Rozdział 37: Rudowłosa bohaterka i coś o przyszłości

830 40 19
                                    

Siedziałam w swojej celi opierając się o ścianę i beznamiętnie wpatrując w kamienną ścianę naprzeciwko mnie. Od mojej 'rozmowy' z Thranduilem minęło już dobre kilka godzin, ale złośc i negatywne emocje do tej pory całkowicie mi nie przeszły.

Oblizałam wargi i wypuściłam pomruk. Nie tak wyobrażałam sobie naszą podróż. Gdyby nie ta blond włosa lala bylibyśmy już na pewno daleko od tego przeklętego pałacu.

Usłyszałam kroki, a zaraz potem ktoś uchylił drzwi od mojej celi. Podniosłam wzrok i zobaczyłam rudą elfkę, wsuwającą do środka tacę z jakimś jedzeniem i miskę wody.

- Co to ma byc? - spytałam marszcząc brwi.

- Jedzenie, nie widac? - mruknęła - Jesteś kobietą, potrzebujesz go częściej niż inni.

- Niczego nie tknę, dopóki reszta nie dostanie tego samego - oznajmiłam i skrzyżowałam ramiona na piersi.

Chwilę później elfka odeszła, a ja kątem oka spojrzałam na pożywienie. Muszę się przyznac - bardzo kusiło mnie, żeby po nie sięgnąc. Od kilku dni nie miałam niczego porządnego w ustach, przez co trud sprawiało mi nawet wstanie z miejsca. Z głodu czułam już na języku smak tego pieczywa i przyjemne orzeźwienie, dzięki wodzie przepłukującej moje suche gardło, ale powiedziałam, że niczego nie tknę. Obiecałam. Co z tego, że sama sobie, ale ja zawsze dotrzymuję słowa.

Ku mojemu ogromnemu zdumieniu ledwie parę minut później przez kraty zobaczyłam, jak elfy rozdają jedzenie pozostałym, a przed wejściem znowu pojawiła się tamta dziewczyna.

- Czy teraz się posilisz? - zapytała podnosząc brew.

Spojrzałam znowu na tackę. Tym razem nie mogłam się oprzec.

- W porządku - westchnęłam i podniosłam kromkę, po czym wzięłam kęs. Może i nie dorównywało temu Bombura, ale mogłam się nim nasycic. Widziałam, że obraca się i zaczyna odchodzic, ale poczułam jej się coś winna...

- Dziękuję ci - powiedziałam.

Zatrzymała się podeszła z powrotem bliżej.

- Nie musisz - odparła

- Ochroniłaś przed śmiercią głodową kompanię i uratowałaś mojego siostrzeńca. Naprawdę jestem ci wdzięczna.

- Miło mi - podniosła lekko kąciki ust - Takie słowa od królowej spod Góry nie są niczym.

Uśmiechnęłam się do niej. Jednak nie jest taka zła, jak się wydawała.

- Twój siostrzeniec... ten młody brunet, prawda?

Kiwnęłam głową, ale nie odezwałam się, więc kontynuowała:

- Kiedy zamykałam go w celi powiedział, że może miec coś w spodniach. - powiedziała

Podniosłam brwi i prychnęłam cicho śmiechem.

- Chciał, żebyś go przeszukała... A ja się dziwię, że jeszcze nie ma dziewczyny.

- Jak to jest? - spytała cicho - Miec swojego jedynego?

Uśmiechnęłam się na to pytanie.

- To wspaniałe uczucie... W każdej chwili masz pewnośc, że jest ktoś taki, kto zawsze cię wysłucha, pocieszy. Ale to też strach. Zawsze, kiedy Thorin wyjeżdżał gdzieś beze mnie bałam się, że coś mu się stanie. Utrata kogoś takiego to najgorszy istniejący ból i ... nikomu nie życzyłabym czegoś takiego.

- Mówisz tak, jakbyś tego doświadczyła - stwierdziła.

- Straciłam rodziców - odparłam cicho - Tak jak moja druga połówka byli jedyni tacy na świecie.

Forever togetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz