— I jak tam noc w lesie, gołąbki? — Jaemin uśmiecha się słodko, popijając swoją poranną kawę i siedząc przy kuchennym stole. Za jego plecami Donghyuck i Renjun kończą robić kanapki dla wszystkich, bo niestety przegrali w papier, kamień i nożyce. Pozostała dwójka ku ich niezadowoleniu jeszcze śpi. — Ej? Słuchasz mnie?
Chenle nawet nie patrzy na przyjaciela tylko otępiały i zmęczony, nie do końca pewien tego, co robi, szuka szklanki, do której następnie wlewa soku jabłkowego i kieruje się w stronę schodów. Reszta patrzy z zaskoczeniem jak ten snuje się na górę, ledwie podnosząc nogi.
— Aż tak źle było? Ej, gdzie Jisung? — Renjun wychodzi z kuchni i staje na pierwszym stopniu schodów, aby blondyn na pewno go usłyszał. — Nie zostawiłeś go chyba, co?
— Wrócił w nocy. Dokończyłem zadanie za niego — odpowiada Chińczyk chłodnym głosem i zamyka się w pokoju, który przez zasłonięte firanki tonie w mroku. Gdy zostaje sam, wypija szybko sok i rzuca się na łóżko, aby następnie schować się pod kołdrę w celu odizolowania się od świata. A właściwie przede wszystkim od myśli, co właściwie stało się w lesie. To wszystko wciąż nie dociera do jego umysłu. Jak to się mogło stać?
Dotyka opuszkami palców swoich ust, po czym szybko je odsuwa i zaciska mocno oczy.
To musi być jakiś żart.
To nie jest prawdziwe.
Uczucia Jisunga nie są prawdziwe.
Nie mogą być.
Ale właściwie, które nie mogą być?
Mimo że spora część jego umysłu stara się odsunąć od siebie wszystkie słowa, które zostały wypowiedziane tej nocy, to pozostała część odtwarza je na nowo. Uderzają o jego głowę z niesamowitą siłą i sprawiają, że drży. Nie wie sam, czy może nie jest to jednak winą nocy spędzonej w lesie. Po co on tam właściwie został? Mógł przecież wrócić do domku i pozwolić, aby Jisung przegrał jakieś durne zadanie z jeszcze durniejszej gry. Czym to jest przy tym, co się stało w tym lesie?
Czym to jest przy tym, jak bardzo boli go serce przez to, jak ich wspólne lata zostały momentalnie skreślone? Mydlana bańka, w której sobie bezpiecznie żył nagle pękła, a on został postawiony w rzeczywistości, w której nie potrafi się odnaleźć. Bo naprawdę ma wrażenie, że znajduje się teraz w zupełnie innym świecie, w którym miał zamydlone oczy tyle czasu.
Mimo szczelnego zawinięcia się w kołdrę, Chenle wyraźnie słyszy skrzypienie starych desek podłogowych i zamknięcie się drzwi.
— Chenle...? — Po pokoju rozchodzi się głos Renjuna, a blondyn zaciska oczy jeszcze mocniej. Nie ma kompletnie ochoty rozmawiać z kimkolwiek, a chyba zwłaszcza z Renjunem. Nic teraz nie rozumie. Wszystkie jego podejrzenia wydawały się tak oczywiste. Jakim cudem nie okazały się prawdą?
CZYTASZ
𝐦𝐢𝐬𝐬𝐢𝐨𝐧𝐬 𝐢𝐧𝐜𝐨𝐦𝐩𝐚𝐭𝐢𝐛𝐥𝐞 | 𝐜𝐡𝐞𝐧𝐬𝐮𝐧𝐠
FanfictionO tym, jak czasami trudno jest kogoś zeswatać. × school au | fluff | romans | komedia | bromance × paring poboczny; nomin × beta; Yeeolliee