Nie uciekniesz~ 22

63 12 4
                                    

Pov Loren

Spojrzał na mnie niebieskimi oczyma.
Policjanci nie mogli uwierzyć w to zjawisko.

- Jeśli zaraz nie odjedziecie to wam się stanie krzywda. - Oznajmił.

Widziałam jak zagryza zęby, jak ściska pięści. Policja dała znak aby szczelano w jego stronę. Po mimo poszczałów szedł zaparcie w stronę policjanta, który dał nakaz rozszczelenia go.
Złapał go. Mężczyzna zawisł nad ziemią. Był przestraszony.
Resztakimi sił zamachnęłam dłonią aby odepchnąć Leondre. Mężczyzna upadł. Zaczęli znów szczelać.

- Przestańcie! - Krzyknęłam. - Stanie wam się krzywda!

Nie słuchali mnie. Leondre wstał wkurzony. Każdego z nich zabijał po koleji.

- Leondre przestań! - Płakałam.
On stał się bronią do zabijania.
Walnęłam w ziemię pięścią. Nadmuch powietrza przewrócił wozy na bok. Wstałam po mimo trudu. Leondre wyciągnął lodowy kolec. Powietrzem wymachnełam w jego stronę. Upadł.

- PRZESTAŃ! Ci ludzie nie mieli prawa zginąć! - Po moich policzkach nadal płynęły łzy.

Podszedł do mnie. Spojrzał w moje oczy. Nagle drgnął kiedy jeden z młodych policjantów wbił mu w plecy jego lodowy kolec. Złapał go rozgryzając kark.
Mój oddech przyspieszył.

- Ktoś jeszcze chętny? - Zapytał do ocalałych. Krew ciekła z jego ust. Jego oczy nie były już niebieskie. Były jak nicość tyle, że biała. Złapał mnie za dłoń ciągnąc.

- Leondre! Ała..! To boli! - puścił mnie kiedy byliśmy w lesie. - To było okropne co zrobiłeś! Zabiłeś ich tak po prostu. Oni nie odpuszczą. Naślą wojska. To koniec! - Prawię upadłam na ziemię. W ostatnim momencie Leondre złapał mnie. Przytulił mnie.

- Nikt się nigdy o niczym nie dowie. Uciekniemy. - Zaszeptał, nie puszczając mnie z swoich obięć.

- Ledwo co chodzę... Nie damy rady.

Złapał mnie za ramiona, mocno przyciskając abym stała prosto. Abym spojrzała w jego oczy.

- Nie ma problemu. Nie dopadną nas!

Poczułam strzały w moje plecy.

- Fuck - Krzyknął Leondre. - Spojrzał na mnie. Kiwnął głową.

Upadłam na kolana. Słyszałam za sobą jak krzyczą, jak kości łamią się, a krew wycieka.

- Wszystko dobrze? - Wytarł swoje usta o rękaw bluzy.

- Nie boli tak mocno.

-Musimy iść do mnie. - Wziął mnie na ręce. Zaczął biec.

~~~

Moje ciało pociło się. Było mi gorąco.

- Szlak... dostałaś zakarzenia. - Walnął pięścią w materac.

- Przecież to nic takiego. Wkrótce rany się zagoją.

- Chcesz się męczyć? Ktoś musi wyjąć ci te groty z pleców.

- Wiele rzeczy przechodziłam. Jestem w pół nieżywa. Wszystko się ułoży. Powiedz mi lepiej czy masz jakiś plan?

- Nie mam planu. - Rozpłakał się. - Może gdybym oddał się im tobie nic by się nie stało? W końcu wszystko to moja wina.

- To wina Charliego... - Ciężko było mi to powiedzieć. - Jest z nim coś nie tak.

- Nie interesuje mnie on. Jesteś dla mnie ważna ty. Musimy wykurować cię. Dwa dni lub więcej potrwa za nim zjadą nas tu.

- Musimy uprzedzić Charliego.

- Nie wiemy nawet gdzie jest! Po za tym zostawił nas.

- Będą szukać nie tylko nas. Jeśli znajdą i jego nie dadzą spokoju. Będą szukać na całym świecie. Z skąd masz pewność, że jeśli wyjedziemy do innego kraju tam też nie będą szukać?

- Nie wiem...poddaje się. Nie chcę cię stracić.

- Ja ciebie też - Przyłożyłam dłoń do jego policzka.

Chłopak nachylił się na de mną, całując głęboko. Słyszeliśmy dzwonek telefonu w jego spodniach.
Nie chcąc chłopak odszedł o de mnie odbierając komórkę.

Nikt się mnie tu nie spodziewał muahaha 😂

 Jestem Skaza (Oszukać Przeznaczenie)||L.D I Ch.L +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz