Rozdział 12 - Zapomniany

288 34 16
                                    

Nagle się  obudziłam.

Czy ja serio zasnęłam? 

Spojrzałam na słońce,  było jakoś przed szóstą, oby jeszcze nikt nie wstał. Wyszłam po cichu z pokoju i udałam się w stronę łazienki,  jakoś trzeba się ogarnąć. Nie jest źle, teraz wypadało by coś przyrządzić do jedzenia i obejść działkę, bo wcześniej tego nie zrobiłam. Na razie nikt nie raczył wstać. Kiedyś moja sąsiadka hodowała kury, w czasie apokalipsy większość uciekła, lecz parę zostało, przygarnęłam je. Łatwy sposób na jedzenie. Dziś znalazłam 3 jajka, dobrze, że jeszcze mam w zapasie. Średnio umiem gotować, ale jakoś trzeba sobie radzić. Na szczęście wszystko jest tak jak było, mogę być spokojna. Zaczęłam robić wielką jajecznicę, nigdy nie robiłam jedzenia dla takiej ilości osób.

- Hej - przywitała się ziewając  BlackWings -  gotujesz?

- Jak widać,  w końcu jestem gospodarzem.

- Skąd masz jajka? 

- Tak jakoś się udało,  mogłabyś obudzić resztę?

- Oczywiście

Kiedy skończyłam przygotowywać śniadanie wszyscy się zeszli.  Przy  posiłku stwierdziliśmy że pójdziemy na zwiady. Dużo osób chciało iść,  więc wyruszyliśmy większą grupką aby później się rozdzielić.  W domu zostali tylko Hotdog,  Emilia,  Ola z Brajanem, Ghool i Ganster.  Poszliśmy w stronę lasu.

Akurat skończyłam przeszukiwać dom razem z Luferkiem, BlackWings i Nethe'em. Niezła mieszanka wybuchowa, co nie? Tak jakoś wyszło, Lufer chciał mieć mnie w zespole ( co mnie bardzo zdziwiło) , chłopaki woleli już iść z Blaszką niż z Netheo, Smoffek było obojętnie ( podobnie ja mi), a Black nie wiem, coś wspominała że chciała zobaczyć jak walczę, nie wiem co w tym wartego uwagi. Co jakiś czas dogryzaliśmy sobie nawzajem, choć chyba najbardziej cierpiał na tym Lufer.

- Netheolandia istnieje! - kłócił się Netheo.

- Nie istnieje, to jest tylko w twojej głowie!

BlackWings chciała coś powiedzieć, lecz w końcu się powstrzymała.

- A ty Nishoka, co sadzisz?

-Ja?  Ymm... jeśli zawsze Hogwart, Obóz Herosów, Akademia Dobra i Zła, Kapitol z 12 dystryktami gdzieś tam istniały , że gdzieś tam w Chicago jest społeczeństwo podzielone na 5 frakcji oraz jest dziewczyna, która może zabijać dotykiem to pewnie Netheoladia też spokojnie istnieje.

W sumie kierowaliśmy się już do miejsca spotkania z resztą, lecz coś nagle usłyszałam. Coś podpowiadało mi, żeby to sprawdzić, zatrzymałam się. Rozejrzałam się, po chwili coś mignęło mi pośród drzew.

- Nishoka, o co chodzi?

- Czekajcie muszę to sprawdzić..

Chyba nie byli zadowoleni.

I pobiegłam.

Ewidentnie ktoś uciekał, powolny nie był, lecz na szczęście ja także nie. O dziwo, byłam coraz bliżej. Wiedziałam, że reszta za mną biegnie i woła, lecz nie zwracał na to kompletnie uwagi. Coraz bardziej mogłam się przyjrzeć  postaci, na pewno był to dorosły mężczyzna.

Natychmiastowo coś zaświtało mi w głowie , jakbym tego kogoś znała, a przynajmniej kojarzyła.

- Czekaj, czemu uciekasz?!

Oczywiście nie dostałam odpowiedzi. Byłoby za łatwo, zaś po głowie kręciło mi się jedno słowa, choć może bardziej imię...

Macho...

-Hej, czekaj no...MACHO!

*IronMacho*

Stanąłem jak wryty. Śledziłem ich,  tak jak w sumie często to robię. Byłem cicho,  zazwyczaj mnie nie słyszeli,  jakbym nawet coś zrobił,   a ona mnie usłyszała, kim jest ta dziewczyna?

 W dodatku nieźle biegała,  lecz gdy krzyknęła moje imię to było za wiele.

Skąd?  Skąd mogła by wiedzieć?

Nie to po prostu nie możliwe,  po prostu był to przypadek.  Nie może wiedzieć,  ok,  widziałem ją z Białymi Wilkami od paru dni,  może coś o mnie wspomnieli, choć zazwyczaj tego nie robią,  ale w tej chwili mam na  sobie zbroję,  która przy okazji zakrywa całą moją twarz,  nie ma szansy by tak po prostu mnie poznała.

Wiedziałem,  że mi się przygląda,  odwróciłem się do niej. Byłem od niej znacznie wyższy.

- Macho , to ty prawda?

- Nie wiem o co ci chodzi?  Po co za mną biegłaś?  - obniżyłem głos.

- Śledziłeś ich?

- Nie ważne.

- Macho, oni cię potrzebują.

Taa, napewno,  a to jak mnie zostawili to już nie ma znaczenia.

- Nie,  muszę już iść,  po prostu mnie zostaw.

- Dlaczego miałabym pozwolić ci odejść,  co jest takiego pilnego? 

Odwracam się. Mam dość. Odchodzę lecz przed twarzą przelatuje mi nóż. Spojrzałem w prawo,  gdzie stała nastolatka, z dokładnie tą bronią w ręce. Nikt nie będzie we mnie rzucać.

- Słuchaj, powiesz innym że po prostu coś ci się przewidziało, nic ci się nie stanie, a ja pójdę w swoją stronę.

- Nadal nie rozumiem co by mogło mi się stać - powiedziała z wrednym uśmieszkiem.

Wiedziałem, że grała na czas.

Nagle coś usłyszałem,  ktoś wołał dziewczynę. Zaraz będą tu Białe Wilki, choć nawet się nie domyslą,  że mogę żyć. Mam jeden plan. Złapałem ją mocno i przyłożyłem swój nóż do jej szyi,  dokładnie w tym samym czasie zdążył do nas podbiec nie kto  inni niż sam Lufer. Od razu wymierzył we mnie swoim karabinem,  z resztą zaraz byli i inni.

- Raczej nic to nie da, no chyba,  nie zależy wam na niej - zacząłem.

Przywódca Białych Wilków,  pokazał by we mnie nie celowali,  oczywiście jedna osoba  została nieugięta,  a dokładnie Stownhead.

- Stown,  to nie sensu,  dajcie mi chwilę... - odezwała się moja zakładniczka.

Chwilę,  tak?

- Wracając,  puszczę ją jeśli zapomnicie że kiedykolwiek mnie widzieliście i przypilnujecie swojej by  nie śledziła nieznajomych.

- A to ciebie mogę,  Macho?  -  spojrzałem się na obecne w tej chwili osoby.

Dziewczyna wykorzystała ten moment i uderzyła mnie w łączenie między częściami zbroi, gdzie był mój słaby punkt, nie mam pojęcia skąd mogła to wywnioskować. I w sumie w ten sposób zaczęliśmy walkę. To  prawda,  że dawno nie toczyłem tak równego pojedynku,  każdy atak nastolatki był przemyślany,  a ostrza wirowały w powietrzu. Żadne z nas nie chciało wyrządzić sobie krzywdy.  W końcu udało mi się mieć nad nią przewagę ,  przygwoździłem ja do ziemi.

- Jednak ci się nie udało mnie wydać.

- Nie byłabym tego tak pewna.

W tym momencie usłyszałem kliknięcie i dopiero zauważyłem,  że jej ręka była na moim karku i że już nie mam maski. 

______________________________________
                                     
 Hejo,  bardzo długo pisałam ten rozdział,  ale chciałam by był dopracowany. Niby dużo wcześniej miałam pomysł na niego pomysł,  ale wcale łatwo mi się nie pisało.  Myślałam na tym by napisać coś na zapas bo niedługo jadę na kolejny obóz,  ale z takim tempem mi się nie uda,  ewentualnie może po nocach coś popiszę.

Ps. Ostatnio zakochałam się w piosenkach Korteza, polecam np. "Ćma barowa" lub "Ludzie z lodu" którą umieściłam w mediach.

To do napisania.

Gwiazdka?  Komentarz?

Jestem Księgą- Czas ApokalipsyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz