Następnego dnia po tym, jak byłam u Barda, ruszaliśmy do Góry. Wczoraj kompani znowu zorganizowali sobie jakąś małą imprezkę z alkoholem, no i chyba nie muszę mówic, jak to się skończyło. Jednak ani ja, ani Thorin nie byliśmy z nimi - sprawdzaliśmy ostateczne przygotowania do drogi, opracowywaliśmy trasę i co, ile nam zajmie. Nie mieliśmy czasu na zabawę.
W Dzień Durina wraz z mężem wstałam jeszcze przed pojawieniem się słońca na niebie. Na uliczkach nie było o tej porze żywej duszy, a wszędzie wokół panowała błoga cisza. Spakowałam kilka swoich toreb oraz przygotowałam każdemu nowe płaszcze i bronie, które zaoferował nam władca miasta.
Wraz z pierwszymi promieniami słońca zaczęliśmy budzic towarzyszy, by jak najszybciej i bez zbędnych ceregieli opuścic Esgaroth, jednak nie udało się, bo kiedy wyszliśmy z budynku, na zewnątrz zgromadziła większośc mieszkańców.
Najpierw na łódź załadowaliśmy nasze bagaże, dopiero potem zaczęliśmy wchodzic my.
- Wiecie, że jednego brakuje? - odezwał się Bilbo, kiedy gęsiego przedzieraliśmy się przez tłum. - Gdzie Bofur?
- Jeśli nie przyjdzie zostawimy go - odparł Thorin - Nie możemy marnowac czasu.
- Poczekajmy jeszcze parę minut - powiedziałam.
Częśc kompanii była już na łodzi. Stałam jeszcze na brzegu z mężem i pilnowaliśmy 'załadunku' .
- Ty nie.
Obróciłam się i zobaczyłam jak Thorin zatrzymuje próbującego wejśc na łódź Kiliego.
- Musimy się spieszyc, spowolniłbyś nas - kontynuował podając innym broń.
- Co ty mówisz? Idę z wami - odpowiedział zdezorientowany siostrzeniec, uśmiechając się trochę, jednak ten uśmiech wyglądał jak błaganie, by to co usłyszał nie było prawdą.
- Nie, nie - pokręcił głową jego wujek.
- Muszę tam byc, kiedy znajdziemy ukryte drzwi, kiedy zobaczymy sale naszych ojców, Thorinie - przekonywał Kili, jednak wiedziałam, że mu się nie uda.
- Kili - przerwał mu - Zostań, odpocznij, dołączysz kiedy będziesz zdrowy - powiedział mój mąż lekko pocierając włosy bruneta. Czułam, jak serce mi się kroi, kiedy patrzyłam na ból na twarzy siostrzeńca.
- Ja też zostanę - odezwał się Óin, wysiadając z łodzi - Mam obowiązek opiekowac się rannymi.
- Wuju, wychowaliśmy się na legendach o Górze. - dołączył się Fili - Sam nam je opowiadałeś, a teraz każesz mu zostac? - spytał z pretensją.
- Fili... - próbowałam złagodzic sytuację, ale nie za bardzo wyszło.
- Będę go niósł, jeśli będę musiał - dodał pewnie.
- Fili, kiedyś będziesz królem, wtedy zrozumiesz - przerwał blondynowi stanowczo Dębowa Tarcza. - Nie narażę całej wyprawy dla jednego krasnoluda. Nawet dla siostrzeńca.
Fili spojrzał na brata, po czym wysiadł z łodzi, jednak zatrzymał go Thorin.
- Fili, nie bądź głupcem. Twoje miejsce jest z nami.
- Moje miejsce jest z bratem - odparł i odszedł.
- Daj mi chwilę - powiedziałam do męża i podeszłam do chłopców, po czym spojrzałam na starszego siostrzeńca.
- Ty też chcesz, żeby tutaj został - stwierdził, nie pozwalając mi dojśc do słowa.
- Fili, zrozum, ja próbuję was chronic - tłumaczyłam.
CZYTASZ
Forever together
FantasyŻycie Arissy nigdy nie było nudne ani kolorowe, jednak wszystko diametralnie się zmienia kiedy spotyka Thorina. Potem poszło tak szybko - pierwszy pocałunek, wesele. Nic nie wskazywało na jakiekolwiek schodki, które nieustannie się pojawiały. Czy...