— Co to w ogóle za beznadziejny projekt? Jakbym miał na to czas! — Chenle kładzie głowę na długim stole, przy którym wszyscy siedzą, jedząc swój lunch. Niestety nie mogą już rozkoszować się posiłkiem na zewnątrz, bo od dwóch dni pogoda postanowiła się zbuntować i chyba w końcu zmienić swoje szaty na te ponure, jesienne.
— Jedyne, co musisz jeszcze zrobić , to poprawić matmę. Poza tym masz dużo wolnego czasu, a to wcale nie zajmie nam tak długo. — Jisung ze spokojem je swoją sałatkę, popijając ją wodą z cytryną.
— Przestań marudzić. Cały rocznik co roku przechodzi przez to samo — wtóruje mu Mark, niemalże zasypiając nad swoimi kanapkami. Sam jednak nie jest zadowolony z faktu, że musi pracować nad zadaniem z chłopakiem z klasy, którego za bardzo nie lubi. — Zawsze mogło być gorzej.
— Tak, można trafić do tego z Hyuckiem — odpowiada kąśliwie Chenle, posyłając wspomnianemu chłopakowi kwaśny uśmiech, na co ten uśmiecha się wrednie.
— Nigdy nie byłem dobry w myśleniu o takich rzeczach. — Chenle bawi się swoimi pałeczkami, nie mając ochoty na jedzenie. Po chwili jednak podnosi się szybko ze stołu i uśmiecha szeroko. — Ale dobra, faktycznie myśl, że jestem z tobą — patrzy na Jisunga — a nie z jakimś innym idiotą, jest pocieszająca. Okej, kryzys mi minął. Wygramy to!
Jisung śmieje się pod nosem. Uwielbia to, jak szybko do Chenle może wrócić dobry humor. On naprawdę nie potrafi nie być szczęśliwym człowiekiem.
— Nie liczyłbym na wasze zwycięstwo, skoro konkurujecie z nami. — Jaemin uśmiecha się, będąc pewnym siebie, i wskazuje na Jeno. — Nikt nie ma takich pomysłów jak on. Ta twarz to tylko pozory.
— Co jest nie tak z moją twarzą? — Jeno unosi brwi i posyła mu pytający wzrok, mając usta pełne jedzenia.
— Jest tępa — mówi Donghyuck, wstając od stołu, aby odnieść swoje brudne naczynia, przedzierając się przez tłum, jaki jest na stołówce. — Bez urazy.
— Jeśli gotuje tak świetnie, jak wymyśla pomysły, to nie mamy się o co martwić — zaśmiał się Renjun, również wstając od stołu za Donghyuckiem.
— Co? — pyta Jeno, ale nie otrzymuje odpowiedzi, bo krytykująca go dwójka zdążyła już oddalić się na znaczną odległość. Przenosi więc wzrok na swojego chłopaka i jego prawie nietknięte śniadanie. — Nie smakuje ci?
— Nie! Jest pyszne! — odpowiada szybko Jaemin i sięga po pałeczki, chwytając na nie sporą porcję... czegoś. Szybko pakuje ją sobie do ust i równie prędko ją przełyka, aby prawie nie poczuć smaku. — Po prostu rozmawiałem, dlatego tak wolno jadłem. Wiesz przecież, że kocham, jak dla mnie gotujesz.
Jeno uśmiecha się radośnie, przez co jego oczy prawie całkowicie się zamykają. Jaemin natomiast odwraca się w drugą stronę, aby ten nie widział jego odruchu wymiotnego i tego, że wypija prawie cały winogronowy sok, aby zakryć czymś ten ohydny posmak w ustach. Pod stołem kopie z całej siły Chenle, który już otwiera usta, aby to jakoś skomentować.
CZYTASZ
𝐦𝐢𝐬𝐬𝐢𝐨𝐧𝐬 𝐢𝐧𝐜𝐨𝐦𝐩𝐚𝐭𝐢𝐛𝐥𝐞 | 𝐜𝐡𝐞𝐧𝐬𝐮𝐧𝐠
FanfictionO tym, jak czasami trudno jest kogoś zeswatać. × school au | fluff | romans | komedia | bromance × paring poboczny; nomin × beta; Yeeolliee