16.Z Tobą nawet wieczność

4.1K 174 11
                                    

Czułam ogromną suchość w ustach. Wokół mnie panowała grobowa cisza. Z trudem uchyliłam powieki, lecz zaraz potem znów je zamknęłam, gdyż bardzo duża dawka jasnego światła uderzyła w moje tęczówki.

Podjęłam kolejną próbę, tym razem po mału przyzwyczając się do jasności. Podniosłam się do pozycji siedzącej, a z mojego gardła wydobył się raniący moją krtań kaszel.

Nagle poczułam jak ktoś przysuwa do moich warg coś zimnego. Była to szklanka z wodą. Piłam łapczywie ciecz zaspokajając pragnienie.

Gdy wypiłam całą zawartość, spojrzałam na osobę, która mi pomogła.

Był to Aaron. Patrzył na mnie z troską w oczach przez którą przedzierały się małe iskierki radości.

-Katherine. - powiedział z ulgą w głosie po czym przyciągnął mnie do siebie.

Oplutł moje ciało swymi ramionami, a z moich ust wydobył się jęk. Byłam cała obolała. Mężczyzna odsunął się od mnie jak oparzony ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy.

-Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. Połóż się.

Opadłam delikatnie na materac, aby nie wzmocnić bólu, który odczuwałam w każdej części ciała.

-Co się stało? - wychrypiałam.

-Nic nie pamiętasz?

W mojej głowie panowała pustka. Nie przypominam sobie nic od kłótni z nim i Vallerią.

Pokręciłam przecząco głową.

-Byłaś pod wpływem mocy pierścienia, tego, którego ostatnio Ci podarowałem. To wszystko moja wina, tak bardzo Cię przepraszam.

-Nic z tego nie rozumiem. - zmarszczyłam brwi.

-Pierścień, który Ci podarowałem miał w sobie ukryte moce dawnej królowej. Osoba, która go nosi z czasem je zyskuje i staje się zupełnie inną osobą. Wezwałem Valtora, gdyż nie miałem pojęcia co zrobić. Razem z nim zaplanowaliśmy zasadzkę. Obezwładniliśmy Cię i odebraliśmy pierścień.

Analizowałam wszystko powoli w głowie. Pierścień, moce, inna osoba. To wszystko było tak odległe dla mnie, jakby w ogóle się nie wydarzyło.

-Teraz musisz dużo wypoczywać mimo, że byłaś w śpiączce ponad tydzień...

-Ile?! - krzyknęłam.

-Ponad tydzień. Cały czas byłem obok ciebie. Nie opuszczałem twojej komnaty nawet na krok.

Wtedy zwróciłam uwagę na jego twarz. Aaron naturalnie miał porcelanową cerę, lecz teraz była biała prawie jak ściana. Pod oczami pojawiły się ogromne sine worki, spowodowane pewnie małą dawką snu. Był wyczerpany, wystarczył jeden rzut oka, aby to stwierdzić.

Mężczyzna złapał mnie za rękę gładząc ją kciukiem.

-Śpij jeszcze, musisz wrócić do zdrowia.

Ja zabrałam rękę z jego uścisku, posunąłam się na drugą połowę łóżka i powiedziałam:

-Połóż się ze mną. Tobie także przyda się odpoczynek.

Król nie protestował. Szybko wślizgnął się pod ciepłą kołdrę obejmując mnie ręką w tali. Czując jego obecność szybko odpłynęłam.

❇❇❇❇❇❇❇❇

Przebudziłam się, gdy zapadł już zmierzch. Patrzyłam na przystojną twarz śpiącego obok mężczyzny. Był głęboko pochłonięty snem. Obserwowałam jak jego klatka piersiowa unosi się i opada. Miałam wrażenie, że leży tu mały łagodny chłopiec, a nie bezwzględny Król.

Dotknęłam lekko jego zimnego policzka i zaczęłam go głaskać opuszkami palców. Z jego gardła wydobył się pomruk zadowolenia. Powoli uchylił swe powieki, patrząc na mnie rozmarzonym wzrokiem.

-Taką pobudkę mógłbym mieć codziennie. - powiedział na co zachichotałam.

-Królewicz się wyspał? - zapytałam z zaczepym uśmieszekiem.

-Z taką kobietą u boku nie można się nie wyspać. - odparł, a ja cała rumiana spuściłam wzrok.

-Czas wstać do życia.

Wstał z łóżka, a ja podąrzyłam w jego ślady. Nie odczuwałam już takiego bólu fizycznego jak wcześniej, dzięki czemu mogłam normalnie się poruszać.

Nagle do pokoju wparowała młoda wampirzyca. Zanim się zorientowałam, porawała mnie w swoje ramiona.

-Na Boga, Katherine. - powiedziała płaczliwie.

-Już  w porządku Vallerio. - rzekłam ze spokojem.

-Tak bardzo się martwiłam o ciebie.

-Jak widać żyje i mam się dobrze. - posłałam jej uśmiech.

Aaron stał z boku z zaciekawieniem patrząc na tą sytuację. Valleria lekko speszona spojrzała na niego.

-Przepraszam za moje nietaktowne zachowanie.

-Ależ nic nie szkodzi, rozumiem wszystko. - odparł spokojnie.

-Zapraszam państwo na kolację. - po tych słowach Valleria opuściła pomieszczenie.

-Idziemy? - powiedział nadstawiając swoje ramię, które przyjęłam.

-Oczywiście.

Zeszliśmy do jadalni, po drodze mijaliśmy służbę, która witała się ze mną serdecznie.

Zjedliśmy posiłek, który swoją drogą był wyśmienity. Miałam wrażenie jakbym przez wieki nie miała nic w ustach.

Potem wybraliśmy się na wieczorny spacer po pałacowych ogrodach, jak mieliśmy w zwyczaju.

-Katherine. - zaczął Król gdy na ławce podziwialiśmy naturę wokół nas.

-Hm?

-Kiedy byłaś w śpiączce przemyślałem bardzo dużo. Chciałbym Ci powiedzieć, że jesteś kobietą, która w bardzo krótkim czasie zawładnęła moim światem jak i sercem. To wszystko uświadomiło mi, że jesteś dla mnie wszystkim. Wprowadziłaś w tą czarno-białą rzeczywistość, barwy miłości i uczuć. Rozpuściłaś lód i pokonałaś moją barierę. Dziękuję Ci za wszystko.

-Zawsze czekałam na kogoś niezwykłego, kogoś kto porwie moją duszę i skradnie serce. Był wielu, którzy starali się o moje względy, to nie było to czego szukałam. Dopiero ty wzbudziłeś u mnie tak głębokie uczucie jak miłość do mężczyzny. Dziękuję za to wszystko.

Po moich policzkach zaczęły spływać łzy - łzy szczęścia. Wtedy król nachylił się w moją stronę i wyszeptał mi w usta:

-Z Tobą nawet wieczność.

❇❇❇❇❇❇❇❇

Powracam po sporej nieobecności. Przepraszam, że rozdział dopiero teraz, niestety szkoła serio daje w kość, a do tego dochodzi nie najlepszy stan psychiczny. :/
Postaram się pisać teraz częściej i aby rozdziały były dłuższe.
Do następnego. 😘😘

Mroczny WładcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz