Zaginięcie [Percabeth]

1.6K 54 24
                                    

Na zamówienie user66558667

Annabeth nerwowo spojrzała na oddalająca się sylwetkę Chejrona. Percy zniknął, tak po prostu, jakiś tydzień temu. Nadal żadnych wieści na jego temat. Najgorsze było to, że kazali jej cierpliwie czekać. Albo jeszcze gorzej. Wmawiali, że po prostu uciekł. Ale córka Ateny wiedziała - Percy by nie uciekł, napewno by jej powiedział. Coś lub ktoś go porwał - była tego pewna.

Postanowiła wrócić do swojego domku. Spojrzała na zegarek - 16:27. Za chwilę miała trening. Po raz kolejny jednak się zatrzymała. I znowu zaczęła myśleć, jakie wszytsko jest do kitu.

Mimo to musiała tkwić tutaj. Jutro miała wraz ze swoim chłopakiem wyjechać do obozu Jupitera. Niestety stało się to niemożliwe. Żałowała, że nie pojechali do obozu wcześniej. Przychodziła do domku wielkiego domu codziennie. Pytała, czy wiedzą coś o Percym - jak się domyślacie bez skutku. Ani tutaj, ani w obozie Jupitera - nic, a jej każą czekać.

Otrząsnęła się. Leo kazał jej myśleć pozytywnie. Przyrzekła, na szczęście nie na Styks, że będzie robić wszystko co w jej mocy. Po za tym uznała, że stanie pod domkiem boga wojny nie jest za mądre.

Nim zdążyła dobrze się nad tym zastanowić przed nią wyrósł chłopak z wredną miną. Annabeth zaczęła mu się dokładnie przyglądać. Doszła do jednego, ale bardzo trafnego, wniosku - był kompletnym przeciwieństwem jego brata Franka. Twarz miał wredną z dosyć dużymi, czarnymi oczami. Był rudzielcem z piegami.

Ciekawe, jak tam wytrzymał tyle lat? - pomyślała.

- Przyszłaś powęszyć? - spytał wyrywając ją z zamyślenia. Jego głos był bardzo wysoki i Ann mało się nie zaśmiała. Chłopak wyciągnął swój sztylet i zaczął go ostentacyjnie czyścić. Córka Plutona głośno przełknęła śline - A może trzeba Ci w czymś pomóc?

- Zamysliłam się - odpowiedziała od razu szczerze i wzruszyła ramionami, udając obojętność - chyba jej nie wyszło. Syn Aresa zaśmiał się syderczo.

- Zapraszam obok - mówiąc to wskazał na domek Ateny - A może zaprowadzić cię tam osobiście?

Znowu się zaśmiał, a ciało dziewczyny przeszył dreszcz. Chłopak zaczął bawić się bawić jej włosami - bardzo ją to zirytowało. Wolała go jednak nie drażnić.

Zaraz, czy ja się go boję? - spytała samą siebie w myślach. Przejrzała mu się jeszcze raz. Był niski i dosyć drobny. Miał jakieś czternaście lat - tak przynajmniej oceniła go Hazel. Według niej umysłowo mógł mieć na minusie.

- Łapy przy sobie, kretynie - warknęła zabierając swoje włosy od niego.

- Widać, że tutaj też Ci się dobrze myśli - zauważył znowu biorąc jej włosy w swoje drobne rączki.

- Myślę, że jednak przyjemniej myśli się przed jej domkiem, Max - zauważyła Piper, która postanowiła wraz z Hazel przyjść przyjaciółce na pomoc. Annabeth posłała im wdzięczne spojrzenie.

- Jeszcze z tobą nie skończyłem małą - szepnął jej na ucho. Annabeth nie wytrzymała. Dała ubóstw swoim emocją. Miała wrażenie, że ten cały Max, jak zapewne miał na imię, jest winny temu co ją spotkało. Że to on zabrał jej Percy'ego. Walnęło go z pięści w twarz. Chłopaka bardzo zdziwił ten atak. Był dość mocny, więc poleciał na ziemie. A potem było już tylko gorzej.

Annabeth pomyślała o tym co było przed Percym, kiedy miała siedem lat. Cyklop, który zabrał jej przyjaciółkę Thalie - kopneła leżącego Maxa noga w brzuch na co on lekko się skrzywił. Jej pierwsza miłość, Luke, który zdradził ich wszystkich, a potem zginął - tym razem jej noga wylądowała na jego twarzy, a chwilę później zaczęła lecieć obficie krew.

- Annabeth, przestań! - krzyknęła Hazel, która z przerażeniem próbowała zabrać ją od nieszczęsnego chłopaka. Piper nawet nie próbowała użyć czaromowy, jakby wiedziała co ona czuję.

Ale córka Ateny nie zwracała na nią uwagi. Kopała dalej, jednocześnie gorzko płacząc. Myślała o Percym, o tym jako mogła być szczęśliwa. Nagle stało się coś bardzo dziwnego. Obok niej zaczął latać fioletowy płomyczek, który wstąpił do jej głowy. Annabeth nie czuła strachu. Wręcz przeciwnie. Miała wrażenie, że świetlik chcę pokazać jej coś ważnego.

Zobaczyła w swojej głowie obraz chłopaka trzymającego sklepienie ziemi. Obok niego stał Atlas, który śmiał się syderczo. Dziewczyna zauważyła coś jeszcze - białe pasmo, już drugie zdobiące jego ciemne włosy. Płomyczek wyleciał z jej głowy i ruszył w stronę plaży. Annabeth zostawiła swoją dotychczasową ofiarę i pobiegła za nim. Jej przyjaciółki wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Hazel ruszyła za przyjaciółką.

Córka Afrodyty, która przyglądała się temu wszystkiemu przerażona, z współczuciem spojrzała na krwawiącego chłopaka.

- Sorry, nie zawsze taka jest - stwierdziła zmieszana, przez ramię przyglądając się swojej przyjaciółce w którą coś wystąpiło - coś czyli dokładniej fioletowe światełko. - Może to cię nauczy, że nie tyka się włosów dziewczyn bez ich pozwolenia!

Podsumowując to co się stało zaczęła szukać wzrokiem córki Ateny. Przez ten czas świetlik zdążył pokazać Annabeth kolejną akcję, a Hazel dobiegła do niej.

- Twoi przyjaciele cię nie znajdą nędzny herosie - syknął Atlas przeciągając się monotonnie. No jakby nie patrzeć - plecy mogły go rozboleć.

- Mylisz się! - krzyknął Percy tak słabym głosem, że aż łzy pojawiły się w oczach córki Ateny. - Moi przyjaciele już są w drodze!

- A myślałem, że to ten siódmy kołek jest od żartów - zaśmiał się Atlas.

- Leo nie jest siódmym kółkiem! - zaprzeczył syn Posejdona.

- Myśl sobie co, chcesz - prychnął - Jeśli tu przybędął oszczędzął mi pracy, myślałem nad tą połapką, bardzo długo. A jeśli nie, sam do nich pojadę, dawno nie było w obozie...

Świetlik znów wyleciał z głowy dziewczyny. Zaczął wykonywać nerwowe obroty, jakby na coś czekał. Hazel podeszła do nich.

- Dziękuję Hekate -powiedziała Hazel podająć Ann chusteczkę, którą zaczęła ocierając łzy. Fioletowy płomień od razu odleciał.

- Co się stało? - spytała Piper, która dopiero doszła do przyjaciółek.

- Musimy wyruszyć na kolejną misję - odpowiedziała od razu - chyba, że chcesz by Percy zginął a Atlas odwiedził obóz.

Jej obie przyjaciółki zrobiły wielkie oczy. Nie rozumiały, niczego ze słów córki Ateny.

- Nie? - odpowiedziała za nie Annabeth - To powiedz mi lepiej, gdzie jest Rachel?

***

870 słów + notka
Mamy kolejne Percabeth na które mam już z pięć zamówień, mam nadzieję, że się podoba.

One shoty || Olimpijscy HerosiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz