- Od początku to był twój plan... - zwrócił się ze złością Thorin do Gandalfa przerywając tą piękną scenę. - ...szukac schronienia u naszego wroga!
- Nie masz tutaj żadnych wrogów drogi Thorinie - odparł spokojnie czarodziej - jedynym źródłem złej woli jesteś ty sam.
- Myślisz, że elfy pobłogosławią naszej wyprawie? - spytał z kpiną Dębowa Tarcza - Zechcą nas powstrzymac.
- Oczywiście, ale mamy pytania i potrzebujemy odpowiedzi - mój mąż pokonany spuścił głowę - Jeśli chcemy odnieśc sukces powinniśmy działac taktownie, z niemałym wdziękiem i urokiem, dlatego mówienie lepiej zostaw mnie, ewentualnie swojej żonie.
- Arissa, wiesz gdzie jesteśmy?! - zapytał Thorin.
- Jestem tego w pełni świadoma - odpowiedziałam spokojnie
- Zaprowadziłaś nas do elfów! - fuknął zdenerwowany
- Zrobiłam to z woli Gandalfa - obróciłam się do niego, już lekko rozdrażniona - To dla naszego dobra... rozmawialiśmy już na te temat - końcówkę wypowiedziałam ciszej. Zrezygnowany skinął głową i ruszył za resztą prowadzoną przez Mithrandira ścieżką w dół.
Po parunastu minutach doszliśmy do głównego wejścia do Rivendell. Na dziedziniec dostaliśmy się idąc po niezbyt szerokim, ale też nie za wąskim mostkiem nad strumieniem do którego wpadało parę malowniczych wodospadów. Z lekkim uśmiechem na ustach rozglądałam się po Dolinie. Całkiem dobrze mi się tu mieszkało. Kiedy doszliśmy na główny plac kompani zaczęli badac wzrokiem to miejsce. Nie minęła chwila, a na schodach przed nami ujrzałam znajomą mi twarz. Gandalf również zwrócił uwagę w to miejsce.
- Mithrandirze! - przywitał się elf.
- Ach, Lindir - uśmiechnął się czarodziej.
- Híril nin (Moja pani) - zwrócił się do mnie pochylając głowę i kładąc dłoń na sercu. Noo, wiecie jak. Powtórzyłam gest. - Lastannem i athrannedh i Vruinen. ( Słyszeliśmy, że przekroczyłeś Dolinę.) - powiedział do Gandalfa.
- Muszę porozmawiac z Elrondem - rzekł poważnie.
- Mojego pana tutaj nie ma - odparł.
- Nie ma go... - zamyślił się Mithrandir - A gdzie jest? - Lidir nie zdążył odpowiedziec, bo do naszych uszu dobiegł dźwięk rogu, taki sam, jaki usłyszeliśmy w Ukrytym Przejściu. Zaraz dostrzegłam na moście z dziesięc koni, z elfami na grzbietach.
- Ifrid bekar! Zawrzec szyki! - usłyszałam Thorina. Kompania od razu sięgnęła po broń i stanęła w kręgu zaciągając do środka najmłodszych i włamywacza. Ja stałam przy boku Gandalfa, więc nie dołączyłam do nich i tylko przewróciłam oczami. Chwilę potem krasnoludy zostały okrążone przez wierzchowce Quendich. Czarodziej próbował uspokoic towarzyszy, ale oczywiście bez skutku. Konie zatrzymały się, a potem z jednego z nich zsiadł on... nasz gospodarz.
- Gandalfie!
- Drogi Elrondzie - przywitał go z uśmiechem czarodziej - Mellonnen! Mo evínedh? (Przyjacielu, gdzie byłeś?)
- Farannem 'lamhoth i udul o charad. Dagannem rim na Iant Vedui. (Polowaliśmy na orków z południa. Zabiliśmy ich sporo na Ukrytej Ścieżce). - odparł i podszedł do Mithrandira ściskając go lekko - Witaj... Dziwne, że orkowie podeszli tak blisko naszych granic, coś lub ktoś musiał ich tutaj zwabic.
- Cóż to możemy byc my - powiedział czarodziej, na co Thorin wyszedł przed grupę.
- Witaj Thorinie, synu Thraina - rzekł Elrond.
CZYTASZ
Forever together
FantasyŻycie Arissy nigdy nie było nudne ani kolorowe, jednak wszystko diametralnie się zmienia kiedy spotyka Thorina. Potem poszło tak szybko - pierwszy pocałunek, wesele. Nic nie wskazywało na jakiekolwiek schodki, które nieustannie się pojawiały. Czy...