Rozdział 2: Nie każdy książę świętym

2.1K 83 55
                                    


- Skoro znalazłaś rodziców, myślę, że zamieszkasz tutaj, więc chciałbym żebyś mówiła mi po imieniu. Mam serdecznie dosyc tego 'wasza wysokośc'. 

- Będę na ty z księciem??  To zaszczyt!  - rozemocjonowałam się - Ups, wybacz, ale jestem dośc energiczną osobą.

- Zauważyłem  - mruknął, ale mimo to uśmiechnął się do mnie. - Oprowadzić cię po zamku?

- No pewnie!!! - ucieszyłam się - To znaczy, z przyjemnością - poprawiłam spokojniej.

Przeszliśmy kawałek w ciszy. Kiedy przemierzaliśmy długi korytarz, kawałek na przeciwko od nas zobaczyłam młodego krasnoluda , idącego w naszą stronę. Gdy był bliżej zobaczyłam jego jasnobrązowe włosy i zielono-niebieskie oczy. Na twarzy miał niewielki zarost i miałam wrażenie, że kogoś mi przypomina...

- No świetnie... - burknął Thorin, zauważając przechodnia.

- Nie wierzę! - wykrzyknął tamten , stając obok - Nie chwaliłeś mi się, bracie, że znalazłeś w końcu dziewczynę!

- To nie jest moja dziewczyna - jęknął, przewracając oczami - Spotkaliśmy się w lesie, podczas polowania, szukała rodziców - wyjaśnił - Frerin, to Arissa, Arissa, mój brat Frerin.

- Gdybym wiedział, że upolujecie taką piękność, pojechałbym z wami - powiedział, mrugając do mnie i wyciągając rękę.

Podałam mu dłoń, myśląc, że ją uściśnie, a nie pocałuje...

Nie byłam przyzwyczajona do takiego traktowania, więc poczułam się trochę dziwnie.

- Miło mi cię poznać, książę - odparłam lekko zmieszana.

- Błagam cię, jaki książę?! Mów mi Frerin! - posłał mi głupkowaty uśmiech.

Już wiedziałam, że się dogadamy.

- A ty nie miałeś przypadkiem bawić się z Dis? Dzisiaj twoja kolej - przypomniał mu Thorin.

- Lisa mnie wyręczyła - odpowiedział - Przyszła do niej i bawią się w 'herbatkę' - zrobił w powietrzu cudzysłów.

- Kim jest Dis? - spytałam, czując się kapkę zagubiona w tym wszystkim.

- Nasza młodsza siostra - wyjaśnił brunet.

- Obiecałem, że oprowadzę Arissę po Górze, więc mógłbyś już dać nam spokój? - zapytał czarnowłosy.

- Dać wam spokój? No co ty?! Idę z wami! Pewnie chciałeś pokazać jej królewską bibliotekę, albo coś takiego...

- Nieprawda!

- Swoją prywatną bibliotekę?

- Może... - odwrócił wzrok starszy.

- Mi to się wydaje, że zamiast starych zwojów pełnych bajek o wróżkach to wolałaby zobaczyć naszą arenę treningową.

- Macie tu arenę treningową?! - wtrąciłam się zachwycona.

- Ha! Mówiłem. - uśmiechnął się triumfalnie Frerin. - Tak więc wybacz, bracie...

Okej, tym razem to mnie na maksa zaskoczył.

Krasnolud wziął mnie na ręce i zaczął uciekać przed starszym bratem.

- Frerin, co ty wyprawiasz?!

- Porywam cię - wysapał w biegu - Żebyś nie oglądała kronik o powstawaniu innych kronik.

- Umiem iść sama! 

Forever togetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz