Rozdział 14 - Biały Wilk

281 26 14
                                    

Doszliśmy do wielkiego domu,  widocznie tam teraz mieszkali i podobno,  jest on własnością tej małej, którą mam na rękach. Poradzili mi bym położył ją w jednej z sypialni i tak zrobiłem. Chwilę przyglądałem się małej istotce. 

Co ona kryje?  Ciekawe czy coś teraz widzi,  czy to prawda co mówili? 

Nagle dziewczyna się obudziła. Ciężko dusząc podniosła się do siadu.

-To nie może być prawda.. - powiedziała chyba sama do siebie.

Dopiero teraz stwierdziła by rozejrzeć. Lekko podskoczyła gdy mnie zobaczyła,  jednak się mnie nie spodziewała.

*Nishoka*

Co on tu robił? 

Nie myślałam,  że uda mi się go przekonać by w ogóle z nami poszedł,  tym bardziej, że "zemdlałam". Z drugiej strony myślałam wciąż o tym co przed chwilą widziałam. Mężczyzna  usiadł obok mnie na łóżku. Nie patrzyłam na niego, nie chciałam.

-Widziałaś coś? 

- A co?  Powiedzieli ci coś? 

- Coś tak,  ale nadal nie wiem czy to prawda. Powiesz mi? 

Nie wiedziałam,  nie wiedziałam czy mogłam. Niby nie czułam żadnego oporu,  lecz zraniło mnie to,  po co to mi pokazaliście?  Po co? 

-.....

- Nie?

Poczułam zbierające się łzy w kącikach oczu.  Nie,  nie mogę teraz płakać,  tym bardziej przy kimś.

Nie mogę tego odkładać..

Nagle odwróciłam się w stronę Macha i spojrzałam mu prosto w oczy.

- Proszę powiedz,  że nie miałeś nic wspólnego z wczorajszym pożarem.

- C-co?  - zdziwił się.

- W tę noc,  gdzie gdybym się nie obudziła wszyscy by zginęli,  trochę im wtedy pomogłam, lecz i tak już nie mieli niczego.  Sprawdzałam gdzie zaczął się pożar,  tak po prostu tył budynku,  przypadek,  tak?   Widziałam ciebie,  Groota,  Marychę i jeszcze kogoś,  rozmawialiście,  trochę posłuchałam, czyżby nie było tam o tym mowy? 

- Poczekaj..  Daj mi wytłumaczyć.

- Chciałeś ich po prostu zabić? Żeby płonęli tak jak ty kiedyś?  Przecież zawsze starałeś się nie kierować nienawiścią.

- Zawsze przerywasz ludziom?  Posłuchaj, to nie do końca tak jak myślisz....

- A jak? 

Odwrócił ode mnie wzrok.

- Tak,  mieliśmy taki plan,  lecz gdy nadszedł odpowiedni czas...  Nadal nie umiałem ich zabić,  a przynajmniej nie chciałem na to patrzeć,  odszedłem przed samą akcją,  to była już ich decyzja czy to zrobią. Gdy was  dziś zobaczyłem pomyślałem,  że się rozmyślili,  ale jednak.

- Hmm,  jednak się nie zmieniłeś...

Spojrzał się na mnie.

- Powiesz im? 

- Nie,  czemu miałabym to robić?

- No nie wiem,  jesteś chyba po ich stronie czy coś.

- Mówię co chce. To jak, nadal nas nienawidzisz?  Mnie?

- Oczywiście - odpowiedział z uśmiechem.

- A skądże takie negatywne do mnie nastawienie?  - też zaczęłam brnąć w żart.

- No wiesz,  normalnie mam dużo sekretów,  a ty po prostu przychodzisz i czytasz ze mnie jak z księgi,  choć ja nadal nie wiem o tobie prawie nic.

- Nie musisz - chciałam wstać,  lecz złapał mnie za nadgarstek.

- To nie fair,  musisz coś zdradzić.

- Hmm,  ok... Gdy zaczęła się apokalipsa miałam trójkę psiaków - uśmiechnęłam się, uwolniłam się z uścisku i odeszłam parę kroków,  lecz szybko rzuciłam jeszcze -  może się zadomowisz.

Poszłam zobaczyć co porabiają Białe Wilki.

Praktycznie wszyscy byli na parterze. Podeszłam do Emilii. 

- Hej - zaczęłam rozmowę.

- O,  już wstałaś,  wszystko dobrze? 

- Tak,  spoko.

Nagle poczułam jak ktoś kładzie rękę na moje ramię. Odwróciłam się i oczywiście był to Blockie.

- Co z  Machem?  Został na górze czy co? - zapytał

- Ym..  Chyba tak,  chwilę z nim tylko rozmawiałam.

- Niedługo kolacja,  Ola ugotowała coś z twoich zapasów.

- Heh,  to będzie ciekawe.

W tym samym momencie za rogiem pojawił się Macho i się oparł o ścianę. Popatrzyłam na Brajana,  który po raz pierwszy od dłuższego czasu go widział.  Podszedł do swojego wujka,  a on ukucną. Po chwili upewnienia, że to nie jawa chłopczyk mocno przytulił  mężczyznę.

- Proszę, nie odchodź już więcej.

- Już dobrze,  Brajan.

Patrzyłam na nich z uśmiechem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Patrzyłam na nich z uśmiechem. Już

udało mi się dopuścić do takiej sytuacji.

Luferek chciał po kolacji zebrać wszystkich i coś ogłosić.  Mimo wszystko byłam dość ciekawa o czym tak bardzo chciał powiedzieć. W końcu wszyscy byli w salonie,  usiadłam na rogu kanapy.

- Już od paru dni Nishoka,  mieszka razem z nami,  choć może lepiej nazwać że to my z nią, heh. Wiele jej zawdzięczamy,  dlatego chciałem oficjalnie nadać jej tytuł Białego Wilka,  nie raz była nim bardziej niż my.  Mam nadzieję że każdy się z tym zgadza?

- Tak.

- Yhym.

- Zdecydowanie.

- Oczywiście.

Nikt nie był przeciwko.

Popatrzyłam na wszystkich.  Na każdą osobą z którą spędziłam te dni,  na nowych przyjaciół,  odwróciłam głowę,  gdzieś pod ścianą uśmiechał się do mnie Macho. Nie wiedziałam co wtedy czuje,  dawno doświadczyłam jakiejkolwiek wdzięczność. Po co są dla mnie tak mili? 

Powiedziałam tylko ciche:

- Dzięki.

______________________________________

Hejo,  ja chyba ostatnio wgl nie umiem się wyrobić (wiecie no, daje czas innym na pisanie ff.... I mnie przeganianie w statystykach xD),  no ale w końcu wszystko jest.  Zaczyna się szkoła,  lecz nie myślę by na razie to jakoś więcej wpływało,  no chyba że naprawdę będę miała zawalone tygodnie nauką,  albo egzaminami.  Na tą chwilę nawet nie chcę o tym myśleć,  więc no..

Do napisania

Gwiazdka?  Komentarz? 

Jestem Księgą- Czas ApokalipsyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz