— Witajcie, zebraliśmy się tu, aby...
— Co ty odwalasz? Skończ gadać takim idiotycznym głosem. Możecie mi powiedzieć, po co mnie tu ściągnęliście? — Donghyuck mruży oczy przez mrugające, irytujące światło. — I po co tak bujałeś tą żarówką? — Chwyta ją w dłonie i przykręca mocniej, przez co w końcu świeci jednostajnym, jasnym światłem. Nareszcie widać dokładnie i ich twarze, i magazynek ze sprzętem do sprzątania, do którego z rana niemalże siłą zaprowadził Donghyucka Jeno.
— Dla efektu! Wszystko zepsułeś! — Jaemin marszczy brwi i ponownie odkręca lekko żarówkę, przez co sceneria znów wydaje się upiorna. — Możesz się wczuć?! To wygląda fajnie, jak na filmach!
Donghyuck wywraca oczami i zakłada rękę na rękę.
— Więc? Czego ode mnie chcecie? Muszę jeszcze zebrać swój haracz za pracę domową z matmy od humanów.
Jeno zerka na Jaemina, który znów przybiera ten nieco upiorny uśmiech na usta.
— Bracie Donghyucku, jesteś nam bardzo potrzebny...
— Bracie? Co ci siedzi w tym łbie, Jae? Jeno, ogarnij swojego chłopaka, bo twoja kuchnia mu chyba na mózg zaszkodziła.
— Oj przestań, daj mu się poczuć jak mafioza.
— Mafioza?
— Jezu, dobra. — Jaemin zrzuca ze swojej głowy bluzę i poprawia żarówkę. Opiera się o ścianę naburmuszony. — Musisz nam pomóc.
— Wiecie, że nie robię niczego za darmo. Nawet dla przyjaciół. Bez urazy oczywiście.
— Nie powiedziałem, że za darmo. Spodoba ci się moja prośba.
— Czyżby? — Donghyuck uśmiecha się lekko i słucha Jaemina z większym zainteresowaniem. - W takim razie mów.
— Nie masz ochoty trochę powkurzać dla mnie Chenle? — Rudowłosy uśmiecha się słodziutko, opierając się o Jeno. — To jest moja prośba.
Donghyuck patrzy na niego uważnie kilka sekund, aby następnie parsknąć śmiechem.
— Słucham? Czy to nie ty przypadkiem głosisz ciągle pogląd 'bądźmy wszyscy dla siebie mili'? Jeno, serio przestań mu już gotować. To mu szkodzi, zmienia się we mnie.
— Dobrze gotuję.
— Tak, tak — ucisza go Jaemin, klepiąc lekko w ramię. Patrzy na okularnika ostrzegawczo. — Więc jak?
— No nie powiem. W sumie to podoba mi się to. Wchodzę. — Donghyuck uśmiecha się nagle szeroko i poprawia swoje okrągłe okulary. — Powiedz mi tylko, po co ci to?
— Nasz szanowny przyjaciel ubzdurał sobie w tej tlenionej łepetynie, że Jisung jest zakochany w Renjunie i postanowił ich zeswatać.
W pomieszczeniu zapada cisza, którą przerywają jedynie odgłosy zza drzwi, jako że długa przerwa trwa w najlepsze. W małym magazynku jednak czas jakby się zatrzymuje i izoluje umysł okularnika od jakichkolwiek bodźców.
CZYTASZ
𝐦𝐢𝐬𝐬𝐢𝐨𝐧𝐬 𝐢𝐧𝐜𝐨𝐦𝐩𝐚𝐭𝐢𝐛𝐥𝐞 | 𝐜𝐡𝐞𝐧𝐬𝐮𝐧𝐠
FanfictionO tym, jak czasami trudno jest kogoś zeswatać. × school au | fluff | romans | komedia | bromance × paring poboczny; nomin × beta; Yeeolliee