Louis

2.2K 224 11
                                    

Louis

21 grudnia

Harry nie miał pojęcia, że nie przelatywałem tam tylko raz, a kilka dni z rzędu. Może i mógłbym mu o tym powiedzieć, ale kiedy wczoraj zobaczyłem łzy w jego oczach, zrezygnowałem z tego pomysłu. Zamiast tego sam miałem zamiar budzić się wcześniej, żeby popatrzeć na to miasto, wiedząc, że on gdzieś tam jest i prawdopodobnie może właśnie kłaść się spać. Różniło nas kilka godzin, ale nigdy nie przeszkadzało nam to w rozmawianiu ze sobą.

Patrzyłem w okno jak wczoraj, mając te kilkadziesiąt sekund, zanim Las Vegas nie zniknie mi z oczu.

Może na początku nie chciałem w to tak do końca wierzyć, ale teraz już wiedziałem, że można się w kimś zakochać w tak krótkim czasie. A ja naprawdę zakochałem się w tym chłopaku. Wszyscy mieli rację. Zaczynałem też zdawać sobie sprawę z mojej dotychczasowej samotności.

– To ty go przysłałeś? – zapytałem cicho.

W każde święta tęskniłem bardziej, przypominając sobie, że straciłem kogoś, kogo kochałem, ale teraz czułem się dziwnie pusty w środku, jakbym już nie wiedział, czy dalej tęsknię, a przynajmniej nie za nim. Jakby ten cudowny uśmiech i urocze dołeczki w policzkach leczyły każdą ranę.

– Louis? – usłyszałem Emily.

Oderwałem wzrok od okna i spojrzałem na nią.

– Coś się stało? – zapytała. – Chcesz porozmawiać?

Westchnąłem ciężko, wystarczająco dobrze widziała, że coś było nie tak.

– Możesz ze mną chwilę posiedzieć?

Od razu spełniła prośbę, wciskając się obok mnie w tę dość ciasną przestrzeń. Nie odzywała się i byłem jej za to wdzięczny, nadal skupiając się na własnych myślach.

– Pamiętasz, jak zapytałaś o mojego byłego chłopaka? – odezwałem się pięć minut później. – Nie powiedziałem wtedy całej prawdy. Tylko mój przyjaciel i ja ją znamy.





~ ~ ~ ~ ~

Jesteśmy już tak blisko... 😱

Boję się...

So let's count the starsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz