Niedługo po tym, jak przybyli kompani z Esgaroth zostali gorąco powitani przez resztę, Thorin przyszedł i rozkazał szukac Arcyklejnotu, czym od razu zgasił całą radośc. Na chwilę obecną, po tym co mi zrobił ostatnio, kiedy z nim rozmawiałam, nie miałam specjalnie ochoty mu się sprzeciwiac.
Zagonił wszystkich do skarbca, a sam grzebiącym w złocie krasnoludom przyglądał się z balkonu. Już nie raz i nie dwa potknęłam się i wylądowałam w stercie złotych monet. Co chwilę w moje oczy rzucały się pojedyncze rubiny, czy szmaragdy oraz przeróżne wyroby z klejnotów, jednak po Klejnocie Króla nie było śladu.
- Macie coś?
- Ani śladu!
- Szukajcie dalej - odparł lekceważąco Dębowa Tarcza - Szukajcie aż znajdziecie!
W morzu cennych kamieni siedzieliśmy już kilka godzin, ale nadal bez efektów. Widziałam, jak w pewnym momencie Thorin odwrócił się w drugą stronę, więc wykorzystałam to i wygrzebałam się spomiędzy złota, po czym weszłam po schodach na podwyższenie, gdzie stał.
- Thorin, siedzimy w tym skarbcu już pół dnia, daj im odpocząc! - krzyknęłam, mając dosyc tego wszystkiego.
Krasnolud obrócił się do mnie i obrzucił mrocznym spojrzeniem.
- Nikt stąd nie wyjdzie, dopóki Arcyklejnot się nie znajdzie - warknął.
- To nie są zwierzęta! - zdenerwowałam się - Nie mogą ciągle ci usługiwac, a ty nie możesz ich tak traktowac!
- Nie podnoś na mnie głosu! - ostrzegł, sprawiając, że niektórzy towarzysze podnieśli głowy, by zobaczyc co się dzieje.
- Staram ci się przemówic do rozumu! Skoro tak bardzo chcesz go znaleźc, to dlaczego sam nie poszukasz?!
- Jestem królem i mam od tego ludzi!
- Prawdziwy król nigdy by tak nie powiedział!
- Trzymaj język za zębami i lepiej bierz się do roboty! - krzyknął, jednak nie ruszyłam się z miejsca.
- Nie widzisz?! Nikomu nie zależy na tym kamieniu tak, jak tobie! Stajesz się jak twój dziadek!!!
- NIE JESTEM JAK MÓJ DZIADEK! - ryknął.
Potem wszystko stało się tak szybko...
W ułamku sekundy dostałam pięścią prosto w nos z taką siłą, że musiałam się podtrzymac barierki, żeby nie upaśc na podłogę.
- Thorinie... - sapnął Bilbo, stojący niedaleko.
Dotknęłam delikatnie opuszkami bolącego miejsca, a kiedy odsunęłam je od twarzy zobaczyłam na palcach czerwoną ciecz.
Drżąc, wyprostowałam się i spojrzałam przerażona na męża.
- Masz rację... - szepnęłam chwiejnie - Nie jesteś jak Thrór...
Wzięłam głęboki wdech, starając się opanowac.
- JESTEŚ JESZCZE GORSZY NIŻ ON!!! - wydarłam się i wybiegłam korytarzem.
Pędziłam, jakby ścigało mnie stado wargów, uważając, żeby się nie wywalic, bo oczy miałam całe zalane łzami, które strumieniami spływały mi policzkach.
Przebiegłam spory kawał i znalazłam się w mojej komnacie. Migiem zamknęłam drzwi i oparłam się o nie plecami, starając się złapac oddech.
Nie mając siły, żeby utrzymac się na nogach, ocierając plecami o wejście, zjechałam na podłogę i podwinęłam kolana. Wpatrywałam się nieobecnie w ścianę na przeciwko.
CZYTASZ
Forever together
FantasyŻycie Arissy nigdy nie było nudne ani kolorowe, jednak wszystko diametralnie się zmienia kiedy spotyka Thorina. Potem poszło tak szybko - pierwszy pocałunek, wesele. Nic nie wskazywało na jakiekolwiek schodki, które nieustannie się pojawiały. Czy...