Tydzień później....
Sfrustrowana, wkurwiona, zmartwiona, wystraszona, nadpobudliwa, nieufna. To właśnie czułam w tym momencie waląc w worek wypełniony piaskiem.
- Kam wystarczy już! - usłyszałam obok krzyk. Odwróciłam się i spojrzałam w oczy Tonego.
- Zabije sukinsyna!! Rozumiesz!!!- wrzasnełam waląc ostatni raz w worek, tak mocno że szwy na jego łączeniu się rozpadły i cały piasek rozsypał się u moich stóp.
- Jesteś zdenerwowana. Opanuj się. Wiesz że on tego chce?
- Wiem kurwa!! Wiem!!! - usiadłam po turecku na podłodze. Chłopak usiadł na przeciwko.
- Kai cały czas pracuje nad kodem. Musisz wytrzymać jeszcze trochę.
- Wiem, ale to że nie mogę go dostać w swoje łapy i ukarać za to co zrobił mi i Taehyungowi, to aż mnie nosi - warknełam zdejmując rękawice.
- Jesteśmy coraz bliżej. Wiemy kim jest, teraz tylko trzeba go znaleźć.
- Sądziłam, że zginął w tamtym wypadku samochodowym. Był przy mnie tyle lat. Zawsze mogłam na niego liczyć. Nawet gdy byłam kurwą Szymona - powiedziałam pocierając nasadę nosa.
- Po notatkach Szymona było wiadomo że ktoś trzyma go w garści. Będąc bliżej ciebie a na początku Szymona mógł kontrolować każdy wasz ruch bez cienia podejrzeń. Grunt zaczął mu się palić pod nogami gdy zginął Szymon. Sądząc po sekcji zwłok Szymona dostał od ciebie tylko w klatke piersiową. Przecież byłaś niedoświadczonym strzelcem. Nie dała byś rady go wtedy odstrzelić. On był z nim w pokoju i to on dokończył sprawę. Gdyby tego nie zrobił nie miał by nad tobą kontroli.
- To fakt- odparłam. - Wszystko zaczęło się układać w całość kiedy zgineła Klara, to była mądra dziewczyna. Gdyby nie włosy w jej ręku, w życiu nie dowiedziała bym się kim jest główny rozgrywający. Ale dlaczego to zrobił?
- Bo jest w tobie zakochany po same uszy. Ta miłość jest chora. Wykorzystał Taehyunga by się do ciebie zbliżyć. Gdyby Tae nie opamiętał się w ostatniej chwili, prawdopodobnie już byś nie żyła. - zagryzłam wargę do krwi. Teraz wiedziałam dlaczego gracz był zawsze krok przede mną. Ale dlaczego wycofał się i teraz kontroluje wszystko z daleka? Wiedziałam że prędzej czy później upomni się o mnie. On jest psychicznie chory. Wiedziałam to teraz. Jednak dlaczego nie zauważyłam tego wcześniej.
- Powinnaś odpocząć choć jeden dzień iść do fryzjera czy kosmetyczki na jakiś masaż. - odezwał sie Tony a ja na niego spojrzałam.
- Masz rację czas by wróciła ta mała sprytna kurwa - uśmiechnełam się złośliwie.
Wieczorem wróciłam do hotelu całkiem odmieniona. Doczepiłam włosy, i lekko rozjaśniłam. Pedikiury i Manikiury to jedyne rzeczy które należą do tych czynności które należą się każdej kobiecie raz na jakiś czas.Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do moich chłopców przez wideo rozmowę.
- Cześć jak tam? - uśmiechnełam się widząc jak siedzą na podłodze i bawią się zabawkami.
- Hej wszystko dobrze mały się już przyzwyczaił do nowego miejsca, a dziadkowie są wniebowzięci. - uśmiechnął się Taehyung. - Była dziś u nas JiSoo z SunGi świetnie się bawili chodz jest miedzy nimi spora roznica wieku.
- Trzy lata to nie dużo - odparłam. Patrzyłam na synka i się uśmiechałam.
- Byłaś u fryzjera?- przeniosłam wzrok na Tae.
- Byłam musiałam coś zmienić.
- Nie musiałaś i tak wyglądałaś ślicznie.
- Dziękuję. Słuchaj Tae czy nikt was nie znajdzie?
- Nie jesteśmy bezpieczni jest znami cały czas ochrona i jeden z chłopaków. Co się dzieję?
- Wiem już kim jest gracz - odezwałam się i wtedy ktoś zapukał do mojego hotelowego pokoju. - Poczekaj chwilę. - podeszłam z telefonem w ręku do drzwi - Kto tam?
- Obsługa!
- Nic nie zamawiałam! - to wzbudziło moje podejrzenia. Spojrzałam na telefon gdzie Tae marszczył brwi. Wskazałam palcem by był cicho.
- Ależ jest dla ciebie specjalna przesyłka Sofia! - w ostatniej chwili ktoś strzelił prosto w judasza a potem zaczął strzelać w drzwi tak żeby mnie przez bie trafić. Ruszyłam biegiem w głąb pokoju. Chwyciłam za broń i schowałam się za ścianą.
- Rozłączam się. Chroń naszego syna Taehyung - powiedziałam i wyłączyłam telefon. Schowałam go w biuście i odblokowałam broń. Nagle usłyszałam kopnięcie a potem jak drzwi wypadają z zawiasów na korytarz. Przełknełam gulę w gardle. Widziałam cień na podłodze jak ktoś zmierza w stronę sypialni gdzie się ukryłam. Zagryzłam dolną wargę. Widząc głowę napastnika wysunęłam broń i mierzyłam w jego skroń.
- Oddaj broń, tylko powoli - warknełam Patrzyłam jak ostrożnie przesuwa broń w moją stronę, a ja szybkim ruchem mu ją wyrwałam. - A teraz siadaj - syknełam. Patrzyłam jak mężczyzna powoli idzie w stronę łóżka i siada.
- Przysłał Cię on prawda?
- Tak. - odparł krótko i patrzył mi w oczy.
- Kamila!!- usłyszałam głos Tonyego
- Sypialnia!!- po chwili obok mnie stał chłopak trzymając broń w dłoni.
- W porządku?
- Tak - odparłam. - Zabieramy tego wsiaża do firmy niech chłopaki się nim zajmą i wycisnął z niego co się da.- opuściłam broń i podeszłam do mężczyzny walnełam go kolbą w łep, a ten padł.
- Muszę to szybko załatwić muszę sprzątnąć Gracza inaczej on sprzątanie mnie, a ja mam dla kogo żyć. - powiedziałam i westchnełam.
Potarłam czoło zmęczona tym ciągłym uciekaniem atakami z doskoku. Siedziałam na swoim fotelu w biurze i czekałam aż zjawią się chłopcy. Kiedy w końcu przyszli popatrzyłam na nich. Jako pierwszy usiadł Tony potem Kai i Adrian nowy szef ochrony.
- Może załatwimy to rano szefowo jesteś zmęczona.
- Nie Kai wszystko w porządku. Powiedz co masz. - chłopak skinął głową i otworzył laptopa.
- Jego prawdziwa tożsamość to Gregorii Tarancio. Jego matka to włoszka córka bossa, jego ojciec to polak ale nie znamy jego personali. Jego matka zmarła gdy miał piętnaście lat na raka. Gdy skończył 18 lat przyjechał do Polski i zaczął szukać ojca. Miał też być tak jakby naszym ambasadorem w komunikacji między nami a Włochami. Jednakże został ochroniarzem Szymona resztę już wiesz.
- A to skurwiel - warknełam,- a co z tym IP komputera?
- To kawiarenka internetowa w Warszawie.
- Są tam kamery?
- Nie ma. - wzięłam głęboki wdech by to wszystko jakoś ogarnąć i się uspokoić.
- Znajdzicie go kurwa!- warknełam.
- Znajdziemy na pewno.
- Adrian wzmocnij moją ochronę. Tony popytaj na mieście, Kai spróbuj go jakoś namierzyć cały czas miej na oku mój komputer i telefon. Gdy tylko coś się pojawi od razu szukaj. - powiedziałam i przymknełam oczy - Możecie już iść - odparłam sennie i zamknęłam oczy. Mężczyźni wyszli z gabinetu zostawiając mnie samą. Byłam za bardzo zmęczona by cokolwiek jeszcze robić i mówić, chciałam odpocząć. Pojechać do moich chłopców i móc wreszcie ich przytulić i spędzić z nimi czas. Wyjechać na wakacje czy coś. Kiedy tak spałam poczułam jak unosze się w powietrzu i uchyliłam oczy widziałam jakąś twarz i silne ramiona które mnie obejmowały i gdzieś wynosiły. Moja zwisająca ręką sięgnęła za pasek z tyłu i wyciągnęłam pistolet.
- Nie radzę - warknełam.
- Uspokój się Kam chcę Cię tylko zanieść do łóżka.- otworzyłam szerzej oczy.
- Co ty tu robisz? - warknełam
- Martwi mnie twoje zachowanie. Dlatego tu jestem.
- Co z małym?
- W porządku. Jest u moich rodziców. Daj sobie pomóc Kam. Nie jesteś sama. - Spojrzałam w oczy chłopaka i pochyliłam się w jego stronę całując go.
- Uwielbiam Cię tatusiu.
- Ja ciebie też maleńka. Ja ciebie też.
CZYTASZ
I back, daddy 3!!!! /Taehyung +18 // DADDYKINK//
FanfictionKamila wraca po dwóch latach od swojej śmierci. Zmartwychwstanie? Niekoniecznie. Jej oprawcy niespodziewają się iż wróci w momencie, który najmniej im odpowiada. Jak zareaguje Tae gdy poraz drugi jego narzeczona ginie? Czy człowiek może się zmienić...