Spacerowałam właśnie po korytarzach pałacu kiedy przyszła do mnie Valleria.
-Panienko... - zaczęła, ale przerwałam jej.
-Mówiłam abyś mówiła mi po imieniu. - skarciłam ją.
-Dobrze a więc Katherine, Król prosi cię do siebie do gabinetu.
-Mnie? - zmarszczyłam brwi.
-Tak.
-A więc prowadź.- zarządziłam.
Weszłyśmy schodami na piętro. Minęłyśmy piękne portrety, które swoją drogą chyba nigdy nie przestaną mnie zachwycać. Skręciłyśmy w prawo. Po chwili ujrzałam ogromne dębowe drzwi.
Zapukałam. Po usłyszeniu proszę pchnęłam drzwi i weszłam do pomieszczenia.Było one utrzymane w kolorach czerwieni i czerni. Naprzeciwko było duże okno z widokiem na przepiękną fontannę, która znajdowała się z tyłu pałacu. Na środku stała czarna, pikowana kanapa, a obok mały fotel w tym samym kolorze. Po prawej stało biurko zawalone papierami, a na krześle siedział skupiony Król. Nie wyglądał najlepiej. Od naszego ostatniego spotkania minęły cztery dni. Na jego twarzy malowało się zmęczenie i skupienie, zawsze idealny garnitur tym razem był lekko wygnieciony, a włosy w delikatnym nieładzie. Mimo to nadal był przystojny. To był fakt. Nie jedna kobieta pragnęła go tylko i wyłącznie dla siebie. Szkarłatne oczy, czarne jak noc włosy sięgające do ramion, ostre rysy twarzy, kształtne usta.
Kiedy mu się tak przyglądałam, podniósł swój zmęczony wzrok na mnie, a na jego ustach pojawił się uśmiech.
-Witaj Katherine.-powiedział posyłając mi delikatny uśmiech.
-Dzień dobry, chciałeś się ze mną widzieć.
-Tak, usiądź. - rzekł wskazując na krzesło naprzeciwko jego.
Skierowałam się w wyznaczone miejsce i usiadłam.
-Dawno cię nie odwiedzałem. Przepraszam cię ale mam teraz dużo pracy. - posłał niemrawy uśmiech.
-Czy coś się stało? - zmarszczył brwi na moje pytanie.
-Nie, a dlaczego pytasz?
-Nie wyglądasz najlepiej.- stwierdziłam.
-Wszystko w porządku. A co martwisz się? - zapytał i puścił mi oczko, a na moje policzki wpłynęły rumieńce.
-Co? Nie, ja poprostu... - zaczęłam ale nie wiedziałam co powiedzieć, starałam się ukryć te wypieki na moje twarzy włosami.
-Nie zasłaniaj ich. Wyglądasz uroczo gdy się rumienisz.
Teraz napewno wyglądam jak piękny, dorodny burak. Ugh, nienawidzę tego.
-Mam nadzieję, że nie czujesz się tu samotnie i wszyscy dobrze cię traktują.
Nie narzekałam na to. Bywało parę wampirów, które nie patrzyły na mnie przychylnie, ale większość była uprzejma lub udawali, nie mam pojęcia.
-Tak, wszyscy są uprzejmi.
-Cieszy mnie to. Mam dla ciebie pewną informację.
-Jaką?- zapytałam z zaciekawieniem.
-Otrzymałem zaproszenie na bal i chciałbym cię zapytać czy wybierzesz się ze mną?- zapytał.
Zamurowało mnie. Mam jechać na bal? Z nim? Nie jestem nikim ważnym, on może mieć każdą ale pyta mnie? Z drugiej strony, mogę miło spędzić z nim czas po za murami tego pałacu.
-Niech będzie. - powiedziałam, a w jego oczach zobaczyłam iskierki radości.
-Niezmiernie mnie to cieszy. Valleria pomoże ci wybrać suknie i się wyszykować. Jutro z rana wyjeżdżamy.- oznajmił.
CZYTASZ
Mroczny Władca
VampiroNigdy nie wierzyłam w istoty nadprzyrodzone. Czytałam o nich jedynie w książkach. Do pewnego czasu gdy spotkałam Jego. Mrocznego Władcę. Nie znajacego litości. Otaczała go mroczna aura. Na pierwszy rzut oka widać było, że najlepiej trzymać się o...