Rozdział 35: Wędrówka przez Puszczę

814 32 9
                                    

Od naszego spotkania z orkami minęło kilka dni, które upłynęły na szczęście spokojnie. Mieliśmy dobre tempo, jak na razie żadnych wrogów nie było widac. Codziennie udało nam się zatrzymac na dwa posiłki więc było naprawdę dobrze.

Zostało nam ostatnie parę godzin drogi, ale od samego ranka niebo całkowicie zasłonięte było szarymi, deszczowymi chmurami, co wcale nie zachęcało do podróży.

Po południu naszym oczom ukazała się na horyzoncie Mroczna Puszcza, która w ogóle nie przypominała mi Zielonego Lasu, którym była wcześniej. Już z daleka miałam złe przeczucia co do przechodzenia tą drogą, jednak nie mieliśmy wyboru, jeśli chcieliśmy zdążyc dotrzec do Góry przed Dniem Durina.

Kiedy wreszcie dotarliśmy na skraj lasu Gandalf zsiadł z konia i podszedł bliżej wejścia.

- Brama elfów - oznajmił oglądając zarośla, po czym dodał - Tędy pójdziemy przez Mroczną Puszczę.

- Ani śladu orków

Usłyszałam niedaleko głos Dwalina.

- Szczęście nam sprzyja.

Czarodziej skinął głową i spojrzał na coś na pobliskim wzniesieniu. Podążyłam za jego wzrokiem i zobaczyłam Beorna w jego zwierzęcej formie.

- Możecie puścic kuce. Niech wracają do swojego pana - polecił.

Zsiadłam z kuca i przyjrzałam się lasowi. Nie robił na mnie dobrego wrażenia.

- Ten las wygląda źle - powiedział Bilbo stając obok mnie - Jakby toczyła go choroba. Nie da się go jakoś obejśc?

- Tak, jeśli zboczymy dwieście mil na północ, albo na południe - odparł Gandalf przechodząc przez bramę - czterysta.

Podeszłam do kuca, żeby pomóc Thorinowi zdejmowac bagaże. On też miał niemrawą minę na myśl o naszej wędrówce. Zdjęłam dwie torby zza siodła i przewiesiłam na ramiona. Kiedy przeniosłam wzrok na hobbita, zobaczyłam jak twardo wpatruje się w ziemię i ciężko oddycha. Nagle jakby się ocknął, a ja spojrzałam na niego zaniepokojona.

- Panie Baggins?

Ale zanim zdążył jakkolwiek zareagowac z lasu żwawym krokiem wyszedł Mithrandir mówiąc głośno:

- Mój koń zostaje! Muszę go miec.

Od razu usłyszałam wokół zaskoczone i niezadowolone pomruki.

- Chcesz nas zostawic - domyślił się Bilbo.

- Nie chcę, ale nie mam innego wyjścia - wyjaśnił brzmiąc zrezygnowany.

Włamywacz spojrzał nieco zawiedziony na ziemię.

- Zmieniłeś się Bilbo Bagginsie. Nie jesteś już tym hobbitem, który opuścił Shire - oznajmił i podniósł brwi.

- Chciałem ci powiedziec - zaczął - ja... znalazłem coś w tunelach goblinów.

Uważnie czekałam na odpowiedź. Byłam bardzo ciekawa co powie, sama zauważyłam, że od tamtej pory zachowywał się trochę inaczej.

- Co takiego? - dopytywał wciąż nie uzyskując odpowiedzi - Co znalazłeś?

Hobbit odetchnął głęboko i widziałam, że wahał się, co powiedziec.

- Bojowego ducha - odparł, ale miałam wrażenie, że nie jest to do końca prawda.

- To dobrze, bardzo dobrze. Przyda ci się. - powiedział czarodziej i podszedł do swojego wierzchowca. - Będę na was czekał na płaskowyżu, tuż obok Ereboru. Strzeżcie mapy i klucza - polecił, po czym dodał patrząc uważnie na mojego męża - I nie wchodźcie do Góry beze mnie.

Forever togetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz