Lot po niebie [Jasper]

1.3K 43 6
                                    

Na zamówienie lovechoclet

— Gotowa na lot? — spytał Tristian otwierając drzwi taksówki. Dopiero po jakimś czasie do dziewczyny dotarły słowa jej ojca. Potrząsnęła dwa razy głową i zrobiła wielkie oczy na znak, że nie usłyszała pytania. Aktor tylko się zaśmiał i powtórzył pytanie. Tym razem wolniej i wyraźniej, co było zbędne. Jak zapewne wiecie jego mowie nic nie dolegało, wręcz przeciwnie. W końcu nie bez powodu zdobył swoją sławę — Czy jesteś gotowa na lot, zamyślona księżniczko?

— Na lot — powtórzyła córka Afrodyty, jakby szukała tego słowa w bazie danych. — Ach tak, nie mogę się doczekać.

— Czuję sztuczny sarkazm w twoim tonie — zauważył wciąż w doskonałym humorze Tristian. Po tym stwierdzeniu podtargał już dawno potarganę włosy córki zaplecione w dwa luźne warkocze - jak miała w zwyczaju się czesać. Lubiła tę fryzurę do tego stopnia, że spadnięcie jednej z gumek spowodowało jej niezadowoloną minę. Nim odpowiedziała na pytanie musiała zapleść go na nowo, a potem poprawić drugi.

— Nie wyspałam się — mówiąc to ostentacyjnie ziewneła. Jej ojciec tylko się zaśmiał i postanowił nie poruszać dalej tego tematu. Zaraz potem wysiadł z luksusowej taksówki, w której nigdzie się nie pokazywał. Jego córka poszła w jego ślady zastanawiając się nad swoją odpowiedzią. Po części była to prawda - wstali dzisiaj o świcie, ponieważ znany aktor już o dziesiątej miał nagranie. Jednak nie to było powodem roztargnienia dziewczyny - miała złe przeczucie.

Zaczęli wyjmować swoje walizki z bagażnika, głównie robił to kierowca, nie okłamujmy się. Piper jednak postanowiła nie być pesymistką. Widok samolotu ojca i myśl, że po nagraniu będą mieć wreszcie czas dla siebie poprawił jej humor - znacząco. Ruszyła skocznym krokiem w kierunku swojego nowego środku transportu, tym razem uśmiechnięta. Tristian zaśmiał się ponownie - ta mała istotka ciągle go zadziwiała. Ruszył za nią w równie dobrym nastroju, jak córka.

Chwilę później uśmiech znikł z obojgu twarzy. Zamiast swojego stałego pilota, na tym miejscu zobaczyli szpupłego bruneta z czarnymi oczami. Piper przełknęła głośno śline. Ten mężczyzna budził w niej przerażenie - była tego pewna.

— Przepraszam pana bardzo — zwrócił się jej ojciec do młodzieńca. Ten podniósł swe przerażająco czarne oczy z nad najnowszego Iphona i zwrócił je ku ojcu Piper.

— Tak? — spytał chowając swój sprzęt do tylnej kieszeni spodni.

— Gdzie jest mój pilot Mike? — wypalił od razu Tristian, który nie miał w zwyczaju owijać nitki w bawełnę.

— Ach o to panu chodzi — wypalił po chwili zamyślenia brunet — Pana pilota dopadło ogromne przeziębienia. Kiedy usłyszał o Pana locie bardzo się zmartwił. Przepraszam, że się nie przedstawiłem, mój błąd. David Smith do Pana usług.

Mówiąc to uśmiechnął się przyjaźnie, co Piper odebrała zupełnie inaczej. Nie podobało jej się to wszystko, coraz bardziej. Tristian jednak postanowił pozostać dobrej myśli i wręczył brunetowi swoje walizki. Kiedy wrócił po rzeczy Piper i uśmiechnął się do niej przyjaźnie miała ochotę uciekać. Wielką ochotę. Jednak po chwili zrozumiała - było już za późno. Miała ochotę pokazać szanownemu "pilotowi" jeden ze swoich paluszków, ale powstrzymała się. Sama wsadziła swoje rzeczy w wyznaczone miejsce i w odpowiedzi na posłany jej uśmiech zaciśneła usta w równą linę. Mimo wszytsko postanowiła wsiąść do samolotu.

— Wiesz gdzie lecieć? — upewnił się ojciec. David potwierdził kiwnięciem głową.

— Proszę tylko o zapięcie pasów — poprosił i uśmiechnął się promiennie. Piper skrzywiła się. Po tym co przeszła nie miała ochoty na żadne ograniczenia. Nawet jeśli chodziło tylko o zapięcie pasów. Ale ona ujęła by to oznaczeń. Zapięcie pasów w samolocie, który pilotuje nie wiadomo kto. Ponadto ten ktoś zrobił ich dotychczasowego pilota coś złego, według Piper. Mimo to po raz kolejny zrobiła to o co prosił David.

One shoty || Olimpijscy HerosiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz