praktykę, ale najpierw...: Kto z was mi powie, ile istnieje Zaklęć Niewybaczalnych? - spytał, rozpoczynając tym samym lekcję.

- Istnieją trzy. - odpowiedziała Hermiona.

- Nazywają się tak...? - czekał, aż dokończy.

-..., bo są Niewybaczalne. Użycie któregokolwiek z nich jest...

-... karane dożywociem w Azkabanie. - skoczył zdanie, mażąc kredą ze złością. - Tak! Ministerstwo uważa, że jesteście za młodzi na te zaklęcia. To nieprawda! Musicie wiedzieć, z czym walczycie! Musicie być przygotowani! Musicie wiedzieć, że nie przykleja się gumy do ławki - właśnie to robił Seamus. -, jasne, panie Finnigan?

- O kurcze. Ten gość ma chyba oczy dookoła głowy. - Szalonooki rzucił w niego kredą.

Wstałam i złapałam ją, nim trafiła w głowę chłopaka.

- I nienajgorzej słyszę! - krzyknął. - Siadaj, Potter. - wykonałam polecenie. - Dobra, od jakiego zaklęcia mam zacząć? Weasley!

- Tak? - spytał przestraszony.

- Wstań!

- Wstań, siadaj...? Co my, psy? - osoby siedzące naokoło mnie zaśmiały się, co nie uszło uwadze Moody'ego.

- Potter, nudzi ci się? - dopytał jadowitym głosem.

- Niech się Pan Profesor nie denerwuje. - postanowiłam już zluzować, widząc jego wściekły wzrok - Nie, Panie Profesorze, nie nudzę się. - odpowiedziałam przesłodzonym głosem.

- Wracając... - znów spojrzał na Ron'a. - Znasz jakieś?

- Więc... - zastanowił się. - Tata kiedyś mi o jednym mówił... Imperius, czy jakoś tak...

- Twój ojciec na pewno je zna. Kiedyś sprawiło Ministerstwu wiele kłopotów. Warto wam uświadomić, dlaczego. - poczułam lekkie zdenerwowanie pomieszane z przerażeniem.

Podszedł do stolika, na którym stały szklane miseczki przykryte pokrywkami. Podniósł jedną z nich i wziął pająka na rękę. Rzucił zaklęcie powiększające, a następnie Imperio. Stworzonko przeleciało najpierw na pierwszą ławkę, a następnie prosto na głowę Crabb'a.

- Spokojnie. ~ "Spokojnie"? On krzywdzi niewinnego owada i mówi "spokojnie"? To chyba jakieś żarty. - Nic ci nie zrobię. - cała klasa śmiała się, oprócz tych osób, na których lądował pająk.

Kiedy był nad czupryną Ron'a, chłopak miał wyraz twarzy, jakby zaraz miał dostać zawału

- Z czego się śmiejesz? - syknął na Malfoy'a.

Teraz stworzenie było na jego twarzy. Pisnął, co nawet u mnie wywołało krótki śmiech.

- Co ma jeszcze zrobić? - rzucał nim po całej sali. - Utopić się? - ton głosu nauczyciela zrobił się poważny. ~ Zaraz nie wytrzymam! Przywołał go z powrotem do siebie.

Hold my hand, Malfoy... || D.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz