Rozdział 15 - Nadchodzi czas...

259 25 23
                                    

*Dwa tygodnie później*

Minęło już paręnaście dni, żyliśmy.

Każdy już się przyzwyczaił do mojej i Macha obecności. Niektórzy przenieśli się do mniejszego domku na mojej działce, tak by już każdy miał swoje miejsce w domu, ale i tak przebywaliśmy prawie ciągle razem.  Co jakiś czas, jak to zwykle bywa, trzeba było iść na wyprawę.  Dzisiaj wypadał ten dzień, szłam ja,  Stownhead,  Ghool i Macho,  podzieliliśmy się na 2 zespoły,  oczywiście został mi się Macho,  ostatnio często tak wypadało i już przyzwyczailiśmy się do współpracy,  czasem razem trenowaliśmy,  choć bardziej wyglądało to na zawody,  heh. Tym razem nie oddalaliśmy się zbytnio,  no może kilometr,  no ewentualnie dwa ( ok, nie liczyłam dokładnie) od "bazy". Nic ciekawszego nie spotkaliśmy,  choć w pewnym momencie mężczyzna przede mną dał mi znak, że coś zauważył.  Po chwili też coś usłyszałam,  powoli zbliżyliśmy do źródła głosu.  Kątem oka zobaczyłam jakieś dwie sylwetki. Spojrzałam  na Macha, lecz on pokazał mi tylko bym była cicho.W sumie przysłuchując się mogliśmy być świadkiem ciekawej rozmowy.

– Znów oczywiście nic nie znaleźliśmy,  czego Postirol w ogóle  oczekiwał wysyłając nas tu?

– Nie wiem...... Po prostu jak zwykle chce wiedzieć gdzie są te Białe Wilki...  No i jego córeczka,  hehe.

– Dotąd mieliśmy szukać,  wracamy? 

– No raczej,  nie ma co się więcej błąkać.

I poszli... 

Te stroje..  Postirol?

Już gdzieś to słyszałam..

Zaraz czy to nie ta Liga Cienia czy coś?

Macho tylko pokazał  mi, że mam iść tym razem pierwsza.

– Liga Cienia? – zapytałam.

– Na to wygląda. Lepiej też wracajmy.

– To akurat będzie trzeba powiedzieć reszcie.

– Tia.

Niedługo byliśmy już w bazie. Daliśmy znak że wróciliśmy i umówiliśmy się z Lufrem i resztą która też dzisiaj wyszła na obgadania dzisiejszego wydarzenia. Zebraliśmy się w jednym pokoju.

– Chcieliście coś powiedzieć?  Widzieliście coś?  – dopytywał się Luferek.

– No tak jakby..  Bardziej słyszeliśmy – odpowiedziałam.

– Nie ważne,  to co to było?

– Bardziej kto.

– Aha..  Czyli kogoś spotkaliście?

– No tak..  Raczej to był człowiek.

Słyszałam jak już niektórzy powstrzymywali śmiech.

Macho chrząknął i zaczął już na poważnie:

– Niedaleko widzieliśmy dwóch członków Ligi Cienia przeszukujących teren.

– Szukają nas – dodałam.

– Coo?

– No nie mów że cię to zdziwiło,  chyba ciągle prowadzicie ze sobą wojnę,  nie? 

– Tak,  ale są już blisko,  trzeba obmyślić taktykę i plan działania na następne dni,  Nishoka i Ghool możecie już iść.

 Chłopaka chyba to więcej nie interesowało więc szybko wyszedł,  mnie za to tak.  Reszta na mnie popatrzyła.

Jestem Księgą- Czas ApokalipsyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz