Powiedziała "tak" [Percabeth]

1.8K 70 17
                                    

Na zamówienie Persiakowa532

- Zacięło się cholerstwo - stwierdziła ze zrezygnowaniem w głosie Atena. Kolejny raz spróbowała nacisnąć na guzik z napisem "latte" - bez skutku - Kto wymyślił automat z kawą?

Annabeth już miała jej odpowiedzieć, ale zdała sobie sprawę z trzech rzeczy. Po pierwsze: to sen w którym ona nie może nic mówić. Nie wiedziała dlaczego tak jest, ale zdała sobie z tego sprawę, kiedy próbowała pouczyć matkę, jak ma w to uderzyć, by moneta wpadła do środka. Po drugie: to było pytanie retoryczne. Po trzecie: raczej Atena znała na to pytanie odpowiedź, jak na każde na świecie. Annabeth spróbowała westchnąć, jednak żaden odgłos nie wydobył się z jej ust. Postanowiła dalej przyglądać się poczynaniom matki - w końcu po coś tu była.

- Ile można się spóźniać? - spytała patrząc na zegarek, który znajdował się na jej lewym nadgarstku. Postanowiła usadowić się na krześle, które zdobiło hol centrum handlowego. Tak przynajmniej uznała Annabeth - dużo sklepów, automaty z kawą, to zdecydowanie trafne określenie tego miejsca. Po chwili do galerii wbiegła zakapturzona postać. Zdecydowanie był to mężczyzna - nawet we śnie dało się to rozpoznać. Dosyć wysoki i dobrze zbudowany. Annabeth kogoś przypominał, ale przez czarny kaptur, który miał na sobie - niestety, nie mogła przypomnieć sobie kogo.

- No nareszcie - sztucznie ucieszyła się bogini mądrości wstając z wcześniej wybranego, średnio wygodnego krzesła.

- Wybacz - wycedził mężczyzna i nie racząc zdjąć kaptura podszedł do kiosku. - Niebieską fante, dużą, z lodówki.

- Nadal z tego nie wyrosłeś? - spytała Atena podchodząc do zakapturzonej postaci i z politowaniem przyglądając się jego poczynaniom.

- Będzie... - zaczęła kasjerka, ale urwała bo mężczyzna rzuciła jakiś banknot - A ma pan może...

- Reszty nie trzeba - syknął zabierając swój napój. Kobieta uśmiechnęła się do niego serdecznie - stąd Annabeth domyśliła się, że był dość chojny, z powodu braku chęci do szukania drobnych. Im dłużej szarooka przyglądała się temu wszystkiemu, tym bardziej zdawało jej się, że tajemnicza postać jest bogiem lub bardzo potężnym pół bogiem.

- Skoro mam fante, możemy chyba zacząć? - zaczął mężczyzna biorąc łyk swojego napoju, z wielką czcią, jakby była to ambrozja.

- Chyba tak - stwierdziła Atena i westchnąła. Po chwili dodała jeszcze, jakby to była dobrze jej znana formułka - Wiesz, że nie robie tego z własnej woli.

- I wzajemnie - syknął mężczyzna i ostentacyjnie zakaszlał. Mało przez to nie zadławił się swoją fantą.

Annabeth obudził głośny odgłos, który dobrze znała. Jej rodzeństwo już zaczynało chodzić po domku w poszukiwaniu swoich rzeczy. Parę osób czytało w kontach książki, nie zwracając uwagi na zbliżające się śniadanie. Inny próbowali się dostać do łazienki, a jeszcze inni leniwie przeciągali się na łóżkach. Do tej właśnie ostatniej grupy należała grupowa domku, której myśli zaprzątało jedno pytanie - co oznaczał jej tajemniczy sen?

Tym czasem jej chłopak robił to samo w domku numer trzy. Tyle, że w samotności, popijając niebieską fante - uwielbiał ją. On, o dziwo, też rozmyślał. O czymś zupełnie innym, ale znacznie poważniejszym. Czy to co zaplanował na dzisiejszy wieczór uda się?

Po pewnym czasie obojgu udało się wstać i ubrać - co można było uznać za pierwszy sukces tego dnia. Percy próbował ułożyć swoje włosy, a Annabeth myślała, myślała i myślała - jak to ona. Potem, jakby się umówili. W tym samym momencie wyszli ze swoich domków i weszli na śniadanie. Posłali sobie lekkie uśmiechy i usiedli na swoich miejscach.

Resztę dnia spędzili osobno. Tak, jak syn Posejdona zaplanował. Podjął tę decyzję tydzień temu, kiedy jego dziewczyna skończyła osiemnaście lat. Właściwie wiedział o tym od dawna, ale ostateczną decyzję podjął właśnie wtedy. Po ostatnim treningu postanowił wymienić parę zdań z Jasonem, który przyjechał akurat na parę dni do obozu i z którym wszystko zaplanował.

- Wszystko gotowe - odpowiedział z uśmiechem.

- Gratulacje, gdzie mam ją zaprosić? - spytał przybijając z nim piątkę.

- Przecież wiesz - odpowiedział jego przyjaciel przewracając oczami.

- Dobra, 19:30 na plaży. Masz u mnie dług - dodał z uśmiechem.

- Dzięki stary - z tymi słowami rozstali się. Percy ruszył w stronę plaży, a Jason na poszukiwania Annabeth.

Długo zastanawiać się nie musiał. Był trochę mądrzejszy od swojego przyjaciela - przestudiował powiem wcześniej plan córki Ateny. Zdecydowanym krokiem ruszył w kierunku Areny.

Annabeth wychodziła z ostatniego treningu zamyślona. Nie przyjmowała się faktem, że trzynastolatek pokonał ją w walce na miecze, ale rozmową, którą odbyła wraz z Julią (jej siostrą) na temat snu. Nie zdziwi więc was za pewne fakt, że ta dwójka wpadła na siebie.

- A Jason - zaczęła córka Ateny przyglądając mu się ze zdumieniem - wybacz zamyśliłam się. Miło Cię znowu wiedzieć w obozie.

- Jestem w obozie od tygodnia - prychnął chłopak w odpowiedzi.

- Wybacz tracę rachubę czasu - znowu zaczęła się tłumaczyć blondynka. Bo jej słowach nastała niezręczna cisza.

- Ten... no - zaczął przerywając ciszę - Percy czeka na ciebie na plaży.

Po tych słowach odszedł dając sobie mentalnego kopniaka. Miał w głowie tysiąc pomysłów co powiedzieć np. "To co się za chwilę będzie działo na plaży może cię zaciekawić". Powiedział co wiedział. Pozostawało mu mieć nadzieję, że najbliższe wydarzenia sprawią, że dziewczyna zapomni o jego wpadce. No ona zapomniała o jego przybyciu do obozu, więc na jej tle nie wypadł tak źle.

Tym czasem córka Ateny była bardzo zdziwiona zaproszeniem blondyna. Nie wiedziała co ono oznacza, jednak postanowiła udać się na plażę.

Percy ostatni raz poprawił kawałek koca, który leżał nie równo. Miał nadzieję, że jego dziewczynie spodoba się i w ogóle przyjdzie. Ufał swojemu przyjacielowi, ale sami zapewne wiecie, jak to jest. Kiedy na czymś Ci tak cholernie zależy z każdej strony widzisz jakieś zagrożenie.

Annabeth w tym czasie zdążyła dojść na plażę. To co zobaczyła bardzo ją zdziwiło. Na niebieskim kocu blisko wody siedział jej chłopak i uśmiechał się do niej tak, jak tylko on potrafi. Obok niego stał koszyk w którym dostrzegła srebrne róże.

- Łoł - zachwyciła się dziewczyna patrząc na to wszystko z niedowierzaniem - Nie wiem co powiedzieć.

- Ale ja wiem co chcę usłyszeć w odpowiedzi - mówiąc to wyciągnął z kieszeni pudełeczko i ukleknął na jednym kolanie. Po chwili otworzył pudełeczko, a oczom córki Ateny ukazał się błyszczący pierścionek. Był to niebieski rubin tak piękny, że przez chwilę nie zrozumiała co się dzieję.

- Annabeth Chase, chcę z tobą spędzić resztę życia. Czy uczynisz mi ten zaszczyt... - zaczął Percy patrząc w jej piękne szare oczy.

- Tak - przerwała i rzuciła  się na jego szyję...

***

1007 słów
Od razu mówię, w mojej głowie wyglądało to znacznie lepiej. Tutaj panuje straszny chaos, ale postaram się to naprawić (kiedyś). Ogólnie wattpad pozmieniał mi pauzy, na pół pauzy i zaczęłam to poprawiać, ale sobie odpuściłam
Składajcie zamówienia może na jakieś inne shipy, bo zamówienie na Percabeth, kolejne już mam
Jak mówiłam (pisałam) wcześniej - na zamówienie Persiakowa532

One shoty || Olimpijscy HerosiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz