Rozmowa o pracę [Percabeth]

3.1K 79 25
                                    


Percy ostatni raz poprawił krawat i spojrzał w lustro. Starał się uspokoić. W końcu praca na basenie, jest dla niego świetnym zajęciem. Trochę, jak w obozie - krzyczące dzieciaki, śmiechy, gry, zabawy, zawody. W razie niebezpiecznych akcji użyje swoich mocy. Syn Posejdona nauczył się panować nad swoimi mocami, a raczej nad nową mocą. Przez te wakacje, poza lekcjami szermierki, nie miał nic do roboty. Postanowił wykorzystać ten czas w ambitny sposób. No dobra. Annabeth postanowiła. No, ale jak on by mógł się z nią nie zgodzić. Mądralińską zawsze będzie Mądralińską.

Wracając do tematu. Hazel nauczyła go panować nad mgłą. W mniejszym lub większym stopniu, ale nauczyła. Kiedy na basenie pojawi się Minotaur... nie, Percy nie chciał nawet o tym myśleć. Żaden potwór się nie pojawi, a tym bardziej, żaden dzieciak nie utonie - tak wyglądał plan Percy'ego na najbliższe dni.

— Glonomóżdżku, gotowy? — usłyszał krzyk swojej dziewczyny z łazienki. Chwilę później zobaczył ją w drzwiach salonu. Miała na sobie czerwoną sukienkę, która sięgała jej przed kolana - prezent od Percy'ego. Swoje piękne, blond włosy związała w luźnego koka. Rzęsy lekko pomalowała, tak samo jak policzki. W prawej ręce trzymała dwie pomadki - czerwoną i różową. Tak przynajmniej myślał Percy, który nie był znawcą kosmetyków — Którą?

Nad odpowiedzią nie musiał się zastanawiać, ani chwili. Ile razy jego dziewczyna, pytała go o makijaż — odpowiadał to samo. Wiedział, że córka Ateny liczy na tę odpowiedź, a potem i tak zrobi, jak sama będzie chciała.

— Nie potrzebujesz makijażu, przecież wiesz, że jesteś piękna — odpowiedział i delikatnie pocałował ją w czoło. Nie mówił tego, jak jakiejś formółki. Mówił to szczerze, za każdym razem. Kochał Ann, taką jaką pokochał. W obozowej bluzce, poszarpanych spodniach, rozwiązanych adidasach i potarganych włosach. Ale jeśli sprawiało jej to przyjemność - mógłby jej kupić całą drogerie. Mógłby. Gdyby miał pieniądze, co narazie było nie osiągalne. Właśnie dlatego musiał iść do pracy - by móc uszczęśliwiać Annabeth, co tak bardzo uwielbiał.

— O dziękuję, Glonomóżdżku — podziękowała i znowu zaczęła się przyglądać szminką — Też myślę, że bordowa lepsza.

Mówiąc to zniknęła w drzwiach łazienki. Percy znowu spojrzał w lustro i westchnął. Miał cudowną dziewczynę, więc musiał wziąść się w garść. Po chwili uśmiech wrócił na jego twarz - córka Ateny znów stanęła w salonie.

— Idziemy? — zapytała stając przy drzwiach. Percy szybko założył buty i kurtkę - była końcówka listopada. Następnie pomógł założyć płaszcz Annabeth. Chwilę później schodzili po schodach starej kamienicy.

Percy miał mętlik w głowie. Pomimo swojej mocy panowania nad mgłą, obawiał się potwora. Przez co o mało co nie potknął się.

— Hej, Glonomóżdżku — zwróciła się do niego, jego dziewczyna wyrywając go z zamyślenia — O czym myślisz?

— O tym, że wszystko zawale — odpowiedział zgodnie z prawdą.

— Ej, wszystko będzie dobrze — starała się go pocieszyć - Przecież wiesz co powiedzieć?

— Jestem Percy Jackson. Posiadam kartę pływacką i wygrywałem wiele zawodów. Jeździłem na wiele obozów, na których miałem doczynienia z dzieciakami. Kiedyś uczyłem szermierki. Mieszkam dosyć blisko i odpowiada mi każda godzina - zdążyłem już się tego nauczyć na pamięć.

— Świetnie — pochwaliła mnie moja dziewczyna — Kto pierwszy wyciąga rękę?

— Yyy... Ja? — odpowiedziałem po chwili zamyślenia.

— Spróbuj jeszcze raz — zachęciła mnie moja dziewczyna.

— On — odpowiedziałem i zgodnie się zasmialiśmy.

One shoty || Olimpijscy HerosiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz